Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Chmielnicki » Pierwszy biskup po wojnie polsko-ruskiej na Podolu

Pierwszy biskup po wojnie polsko-ruskiej na Podolu

Zdjęcie pobrano z wspolnotapolska.home.pl Każdego księdza, który „ośmielił się” krzewić wiarę rzymskokatolicką na wschód od Zbrucza po Traktacie Ryskim a tym bardziej po II Wojnie Światowej można uważać za bohatera. Wielu z nich zapłaciło życiem za swoje przekonania i posługę duszpasterską, inni spędzili po kilkanaście lat w sybirskich łagrach. Ich historie są gotowymi scenariuszami dla filmów i książek a pamięć o tych księżach będzie żyła zawsze.

Biskup Jan Olszański zmarł 11 lat temu w Kamieńcu Podolskim. 23 lutego 2003 roku były ordynariusz diecezji kamieniecko-podolskiej opuścił ten świat po 84 latach życia, które spędził na początku w II Rzeczypospolitej Polskiej a później na Podolu, gdzie ogniska polskości i wiary rzymskokatolickiej nie udało się zagasić komunistom, nie zważając na poniesione ogromne wydatki i represje.
Urodził się  przyszły biskup niedaleko miejscowości Brody na Tarnopolszczyźnie. W wieku 19 lat młody Jan rozpoznał swoje powołanie i wstąpił do Lwowskiego Seminarium, które ukończył w 1942 roku. Święceń kapłańskich udzielił księdzu arcybiskup Bolesław Twardowski (prawdziwy „lwowiak”, który walczył o zaprzestanie mordów na niewinnej polskiej ludności w Galicji). 

Pierwszą parafią, do której jako wikary trafił Jan Olszański, była Kaczanówka, która znajdowała się na starym pograniczu II RP i sowieckiej Ukrainy. Potem ksiądz Kukliński z Kamieńca Podolskiego zaprasza Olszańskiego do pracy w swojej diecezji i kieruje go do Gródka Podolskiego, oddając pod opiekę młodego marianina także parafie w Felsztynie, Kutkowcach, Kupinie, Satanowie oraz Jarmolińcach.

Po dwóch latach pracy w Gródku sytuacja polityczna zmusza księdza Olszańskiego wyjechać do Lwowa ale nie na długo. Wraca znów do „małego Watykanu” (tak miejscowi nazywają Gródek Podolski), gdzie pracuje do 1959 roku. Przez znaczne ożywienie życia religijnego na Podolu, władze komunistyczne zabraniają mu kontynuowania posługi duszpasterskiej. Ale po niewielkiej przerwie ksiądz Jan domaga się swojego i otrzymuje pozwolenie na pracę w niewielkiej prowincjonalnej miejscowości Mańkowce, oddalonej od większych miast. Tam pracuje do 1991 roku.

Kiedy na mapie Europy pojawia się Ukraina, zaczynają się odradzać także struktury kościoła rzymskokatolickiego na Podolu. 16 stycznia 1991 roku Papież JP II mianuje księdza Jana Olszańskiego biskupem odnowionej diecezji kamieniecko-podolskiej. Pod jego opiekę trafia osiem jednostek administracyjnych południowej części Ukrainy. Za czas posługi Jana Olszańskiego na Podolu powstało Seminarium Duchowne w Gródku Podolskim i odrodziło się do życia ponad 200 parafii rzymskokatolickich.

4 maja 2002 roku Papież Jan Paweł II zadowolił prośbę ordynariusza Olszańskiego i zwolnił go ze stanowiska. Po operacji na sercu, przeprowadzonej w Wilnie, biskup zachorował na zapalenie wątroby i w szybkim tempie zaczął upadać na zdrowiu.

Zdjęcie pobrane z credo-ua.org. Przed wejściem do kościoła w Mańkowcach23 lutego 2003 roku Jan Olszański zmarł po 61 latach kapłaństwa i 11 biskupstwa. 

Ksiądz Olszański zawsze nosił w kieszeni cukierki, które rozdawał dzieciom. On opiekował się biednymi i pomagał im czym mógł. Kiedy księdzu Janowi zabroniono jeździć do chorych, to kobiety w Mańkowcach zbierali dla niego kobiece ubranie. Tylko przebrany za kobietę i nie rozpoznawany przez NKWD Olszański mógł jeździć i spowiadać – opowiada o księdzu Olszańskim siostra Janina Granowska (Honoratka).

Ojciec Jan był tradycyjnym katolikiem, starej polskiej szkoły. Do nowych ruchów odnosił się z lekkim sceptycyzmem. Kiedy go poznałam, to już byłam członkinią charyzmatycznej wspólnoty. Olszański zobaczył naszą potrzebę bycia w Kościele. Pomagał nam przez cały czas – Zoja Skubij ze wspólnoty „Misja Świętego Ducha” (Kitajgród).

O księdzu Janie Olszańskim dowiedziałem się od ojca, który specjalnie jechał 45 km na Mszę do Strugi z Baru, by posłuchać kazanie tego duchownego. Tata po powrocie długo opowiadał nam o ojcu Janu. Pamiętam czasy, jak na początku lat 70. XX wieku ateiści próbowali zniszczyć Kościół i księży. Duchowni często byli wzywani przez tak zwanych „czerwonych biskupów” – strasznych ludzi z „aparatu”, którzy psychologicznie próbowali zniszczyć wszystkich chrześcijan. Księża stawiali się w radach obwodowych, gdzie im mówiono, co powinni zrobić by kościół nie funkcjonował i żeby ilość parafian się zmniejszała. Ksiądz Olszański miał mocną psychikę i nie poddawał się na prowokacje… Olszański lubił długie kazania, które zresztą nikomu nie przeszkadzały. Były w większości po polsku, dużo parafian pamięta niektóre z tych kazań do dziś. Pamiętam, jak w 1976 roku pięcioletnia dziewczynka przekazała treść kazania księdza Jana o alkoholu swemu ojcu, który często lubił przechylić szklankę – wspomina Olszańskiego organista z Mańkowiec.

Był przekonany, że rzymscy katolicy znają polski. To irytowało niektórych księży-Ukraińców: „Racja, Polakom zawdzięczamy przetrwanie Kościoła i wiary, jednak młodsi nie rozumieją już po polsku”- mówili do Olszańskiego księża ukraińscy – opowiada ks. Adam Boniecki.

23 lutego podczas Mszy we wszystkich kościołach diecezji kamieniecko-podolskiej wspominają biskupa Jana Olszańskiego. Był przykładem prawdziwego Polaka i katolika, godząc się na życie przez wiele lat w niewielkich Mańkowcach, by tylko móc nieść Dobrą Nowinę potrzebującym.

Jerzy Wójcicki (w artykule wykorzystano materiały z credo-ua.org i innych źródeł) , bwp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *