Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Kresowa poezja. Wincenty Pol (1807-1872)

Kresowa poezja. Wincenty Pol (1807-1872)

Wincenty Ferreriusz Jakub Pol urodził się w Lublinie. Jego ojciec, Franciszek Ksawery Pohl, był Niemcem, matka, Eleonora Longchamps, pochodziła ze spolonizowanej rodziny francuskiej.

Wybuch w Warszawie powstania zbrojnego, które wkrótce swym zasięgiem objęło tereny, jakie po rozbiorach Polski znalazły się pod panowaniem Rosji, przeszkodziło Polowi w planowanej karierze uniwersyteckiej. Poeta wziął udział w irredencie jako podchorąży 10 pułku ułanów litewskich. Był ranny, otrzymał krzyż Virtuti Militari za waleczność oraz awans na podporucznika. Po klęsce powstania na Litwie emigrował, ale działalności patriotycznej nie przerwał.

Po raz ostatni zaangażuje się w walkę o niepodległość kraju przeciwko Rosji podczas Wiosny Ludów, zostanie wówczas na krótko adiunktem sztabu Gwardii Narodowej we Lwowie. Odtąd stanie się rzecznikiem działalności legalnej w polityce oraz orędownikiem konserwatywnego programu społecznego.

Jako poeta debiutował w 1835 roku Pieśniami Janusza. Sławę, obok Mohorta, przyniosła mu epicka kompozycja Pieśń o ziemi naszej.. Poemat powstał w 1835, w całości wydany bezimiennie w 1843 roku. Wincenty Pol skorzystał z popularnej w romantycznej Europie formy „Obrazu z podróży” i w takim poetyckim pamiętniku opisał różne regiony dawnej Polski, szczególnie barwnie przedstawiając Podole. Pieśń… zyskała wielką popularność, ilustrował ją Juliusz Kossak, do fragmentów kantatę skomponował B.K. Dembiński Fragmenty Pieśni tłumaczone były na język francuski, niemiecki, rosyjski, ukraiński.

Fragment Pieśni o ziemi naszej, poświęcony Podolu

Jak zaległy ziemie boże,
Przebież kraje, przerzuć mole,
Zjedź świat cały, przepłyń morze,
Nie ma kraju nad Podole!
Jak zasięgnie tylko oko
I daleko, i szeroko,
Świat kłosami tylko płynie
I w obszarach oko ginie…

Tu kraj cały jednym łanem
I nadany wszelkim płodem;
Płynie mlekiem, płynie miodem;
A lud cały wielkim panem!

Ziemie czarme, niepochybne,
Pasze żyzne, wody rybne,
Mało wprawdzie trochę lasa,
Ale za to chleb do pasa!
Z rolą człek się tam nie kłopi,
Słomę pali, nawóz topi
I co zmoże, w skład wyorze,
A jak umie, Boga chwali!

Bo śród bożej tej krainy,
W tło narodu ćma się wprzęgła,
Co z klęsk kraju się wylęgła –
Czeladź podła, wszemu krzywa;
Która wierzchem ludu pływa,
Jak nieczyste szumowiny!

Daj ją katu, gospodyniu,
I to zboże czyść z kąkolu!
Gorszy niż pan na Wołyniu
Jest półpanek na Podolu!

Wzrośli oni w ziemi naszéj
I rozbojem, i kradzieżą
Za plecyma naprzód Baszy –
A dźwignąwszy się łupieżą,
Z padstarościch na dziedzica,
By tumanem świat złudzili,
W carskie grafy się poszyli –
Resztę dała Targowica…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *