Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Życie w realiach wojny

Życie w realiach wojny

Źródło - news.rambler.ruUciekinierzy z Doniecka i Ługańska, którzy przybywają na Podole, chcą zapomnieć o przeszłości w DNR i LNR, jak złym śnie.

Od początku lipca wyraźnie wzrosła liczba osób, które uciekają z Doniecka i Ługańska, gdzie trwają aktywna faza operacji antyterrorystycznej wojsk rządowych przeciwko uzbrojonym prorosyjskimi separatystom. Uchodźcy, którzy wyjeżdżają do spokojniejszych regionów, także do Winnicy mówią, że zdecydowali się na porzucenie swoich domów i mieszkań z powodu obaw o życie własne i rodziny.

Według najnowszych danych ONZ, pochodzących z 18 lipca, w granicach Ukrainy miejsce pobytu zmieniło około 95,5 tys. osób, a do Rosji uciekło 130 tys. Ostatni bilans UNHCR opublikowany pod koniec czerwca podawał 54,4 tys. uchodźców wewnętrznych i 110 tys., którzy uciekli do Rosji.

Jedna z takich rodzin dotarła pod koniec lipca do Winnicy. Młoda kobieta Lina (bała się podać nazwisko), razem z mężem – Romanem oraz córkami Nastią i Katarzyną (10 i 15 lat) zostawili w Ługańsku cały swój dobytek, dziewczynki do dziś boją się każdego głośniejszego dźwięku, są tak zmęczeni od ciągłego napięcia, że każda niestandardowa sytuacja budzi w nich lęk i strach…

Lina i Roman mieszkali w stosunkowo dobrych warunkach – mieli własny budynek, dobrą pracę. Po kolejnej niespokojnej nocy, kiedy ataki bojowników na dzielnice mieszkalne Ługańska nasilili się, w jednej chwili zdecydowali się na wyjazd: „Nigdy nie myślałam, że można tak po prostu wziąć i wyjechać. Ale kiedy nad naszym domem i na ulicy raz za razem wybuchają pociski artyleryjskie, nie mieliśmy innego wyjścia. Przede wszystkim ze względu na dzieci” – wspomina Lina.

Ługańczanie opowiedzieli również o tym, że w ich mieście panuje chaos i panika. W każdej chwili prorosyjscy terroryści mogą zabrać samochód „na cele rewolucji”, mieszkanie lub siłą rekrutować mężczyznę do walki przeciwko ukraińskiemu wojsku. W konfiskowanych mieszkaniach separatyści instalują broń w oknach i strzelają z niej po przechodniach na ulicy. Zwyczajnym ludziom bardzo trudno jest zrozumieć – kto tak na prawdę strzela – armia DNR/LNR czy ukraińscy żołnierze? Z tego powodu rośnie ilość dezinformacji. Można ufać jedynie świadkom, którzy mówią, że żołnierze ukraińscy nigdy nie strzelają do cywilów. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna. „Już przyzwyczailiśmy się, że przez kilka dni nie ma prądu i wody, a sklepy są zamknięte – kontynuuje Lina.

Życie w tak zwanej „LNR” cała rodzina uciekinierów wspomina z niechęcią. Kojarzy im się ono z bezprawiem i ryzykiem śmierci w każdej chwili. W Winnicy jakby się od nowa narodzili – starsza córka Katarzyna zdaje egzaminy do liceum kultury i sztuki im. Leontowicza, młodsza – pójdzie do jednej z szkół średnich miasta. Rodzice szukają pracę, chcą wynająć mieszkanie i… nigdy nie wracać do Ługańska, zapomnieć o nim, jak złym śnie.

Byli ługańczanie nie tracą optymizmu: „Straciliśmy prawie wszystko z rzeczy materialnych ale zachowaliśmy gorącą wiarę w pokój na Ukrainie oraz szczęśliwą przyszłość w jednym z najładniejszych miast tego państwa. Życzymy wszystkim Ukraińcom pokoju i takiej samej wiary”.

Do pomocy uciekinierom ze wschodu dołączyli się także członkowie polskich organizacji społecznych miasta.

Katarzyna Gerasimowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *