Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Samczyńce – „Od rozkwitu do zapomnienia”

Samczyńce – „Od rozkwitu do zapomnienia”

Wsie o nietypowej nazwie Samczyńce można odnaleźć na Wołyniu i Podolu. Co ciekawe, parafia rzymskokatolicka w jednych i drugich Samczyńcach jest pod wezwaniem św. Marii Magdaleny.

Za rządów Michała Korybuta Wiśniowieckiego, syna Jeremiasza, Podole opanowali Turcy. Do Polski ono powróciło dopiero w 1699 roku za sprawą pokoju karłowickiego. Po pierwszym rozbiorze Polski w roku 1772 nastąpił podział Podola na część wschodnią, która przypadła Rosji, i na część zachodnią, zajętą przez Austro-Węgry. Granica przebiegała na rzece Zbrucz. Pańszczyźniani chłopi uciekali na ziemie wschodnie, aby uwolnić się od pańszczyzny. W tym czasie przybyła na Podole duża liczba chłopów z Polski centralnej, głównie z Mazowsza.

Sejm Rzeczypospolitej, aby zachęcić ludzi do osiedlania się na wschodnich pustkowiach, wprowadził tzw. wolnizny. Na ich mocy osiedlający się na Kresach chłopi zwalniani byli na 20 lat z pańszczyzny.
O wsi Samczyńce na Podolu województwa braclawskiego też wspomina Geograficzny Słownik Królewski: „[…] z 1615 r. była wsią od trzech lat nowo osiadłą liczyła 97 osad”.  

W XIX wieku sądząc z opowiadań mieszkańców wieś naliczała 500-600 domów.

– Było bardzo dużo osad we wsi, a w każdy rodzinie po 5-7 osób. Dzieci stawiali swoje domy obok domów rodziców, w związku z czym wioska szybko się powiększała – wspomina  Pani Mania Jakubowśka mieszkanka Samczyniec. Do szkoły chodziło 450 uczniów, także z innych wiosek. Języku polski wykładano w klasach 4 i 5.

W książce „Wołyń. Siła traumy” wspominany jest Edward Fredro-Boniecki, dzięki któremu w Samczyńcach powstał kościół św. Marii Magdaleny w latach 1909-1910. „Wykorzystując powstałe warunki polityczne, pradziadek postawił na wszystkich skrzyżowaniach dróg w granicach majątku (majątek na Podolu) krzyże, uzyskał również zgodę władz na budowę kościoła rzymskokatolickiego we wsi Samczyńce w powiecie braclawskim, zamieszkaną przez szlachtą zagrodową. Kościół wybudowano z podolskiego granitu…

W wyniku starań Fredry-Bonieckiego powstały w powiecie szkoły ludowe. Książka wspomina o tym, że Edward Fredro-Boniecki także założył dwa młyny na rzece Boh. O tym też wspomina pani Eugenia Drużyńska: – Był u nas pan, mieszkał tu obok (pokazuje na pustą ziemie), kiedyś stal tu dom, ale już wszystko rozkradli. Miał ten młyn i był bogaty, dawał prace innym. Jak przyszli sowieci, wszystko u niego zabrali, musiał uciekać. Tak już i nie wrócił – wspomina staruszka.

Tuż przy wjeździe do nowej wioski Nowi Obichody stoi kościół św. Marii Magdaleny, zbudowany obok katolickiego cmentarza. Do tej pory w ziemi można znaleźć mogiły z polskimi tablicami. – Żeby ten kościół zbudować, wszyscy mieszkańcy wsi przynosili jajka i dodawali do cementu – wspomina Łuszczyńska Emilia, córka Mikołaja. – Dzięki temu kościół stoi do tej pory – podkreśla. – Kiedy z kościoła bolszewicy zrobili magazyn to dobudowali fragment, On szybko się rozwalił, a nasz kościół stoi.

Drugie źródło podaje, że w 1910 r. katolicy z kościoła pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Braclawiu, zbudowali świątynie na miejscu cmentarnej kaplicy w Samczyńcach. Robili to z własnych funduszy, kościół powstał w stylu gotyckim.

Samczyniecka świątynia i jak mieszkańcy wsi w latach przed i powojennych przeżyli trudne czasy. W 1936 kościół u mieszkańców odebrali bolszewicy. Pani Mania Jakubowska opowiadała tak: „Jak ruscy przyszli, to oni byli straszni bezbożnicy, chcieli wysadzić kościół, ale im się nie udało. Chodzili po wiosce i prosili u ludzi koni, żeby zerwać krzyż i dzwon to nikt nie chciał im konia dać! Ale jeden się zgłosił, mieszkał na mojej ulicy (pokazuje na ulicę w dół), miał traktora. Pojechał z czerwonymi i zerwali z naszego kościoła krzyż (płacze). Opowiadali mi, jak przyszli Niemcy, to znaleźli tego człowieka, i za to że dopuścił się takiego grzechu, został przywiązany go do ogona konia, i ten go do śmierci wyjeździł. Może Niemcy i byli źli, ale nie bezbożni, dla nich było nie zrozumiałym rujnowanie świątyni”. Inna mieszkanka wsi opowiadała, że wszyscy  kto dołączył się do tej zbrodni, później mieli nagłe choroby i umierali, kogoś sparaliżowało.

Ciężkim dla Samczynieć był okres Wielkiego Głodu 1932-1933. – Zmarłych wywożono z domów całymi rodzinami. Starzy i młodzi umierali z głodu, nie było co jeść – mówiła Drużyńska Maria, córka Piotra. – Nikt nawet nie wie ile tam było wywieziono na cmentarz, nikt nie liczył. Inni na śmierć patrzyli obojętnie, bo sami mogli nie dożyć do następnego dnia – przypomina. – Mama gotowała nam zupę z kory dębu, jedli wtedy trawę, a z buraków robili kaszę. Zabierali bolszewicy całe nasze jedzenie, nawet czarne zamarznięte ziemniaki nie zostawiali.

Na katolickim cmentarzu w Samczyńcach można zobaczyć zbiorowe pochówki ofiar głodu. Na jednej z tablic widać imię i nazwisko kobiety, rok 1933, obok imię jej dziecka, rok urodzenia 1933, zgonu 1933. Te mogiły są daleko w lesie i ciężko już ich znaleźć.

W latach wojennych wielu z mężczyzn poszło na wojnę, z której już nie wrócili. (Lista wdów żołnierzy, poległych podczas II wojny światowej jest dołączona do artykułu poniżej).

W czasie powojennym do Samczyniec przybywali nowi mieszkańcy, jedna z nich teraz podzieliła się swoją historią: – Przyjechałam do Samczyniec z Tulczyna w 1956 r., spotkałam tutaj dużo miłości, ludzi byli bardzo sympatyczni.

Wszystkego tu było pod dostatkiem – las, rzeka, dużo młodzieży. Chodziliśmy na tańce, mieliśmy pracę  – wspomina Kuczeruk Katarzyna, córka Iwana – Pamiętam, jak ten kościół trzeba było remontować, to moja znajoma Petronela i jedna pani z Horodnyci Rózia, pojechali razem do Kijowa, prosić pozwolenia na remont. Same zatrudnili roboczych i remontowali kościół. Przyszła jakoś Rózia do mnie i prosi, żebym, ugotowała zupę dla pracowników, to mówię, a dlaczego nie, miałam wtedy krowę, wszystko. To ona wtedy się bardo ucieszyła, że ja nie odmówiłam.

Kiedy przyszli sowieci, ciężko stało żyć katolikom na wsi. Zakazano Mszy, w kościele urządzono spiżarnię. – Zabroniono nam chodzić do parafii, ale ksiądz przyjeżdżał i tajnie przyjmował do chrztu ludzi – wspomina pani Ala Melnyk (Draczewska), córka Bronisława. – Robili to w nocy, w domu, w tajemnicy.

W artykule wzmiankowano osoby, które obecnie mieszkają w Samczyńcach. Informacje historyczne były uzyskane z archiwum biblioteki w Nowych Obichodach, z portalów internetowych oraz dzięki przeprowadzonym wywiadom. Niektórzy z pytanych, niestety, już nie mogli opowiedzieć swoją własną historię przez podeszły wiek. Są tacy, którzy nawet nie wiedzieli jak mają na imię.     Bardzo mało zostało już starszych mieszkańców Samczyniec. Wielu z nich umarło, kogoś zabrali dzieci i wnuki. Część staruszków nawet już i nie pamięta, że rozmawiał kiedyś po polsku, tracą pamięć. Ale historia jest ważna, musimy wiedzieć i znać przeszłość naszych przodków, Polaków z pochodzenia.

  Słowo Polskie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *