Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Mogiła Johna Howarda oraz słynne oranżerie Potockich w Kowalówce na Podolu

Mogiła Johna Howarda oraz słynne oranżerie Potockich w Kowalówce na Podolu

Źródło: Gpogle Maps

Kowalówka – jedna z najludniejszych wsi na Podolu, były powiat bracławski, 6 wiorst ku wschodowi od m. Niemirowa, o 40 wiorst od Winnicy.

Jest tu fabryka cukru, jedna z największych na Podolu; gospodarstwo rolne składa się z czterech oddzielnych folwarków. Kowalówka należała do Potockich; za panowania Stanisława Augusta posiadał ją Wincenty Potocki, podkomorzy wielki koronny. Był to dziwak w swoim rodzaju, choć wiele dobrego w tych stronach zostawił; ożeniony z ks. de Ligne, uważał się za udzielnego księcia, bił nawet monety z herbem Pilawą.

Miał stałą rezydencję w zamku niemirowskim, z którego jedno skrzydło tylko pozostało, stanowiące niegdyś stajnię i kordegardę. Kiedy Suworow wszedł do kraju, uganiając się za resztkami wojska polskiego, adiutant jego zażądali, aby mu Potocki dał w zamku kwaterę i oświadczyli, że za 3 dni przybędzie. Potocki spędził wszystkie gromady z całego klucza niemirowskiego i część zamku mieszkalnego rozebrał zupełnie; sam zaś przeniósł się do Kowalówki, gdzie rozbił namioty i dom naprędce budować kazał.

Był on wielkim miłośnikiem ogrodów; on to sprowadzał do Kowalówki najlepsze gatunki fruktów. Za życia jego było obyczajem, że żaden parobek nie mógł się żenić, ani dziewka za mąż wychodzić, dopóki nie udowodnili, że posadzili i zaszczepili po kilkanaście sztuk drzew fruktowych; do szczepienia dostawali zrazy z ogrodów dziedzica. Są dziś włościanie, którzy po kilkaset rubli biorą rocznie za owoce za swych sadów.

Obok piętrowego domu, założony był duży ogród, wielkie oranżerie; na jednej z wysp w ogrodzie postawiony był posąg pamięci dra Howarda. Jan Howard, anglik, lekarz i wielki przyjaciel ludzkości (ur. 1726 r.), zajmujący się głównie polepszeniem losu więźniów i urządzeniem szpitali, w czasie podróży po południowej Rosji, umarł w Chersoniu w r. 1790 i tu pochowany; na mogile jego postawiony obelisk.

Hrabina Wincentowa Potocka (de Ligne), wielbicielka cnót Howarda, miała podobno potajemnie przewieźć zwłoki jego i pochować w Kowalówce, w ogrodzie, na wyspie. Ha mogile jego również postawiono pomnik, otoczony drzewami i krzewami, a dzień śmierci uroczyście obchodzono rozdawaniem jałmużny i nabożeństwem.

Tak więc ku pamięci Howarda stoją pomniki w Chersoniu, Kowalówce i Londynie. Potocki sprowadził rzemieślników, założył liczne fabryki i starał się podnieść ogólną pomyślność: sukna, skóry, perkale niemirowskie równały się niemal zagranicznym.

Po rozbiorze kraju podkomorzy, zrażony i zniechęcony, sprzedał Kowalówkę z 5 wsiami (2025 dusz i 689 osad) i Niemirów (12000 dusz) Szczęsnemu Potockiemu. Majątek ten, wraz z kluczem mohylowskim (16 wsi), Szczęsny darował najstarszemu i najulubieńszemu synowi swemu Jerzemu, który oprócz tego otrzymał schedę równą z braćmi, zawierającą 22000 dusz. Jerzy wkrótce strwonił to wszystko; klucz mohyłowski przegrał w karty Hadziewiczowi, zrobił 30 milionów złp. długu, a sam wyjechał do Francji, gdzie umarł, mając 33 lat wieku.

Macocha jego (Greczynka) weszła z nim w układ, przyjęła na siebie jego schedę z obowiązkiem spłacenia długów a wypłacania mu do śmierci po 15000 dukatów. Kowalówka więc i Niemirów dostały się Zofii Potockiej, która przekazała je synowi swemu Bolesławowi, dziś żyjącemu, a ten oddał w posag jedynej swej córce Maryi z Potockich Stroganowej.

W Kowalówce była jej letnia rezydencja; napełniały ją arcydzieła sztuk, pozostałe jeszcze po podkomorzym. Dziś ani śladu tego, dwór opustoszał, pamiątki rozebrane lub wywiezione, drzewa w części wycięte.

W Kowalówce jest kilkanaście rodzin tatarów litewskich, osiadłych na ziemi obywatelskiej, wyznania mahometańskiego, mają swój meczet i mułłę. Jest to po większej części szlachta dawna i dziś utwierdzona w heroldii, z dokumentów i nadań królów polskich, do których oni wielką przywiązują cenę, Są tam Skulscy, Smulscy, Abrahamowicze, Baranowicze i inni. Języka tureckiego nie rozumieją, używają zwykle polskiego, choć modlą się na książkach drukowanych po arabsku, nie rozumiejąc zupełnie języka. Trudnią się gospodarstwem, ogrodnictwem, wyprawą skór i safianów, także farbiarstwem i leczeniem na pomieszanie zmysłów.  Młodsze pokolenie znacznie zubożało; niektórzy służą jako oficjaliści prywatni. W fizjonomii ich zostały ślady wschodnie, są w ogóle uczniowi, trzeźwi i pracowici, a niektórzy przyjęli religią chrześcijańską.

Słowo Polskie na podstawie Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, 05.09.17 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *