Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Chmielnicki » Władysław Wanags – ksiądz, który nie bał się KGB

Władysław Wanags – ksiądz, który nie bał się KGB

Zdjęcie pobrano z nashgorodok.km.uaJuż prawie 13 lat minęło od śmierci księdza Władysława Wanagsa, który całe swoje życie poświęcił ludziom i służbie Bogu na Podolu, szczególnie w Gródku Podolskim. Ksiądz z dość egzotycznym łotewskim nazwiskiem jest znany nie tylko na Ukrainie, ale i w całej Europie Wschodniej, ponieważ przez całe swoje życie starał się zrobić jak najwięcej dla ludzi i dla Boga. Mówią o nim w Polsce i we Włoszech, dla wielu jest  przykładem człowieka, który żył wiarą i wierzył, by żyć.

Urodził się Władysław Wanags 4 kwietnia 1931 roku na Łotwie w katolickiej rodzinie. Pochodził z Łatgalii, regionu Łotwy, w którym mieszka dużo katolików. W większości Łotwa jest krajem luterańskim i protestanckim. Już w  dzieciństwie mały Władysław śpiewał w chórze parafialnym i już wtedy zaczął myśleć o tym, by poświęcić swoje życie służbie Bogu. W tych czasach taką decyzję niełatwo było podjąć, kościół był prześladowany przez komunistów. W wieku 19 lat młody Wanags poszedł do wojska, 5 lat służył w Niemczech, nigdy nie zapominając o modlitwie.

Po służbie w wojsku, Władysław pojechał ze swoją narzeczoną do Sanktuarium Matki Boskiej Jagłowskiej, gdzie odczuł potrzebę wyspowiadania się. Ksiądz z Sanktuarium zobaczył go i od razu  powiedział, że Wanags zostanie księdzem, na co ten odpowiedział, że na to nie zasłużył. Ożenił się, razem z żoną mieli dwoje dzieci, własne gospodarstwo. Władysław Wanags wybudował budynek, doprowadził swoje dzieci do Sakramentu Spowiedzi i Eucharystii. Życie nie łatwo układało się Władysławowi, żona nie chciała chodzić do kościoła, i nie pozwalała tego robić dzieciom. Jak się potem okazało, żona Władysława już zawarła inny związek małżeński i jej ślub z Władysławem stracił ważność. Wanags, nie zważając na wszystko, próbował utrzymywać dobre stosunki z żoną, ale ta nie rozumiała, że sens życia Władysław widzi nie w dobrach materialnych a w byciu prawdziwym chrześcijaninem. W końcu rodzina się rozpadła. Ale jeszcze długo po tym Władysław wspierał finansowo swoje dzieci.

W wieku 38 lat Władysław zgłosił się do duchownego seminarium. „Prawdziwą drogę”, jak on sam opowiadał później, pokazała mu Matka Boska. Skończył studia na Łotwie, gdzie  pracował przez 3 lata. Z Łotwy o. Władysław został skierowany na Ukrainę, nie znając języka ani ukraińskiego ani polskiego.
Kiedy Wanags po raz pierwszy przyjechał do Gródka Podolskiego, to od razu przyszedł na miejscowy cmentarz, gdzie stała stara kapliczka. Zaczął się modlić, żeby ktoś mu pomógł i za jakiś czas pojawili się miejscowi katolicy, którzy dali mu mieszkanie. Wanags zabrał się do pracy. Na początku doprowadził do kapliczki drogę, zaczął rozbudowanie tej małej świątyni. Pierwszą swoją Mszę ksiądz odprawił w Środę Popielcową.

W krótkim czasie Władysław Wanags zdobył wielkie zaufanie wśród ludzi, katolicy często przychodzili do kapliczki, by porozmawiać z księdzem i dzielili się wszystkim co sami mieli. To nie podobało się władzom, którzy rozpowszechnili plotkę, że Wanags pracuje na KGB, i że mu nie wolno ufać. Ale tak się stało, że pewnego dnia ktoś podpalił dach kaplicy. Zebrało się dużo ludzi. Wtedy o. Władysław zdjął swój płaszcz, wspiął się na dach kapliczki i sutanną zaczął gasić ogień. Zdążył to zrobić, to było prawdziwe cudo. Ludzie byli mocno zdziwieni takim zaangażowaniem i ryzykiem, jeszcze bardziej zaufali Wanagsowi.

Ale KGB nie dawał za wygraną, jego funkcjonariusze nawet pisali listy do arcybiskupa w Rydze, by ten odwołał księdza Władysława z Podola. Te listy przetrwały do dziś, ale jasna rzecz, że odpowiedzi na nie NKWD nie otrzymało.

Miejscowi uważali o. Władysława za Świętego, przez co nieznani sprawcy próbowali dokonać zamachu na jego życie. Ksiądz Władysław szanował polskie korzenie katolików Podola. Przy jego wsparciu powstała Polska Szkoła w Gródku Podolskim. W rozmowie z wiernymi ks. Wanags często korzystał z języka polskiego, którego nauczył się na Podolu…

Dzięki wsparciu duchowemu o. Władysława Wanagsa 28 przyszłych księży weszło na drogę powołania. Trudno powiedzieć, jak dużej ilości ludzi pomógł ojciec Władysław, ile on ich uratował, skierował w dobrym kierunku i dlatego ten człowiek na zawsze pozostanie w pamięci Polaków z całego świata.

O Władysławie Wanagsie opowiedział słuchaczom Radia Maryja o. Wiktor Łutkowski z parafii św. Stanisława w Gródku Podolskim. Opracowanie Ania Szłapak, bwp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *