Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » W Humaniu dziewiętnastowiecznym

W Humaniu dziewiętnastowiecznym

Kościół pod wezwaniem NMP w Humaniu. 1872

W Terlicy, wsi i miasteczku ks. Lubomirskiej, oko przechodnia zatrzymuje się tylko chwilowo na ślicznym, ukazującym się z poza lasu, pałacu narajowieckim. Idąca za Terlicą, malowniczo położona wieś hr. Krasickich, Krystynówka, oraz parę innych siół podrzędniejszego kalibru, urozmaicają nam nader hojnie pozostającą do Humania drogę.

Na kilka wiorst przed powiatowym, szeroko rozbudowanym grodem, znikają nagle płaszczyzny stepowe, a natomiast ukazują się równie otwarte, lecz gęsto poprzecinane falistymi wzgórzami i pełnymi skalistych grot jarami, majestatycznej piękności krajobrazy.

Do Humania przybyliśmy o godzinie 5-ej po południu i zatrzymaliśmy się w zajeździe, położonym nieopodal kościoła, paradnego z kramami placu i głównej w mieście restauracji. Zanim się nieco później przypatrzymy Humaniowi zbliska, zaczynamy o nim notatkę wiązką wspomnień historycznych.

Gród ten ważny, położony nad rzeką Humańką, ufundował z uchwały sejmowej w roku 1609, starosta bracławski i winnicki Walenty Aleksander Kalinowski, w odludnej i usuniętej daleko od świata okolicy. Urodzajność ziemi, oraz niezbyt wielka od Perekopu, Morza Czarnego i Multan odległość, bardzo rychło zaludniły nową osadę, tudzież uczyniły ją bogatą i sławną. Wszakże niedługo trwały szczęśliwsze jej czasy. W pierwszej już połowie XVII-go wieku zaczynają się krwawe dzieje miasta i okolicy. Roku 1654 ze znacznym krwi przelewem zajęte ono było przez kozackiego sprzymierzeńca, Buturlina, oraz opasane potrójnymi fosami i nieprzystępnym wałem; roku 1664 atakowane na próżno przez Marcina Zamojskiego; roku 1674 przez Jana III zdobyte na Kozakach i ukorzone; roku 1675 oblężone przez wezyra, Kara-Mustafę, i w pień wycięte; roku 1749 przez hajdamaków zrabowane i spalone.

Krwawym finałem nieszczęsnych grodu tego katastrof był rok 1768, w którym nastąpiła nowa, znana z rozgłosu, rzeź humańska Gonty i Żeleźniaka, pochłaniająca całą prawie ludność miasta i okolicy. Przed laty kilkudziesięciu, z odjazdem za granicę właściciela Humańszczyzny, hr. Aleksandra Potockiego, syna Szczęsnego, urodzonego z Greczynki, to prywatne miasto zamieniono najpierw na osadę wojskową, a następnie na metropolię jednego z południowych guberni kijowskiej powiatów.

Dzisiejszy (1880 r.) Humań liczy około 15 tysięcy mieszkańców, 900 domów i składa się z dwóch dzielnic: starej i nowej; w starej zbudowano na gruzach dawnej warowni Kalinowskiego pałacyk murowany, a przy Paradnym Placu kościół i okazałe sklepy; – w nowej trzy cerkwie, gmach policyjny, tudzież wspaniałe dla licznie tu niegdyś konstytującego wojska koszary.

Gdyśmy, po lekkim wypoczynku w austerii, o wieczornym chłodzie wyszli z panem Bonawenturą na miasto, przede wszystkim zwróciliśmy nasze kroki w stronę restauracji p. Trębickiego, a po spożyciu tam obiadu, udaliśmy się prostą drogą do jedynego w Humaniu katolickiego kościoła.

Dom ten Boży, fundacji Szczęsnego Potockiego, dość małych jest rozmiarów, ma dwie wieże, perystyl jońskiego porządku, tudzież wnętrze gustowne i okazałe. Z trzech jego pięknie utrzymywanych ołtarzy, przemalowany niedawno i odświeżony, z obrazem cudownym Matki Bożej Częstochowskiej, najbardziej się może podobać. Jedno, co mnie przy wejściu do świątyni tej zdziwiło, a nawet zgorszyło, to opadły tynk na zewnętrznych jej ścianach i szpetnie świecące zdaleka nagie miejscami cegły. Gdy komuś z miejscowych mieszkańców zrobiłem o tym zaniedbaniu kościoła nawiasowo uwagę, powód tego przypisano dobrodusznie spadłemu niedawno na księdza proboszcza obowiązkowi kapelanii wojskowej, zabierającej mu wiele czasu i swobodnej myśli… Po zwiedzeniu tej świątyni, obeszliśmy sąsiadującą z terytorium parafialnym dzielnicę emerytów humańskich, która się odznacza pięknymi, w rodzaju wielkomiastowych willi, domami, oraz mieści w sobie dawny pałacyk z ogrodem Szczęsnego Potockiego; następnie udaliśmy się w sam środek osady i obejrzeliśmy nowe miasto. Ślady istniejącej tu niedawno kolonii wojskowej spotykałem na każdym kroku. Szerokie i długie ulice, oraz niskie, jednopiętrowe, w rząd ustawione domy, nadają tej części miasta cechę wielkiej i nużącej oko jednostajności. Główne tu ulice są: Zofia i Kijowska, place: Policyjny z gmachem magistratu i Soborny z cerkwią, oraz artyleryjskimi koszarami.

Walery Franczuk na podstawie tekstu Edwarda Chłopickiego, „Stepowe szlaki”, „Kłosy”, 1880 r., t. XXXI, Nr 802, s. 316-317, 12.07.18 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *