Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Wieczór poezji Wandy Chotomskiej w Winnicy

Wieczór poezji Wandy Chotomskiej w Winnicy

29 kwietnia w Obwodowej Bibliotece dla dzieci im Iwana Franki w Winnicy odbył się wieczór poezji Wandy Chotomskiej, w trakcie którego dzieci i młodzież recytowały ulubione wiersze tej wybitnej polskiej poetki, a zespoły „Ganzia z Samary” (kierownik artystyczny Swietlana Leontjewa) i „Zirnycia” (kierownik artystyczny Olga Januszkiewicz) wykonały piosenki na słowa poetki.  Pod koniec koncertu zabrzmiała słynna piosenka, często kojarzona z Chotomską – „Dzień dobry, biały ptaku”.

Na początku uroczystości jej uczestnicy dowiedzieli się o życiu Wandy Chotomskiej.

Wanda Chotomska urodziła się 29 października 1929 roku w Warszawie.  W 1949 roku Wanda Chotomska pracowała jako dziennikarka w ”Świecie Młodych”, gdzie się zaprzyjaźniła z Mironem Białoszewskim. Czasem pisali wspólnie, podpisując się ”Wanda Miron”. Artykuły, które nazywali z Mironem ”produkcyjniakami”, np. napisali rymowany reportaż o powstawaniu słodyczy ”Od buraka do lizaka”. Zamawiali reportaże o pracy.

Potem okazało się, że radio kupuje teksty piosenek dla dorosłych, więc chodzili z Mironem na kawę i pisali, np.: ”W kolejce na Kasprowy z biletem jadę w ręku, a serce pełne lęku trzepoce się jak ptak”, czy piosenkę dożynkową. One nie były zaangażowane politycznie, ale okolicznościowe. Przynosiło się i od razu płacili. Prawda, jakie to piękne? Nie obchodziło ich, co było dalej, ale wiadomo, że kilka ich piosenek śpiewała nawet Marta Mirska. Miron był uroczym człowiekiem. Niezwykle sympatycznym, niezwykle ciepłym, bardzo koleżeńskim. Ale Wande wylali z tej redakcji.

To sprawa była polityczna – czasy były straszne, stalinowskie. Gdybym w podaniu o przyjęcie na studia Chotomska napisała, że jej ojciec miał przed wojną prywatne przedsiębiorstwo – nie zostałabym przyjęta jako „element niepożądany”. Tak samo było w redakcji, więc w ankietach personalnych pisała – w rubryce pochodzenie – “inteligencja pracująca”. Je koledzy, którzy łowili ryby z ojcem, proponowali, żebym nie wpisywała „inteligencja pracująca”, tylko „córka rybaka”. Pewnego razu sprawa się rypnęła albo rypła, jak naród mówi. Niestety, ktoś „zjadliwy” doniósł, że ojciec Wandy był kapitalistą! A w takiej gazecie jak „Świat Młodych” nie mogła pracować taka osoba! Miała wtedy małe dziecko, mieszkała u swojej teściowej. Zwolnili je z etatu, miała zakaz pisania i zarabiania. I wtedy pomógł jej Miron. Przywoził z redakcji, nielegalnie, listy od czytelników, na które odpisywała, a on brał to na siebie. Brał honorarium i natychmiast jej oddawał. Bardzo Wande pomagał, w wielu sytuacjach. Czasami przynosił Chotomskiej kwiatki i zostawiał je, na przykład, na klamce od jej mieszkania. Ilekroć widziała „kwiateczek”, wiedziała, że to sprawka Mirona. Często była jednym z jego „pierwszych słuchaczy”. Jako pierwsza, na pewno, poznała „Pamiętnik z powstania warszawskiego”. On to bardzo długo pisał, bardzo zmieniał.

Dobranocka ”Jacek i Agatka” była na antenie od 1962 roku przez ponad dziesięć lat. Ale nagrania się nie zachowały. W stanie wojennym wszystkie programy miały być wysłane do Gdańska, chyba w celu ich utajnienia. Od kogoś z telewizji dowiedziała się po latach, że żołnierze, którzy je pakowali, bawili się taśmą filmową w rzucanie serpentyn. Masa nagrań poginęła. Są fragmenciki ”Jacka i Agatki” w Muzeum Dobranocek w Rzeszowie i w muzeum przy TVP w Warszawie. Zostały oczywiście teksty.

„Jacek i Agatka” pojawiali się w telewizji trzy razy w tygodniu. Wymyślała różne akcje. Wtedy źle widziane były piegi, dzieci miały kompleksy, więc zrobiła klub piegowatych i wybory króla piegowatych. Dzieci się zgłaszały, liczyły piegi. Wymyśliła też dzień dziadka. Jacek to zaproponował. I dzień chłopaka, dziewczynki przynosiły chłopcom jabłka do szkoły. Jacek chodził do przedszkola, Agatka do szkoły – mogła wymyślać coś dla obu poziomów.

Były kłopoty z cenzurą. W sprawie piegów przyszedł list do Gomułki, że dosyć wyśmiewania się z kalectwa. Pismo poszło do Sokorskiego, ówczesnego przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji z adnotacją ”ustosunkować się”, potem do telewizji, do redakcji dziecięcej i do Chotomskiej. To napisała: ”Ustosunkowałam się”. Nic dalej się nie działo. Parę tygodni później wymyśliła program o tym, kto to był Gall Anonim, co to są anonimy i co tatuś Jacka robi z anonimami. I to, o dziwo, poszło bez problemu.

Wanda Chotomska zawsze miała mnóstwo spotkań z dziećmi. To się zaczęło od dobranocek, przedtem spotkania nie były popularne. Lubiła ich, bo dużo z nich otrzymywała. Dziecko może zadać każde pytanie. Np. pyta: ”Od kogo pani odgapia?”. Czyli „od kogo ściąga?” Mówiła, że wszystko biorę z głowy, a dziecko odmawia że to niemożliwe, bo wszyscy odgapiają. Albo: „moja ciocia z internetu całą magisterkę odgapiła”. ”A kim jest ciocia?” – pyta poetka. ”Nauczycielką”. Albo inne: ”Czy pani ma sejf?”. Mówię: ”Nie mam, biorę pieniądze z banku”. Na to dziecko: ”A tatuś ma za tapczanem”, i zaczyna recytować kod.

Pani córka Ewa Chotomska też pisze dla dzieci. Ewa jest germanistką. Jeszcze w szkole zaczęła coś pisać, jakieś piosenki. Pokazała matce i ta – Ewa tak twierdzi – podarła je i powiedziała, że to nie jest to i ma próbować dalej. No i próbowała, z sukcesem. Napisała wiele piosenek dla dzieci. Potem przez wiele lat występowała w telewizji jako Ciotka Klotka w programie ”Tik-Tak”. Od dawna prowadzi też zespół wokalno-taneczny Fasolki, założyła firmę „Tere-Fere”, wydaje audiobooki, płyty.

„Autoportret”

Matejką to ja nie jestem
Malowac nie potrafie
I bardzo kiepsko, niestety,
Wychodza mi fotografie.
Choc pstrykam z wielkim zapalem.
Zawsze pękają klisze
Wiec może lepiej jak ja się nie namaluje
I nie sfotografuje
Tylko po prostu opisze:
Szatynka. Oczy piwne.
Siedem piegow na nosie.
Metr szescdziesiat dwa wzrostu.
Waga – 58.
Znaki szczegolne?
W zimie nie mam szczegolnych znamion?
A gdy przychodzi wiosna
– skrzydła mi rosną u ramion,
chociaż jestem dorosła,
muszę wyznac ze wstydem,
że dorosli nie mają zrozumienia do skrzydeł.
Glupia sprawa?
Naprawdę –człowiek jedzie tramwajem,
człowiekowi spod palta
skrzydło troche wystaje.
i już komuś zawadza,
i już komuś przeszkadza,
już mandatem mi groza,
już wolają:
– Gdzie władza?
Niech nam pani przed nosem
tak nie macha skrzydłami,
bo te skrzydła nikomu niepotrzebne są na nic!
– Wiec uciekam do dzieci-
tak jak do was naprzykład.
Jak sią macie kochani?
Przyleciałam na skrzydłach.

Stowarzyszenie „Świetlica Polska” serdecznie dziękuje bibliotece im. Iwana Franka za udostępnienie pomieszczenia dla przeprowadzenia uroczystości.

Walery Istoszyn, Świetlica Polska, Winnica, bwp

 

Zdjęcia z imprezy

{morfeo 568}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *