Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Chmielnicki » Historia cudownego obrazu Matki Bożej Latyczowskiej

Historia cudownego obrazu Matki Bożej Latyczowskiej

Rok 1945: XVI-wieczny obraz Matki Bożej Latyczowskiej zakonnice wiozą pociągiem towarowym z Łucka do Lublina. Obraz jest owinięty w koce i ukryty w kuchennym kredensie.  Rok 1984: kolejne przewiezienie obrazu na terenie Lublina też odbywa się w tajemnicy.  Rok 2014: Obraz zostaje przeniesiony do kościoła na ul. Bursztynowej w uroczystej procesji. Po blisko 70 latach obraz Matko Bożej Latyczowskiej opuścił kaplicę sióstr służek przy ul. I Armii Wojska Polskiego. Docelowo znajdzie się w parafii Marki Bożej Różańcowej w Lublinie.

Obraz Matki Bożej Latyczowskiej pod koniec XV wieku przywieźli z Rzymu do Latyczowa dominikanie.

W 1648 roku, kiedy wybuchło powstanie Chmielnickiego, zakonnicy wywieźli obraz do Lwowa. Do Latyczowa wrócił dopiero w 1722 roku. 4 października 1778 r. biskup Stanisław Rajmund Jezierski ukoronował obraz złotymi koronami papieskimi.

Na stałe w Latyczowie obraz jednak nie został. Podczas wojny polsko-bolszewickiej, w 1920 roku, został wywieziony do Warszawy. Później znajdował się w katedrze w Łucku.

W roku 1945 kapłani kurii łuckiej otrzymali nakaz opuszczenia Łucka. Jak podają źródła, w ostatniej chwili przed wyjazdem z ołtarza katedry łuckiej zdjęto obraz Matki Bożej Latyczowskiej, który od dawna słynął z wielu cudów. Obraz został owinięty w koce i umieszczony w kredensie kuchennym. Cudowny obraz i wszystkie bagaże zostały przewiezione na dworzec kolejowy w Łucku. Na transport pociągiem towarowym, siostry razem z księżmi czekały dwa tygodnie. Podczas podróży obrazem opiekowały się dwie siostry służki – już nie żyjące: siostra Antonina Dudziak i siostra Józefa Sroka oraz kapłani: ks. Jan Szych, kanclerz kurii biskupiej łuckiej i ks. Stanisław Żukowski. Wszystko odbywało się w konspiracji przed komunistami.

Rzeczy zostały wyładowane na dworcu i czekano na dalsze decyzje władz kościelnych, gdzie obraz ma być umieszczony – kontynuuje siostra Zofia. – Ks. kanclerz Szych udał się do ordynariusza lubelskiego, ks. biskupa Mariana Fulmana i wspólnie zastanawiali się gdzie umieścić obraz.

Dopiero po dwóch dobach zapadła decyzja. Obraz tymczasowo miały zabrać siostry do kaplicy w swoim domu przy ówczesnej ulicy Bernardyńskiej 3 (później Dąbrowskiego 3, obecnie pl. Wolności 2).

W Lublinie za obraz odpowiadał ks. infułat Stanisław Kobyłecki, który po śmierci bp. Szelążka został mianowany administratorem nieistniejącej wówczas diecezji łuckiej. – W tym czasie obraz Matki Bożej Latyczowskiej dyskretnie odwiedzali kresowianie, zwłaszcza 2 lipca, kiedy przypadał odpust Matki Bożej Latyczowskiej. O tym, że obraz jest w kaplicy w domu sióstr służek, nie mogli jednak wiedzieć wszyscy. – Obraz pochodził z państwa bloku komunistycznego.

W Wielki Piątek, 22 kwietnia 1984 roku o godz. 21 w budynku, gdzie mieszkały między innymi siostry służki, wybuchł pożar z przyczyn właściwie niewiadomych. Przy gaszeniu pożaru woda lała się we wszystkich pokojach.

Tymczasem w kaplicy był tylko jeden niewielki przeciek. Zniszczenia budynku były spore, ale obraz nie ucierpiał. Siostry odczytały to jako cudowne ocalenie.

W grudniu tego samego roku siostry z ul. Dąbrowskiego przeprowadziły się do drugiego domu Zgromadzenia przy ul. I Armii Wojska Polskiego 9.

W latach 90-tych ubiegłego wieku ks. proboszcz sanktuarium w Latyczowie podjął starania, aby obraz Matki Bożej Latyczowskiej powrócił.

Wystąpił o to zarówno do władz kościelnych jak też państwowych. Podjęte były także starania u konserwatora zabytków – opowiada siostra Zofia. – Zgodę na to wyraził też Prymas Polski Kardynał Józef Glemp. W obronie obrazu wystąpili wówczas historycy sztuki, ludzie Kościoła i znawcy sztuki sakralnej. Apelowali o zmianę tej decyzji. Ostatecznie ksiądz prymas cofnął swoją decyzję.

Dotychczasowe miejsce po blisko 70 latach obraz już opuścił. Docelowo znajdzie się w kościele przy ul. Bursztynowej w Lublinie. W kaplicy sióstr przy ul. I Armii Wojska Polskiego znajduje się kopia XVI-wiecznego obrazu.

Słowo Polskie za: Kurier Lubelski, 18 września 2020 r.

default

default

default

default

default

default

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *