Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Poświęcił życie dla Ojczyzny. Roman Toczyn z Chodorowa

Poświęcił życie dla Ojczyzny. Roman Toczyn z Chodorowa

Co jakiś czas dowiadujemy się o kolejnych Polakach z Ukrainy, którzy znaleźli się w szeregach „Niebiańskiej Sotni” – tych, którzy broniąc Ojczyzny, polegli od kuli snajpera czy funkcjonariusza Berkutu na kijowskim Majdanie. Tym razem zadzwonił do redakcji „Słowa Polskiego” Andrzej Kowtało, członek „Towarzystwa Pomocy Polakom „Wielkie Serce” w Nowym Rozdole i opowiedział o Romanie Toczynie, wielkim ukraińskim patriocie, Polaku z pochodzenia, posiadającym Kartę Polaka, też członku noworozdolskiej polskiej organizacji społecznej, który 20 lutego 2014 roku zginął od kuli snajpera na pierwszej barykadzie kijowskiego Majdanu.

O ś.p. RomanieToczynie ukraińskie media pisały niejednokrotnie, niesłusznie pomijając fakt, że w sercu patrioty z Chodorowa płynęła też i polska krew. O aktywnym udziale Romana Toczyna w życiu „Towarzystwa Polaków „Wielkie serce” opowiedziała także prezes tej organizacji Mirosława Tomecka, która obiecała, że poszuka wspólnych z Romanem zdjęć z polskich imprez patriotycznych i okolicznościowych i przekaże do naszej redakcji.
Roman Toczyn był człowiekiem, który zawsze pragnął pokoju i żył w harmonii z otaczającymi ludźmi. Bardzo kochał dwie swoje córki oraz zonę Lilię, o własnych siłach po trochu budował dom dla rodziny na przedmieściach Chodorowa.

Do Kijowa Roman wyruszył 1 grudnia 2013 roku po bulwersujących wiadomościach z Kijowa o tym, że „Berkut” pobił bezbronnych studentów w celu postawienia noworocznej „jołki”. Po przybyciu do Kijowa 44-letni chodorowianin od razu włączył się aktywnie w życie Majdanu. Jako członek lwowskiej sotni bronił Lwowskiej Barykady na ulicy Instytuckiej.

Kiedy 20 lutego zaczęło się ludobójstwo pod mostem na Instytuckiej, członkowie lwowskiej sotni padali na ziemię od kul snajperów jeden za drugim. Roman spróbował odciągnąć z linii strzału rannego kolegę, w tym momencie w jego kask narciarski, chroniący głowę, też trafiła kula. Roman nie miał szans na przeżycie. Później ciało Toczyna w hotelu „Ukraina” zostało rozpoznane przez Iwana Tityka…

Roman Toczyn żył pełnią życia. Prawie każdego ranka biegał, lubił pływać w jeziorze, jeździł z córkami na narty, namówił wszystkich znajomych, by kupili łyżwy i razem z nimi uprawiał łyżwiarstwo.
Koledzy chodorowianina mówią, że tacy jak Roman nie musieli jechać na Majdan. Miał on dobry fach w ręku – był budowniczym. Wyjechać na Rewolucję Godności do stolicy zmusiła go niesprawiedliwość i ignorowanie interesów zwykłych obywateli przez reżim Janukowicza.

Ci, którzy dobrze znali Romana, wspominają, że „był on patriotą i rewolucjonistą a także prawdziwym autorytetem dla towarzyszy broni”.

Roman kilka razy potwierdził swoją dobrą znajomość języka polskiego w wywiadach, które udzielał  polskiej telewizji na Majdanie – opowiada o swoim koledze Andrzej Kowtało. Roman Toczyn dobrze zdał „egzamin z polskości” na Majdanie, oddał życie za ojczyznę, ratując rannego przyjaciela. Taka ofiarność nie może być zapomniana przez dzisiejsze i następne pokolenia mieszkańców Ukrainy i Europy. A władze powinny zrozumieć, że Trzeci Majdan, o którym już mówią we Lwowie i jego okolicach, dokończy dzieło Romana Toczyna i innych członków „Niebiańskiej Sotni”, jeżeli nie zostaną dotrzymane obietnice o zwalczeniu korupcji oraz integracji ze wspólnotą państw europejskich.

Z Andrzejem Kowtałem rozmawiał Jerzy Wójcicki, bwp

 

Zdjęcia Romana Toczyna z archiwum rodzinnego jego żony

{morfeo 582}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *