Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Żytomierski » Wspomnienie: śp. ks. biskup Jan Purwiński

Wspomnienie: śp. ks. biskup Jan Purwiński

Rok 1987. Jan Purwiński z biskupem z Ameryki

W zeszłym roku, 19 listopada ks. Jan Purwiński, biskup-emeryt obchodził swoje 86 lecie. Chociaż był już  w podeszłym wieku, to jednak jego śmierć w tym roku, 6 kwietnia, zaskoczyła nas wszystkich . To wielka strata i smutek dla całej społeczności i nie tylko katolickiej. Nawet ci, którzy nie znali Go osobiście,  darzyli szacunkiem i łączyli się w modlitwie po śmierci.

Biskup Jan, to człowiek, który od samego początku swojej pracy na Żytomierszczyźnie włączył się w odradzanie wiary – budownictwo kapliczek, kościołów, domów parafialnych, odnawianie cmentarzy katolickich, odrodzenie organizacji polskich. Brał udział w uroczystościach jak w małych tak i dużych wsiach, miasteczkach, wygłaszając swoje kazania, zaglądając w oczy prawie każdemu – i młodszym  i starszym, chcąc chyba przekonać się, że go nie tylko słuchają, ale i słyszą!

Był przykładem kapłana dyplomaty, który mógł dogadać się z każdym, niezależnie od wieku, stanowiska czy wyznania, Owoce jego pracy jako duszpasterza w latach 90-to duża liczba nowych powołań kapłańskich. Dla wielu był On człowiekiem od Boga, który może pomóc  każdemu potrzebującemu w trudnej chwili, pokaże wyjście, drogę, wesprze. Niezależnie od swojego statusu, już będąc Biskupem, był zawsze dostępny, otwarty i przyjazny dla każdego.

W dniu urodzin naszego zmarłego Biskupa Jana łączymy się w modlitwie, aby Pan Bóg przyjął Go do grona swoich dzieci.

Poniżej, kilka słów prezesów polskich organizacji, którzy wspominają o swoich spotkaniach z Biskupem Janem.

Walentyna Jusupowa (zdjęcia z archiwum Cezarii Pawłowskiej)

 

rok 1990 w czasie molitwy o zwrocenie kosciola sw. Jana z Dukli

Najbardziej wzruszające moje wspomnienia o ks. biskupie Janie Purwińskim jest związanie z dzieciństwem. Był to początek lat 80. Dobrze pamiętam te niedzielne msze, które odprawiał wtedy jeszcze ksiądz Jan Purwiński. Niedzielną homilię zawsze głosił na drewnianej ambonie. Powoli wchodził na ambonę i mi się wydawało, że to jest Pan Bóg – spokojny, poważny i duży. Zaczynał mówić powoli, lecz dość głośno. Jego kazania zawsze były logiczne przygotowane, przemyślane każde zdanie i rzetelnie wypisane na arkuszach papieru. Nie przypominam, żeby ks. Jan wygłaszał coś podczas mszy czy uroczystości „od siebie” „improwizowane”. Uważam, że nauczył się tego u św. Jana Pawła II, który także zawsze pisał swoje przemówienia na kartkach. Kazanie ks. Purwińskiego – to cała lekcja i co do treści, i co do czasu trwania (mógł przemawiać do 40 minut, a nawet więcej). Pamiętam, że wychodziliśmy z kościoła w niedzielę około godziny 14.
Moja pierwsza spowiedź jest także związana z ks. Purwińskim. Był to dzień powszechny kwietnia 1987 roku. W kościele nikogo nie było oprócz mojej rodziny i ks. Jana Purwińskiego. Byłam w białej, specjalnie na tę okazję uszytej, sukience a w obu rękach trzymałam świecę, którą przekazali krewni z Polski. Uklękłam na kolanach przy konfesjonale i zaczęłam odpowiadać na pytania księdza. Sprawdzał na ile dobrze wyuczyłam się katechezy. Miałam dobrą pamięć i szybko odpowiadałam i „Dziesięć Bożych przekazań”, i „Siedem sakramentów świętych”, wszystko, czego nauczyła mnie moja babcia Teofilia. Następnie ks. Jan zwrócił się do mojej rodziny. Za tyle lat już starły się z pamięci szczegóły tej rozmowy, pamiętam tylko jedno zdanie, które, żegnając się z nami powiedział ksiądz Jan „Pamiętajcie, drodzy mi – Pan Bóg jest miłosierny”. Niewątpliwie, że miłosierny. Przekonywałam się w tym niejednokrotnie. Myślę, że i całe życie naszego ukochanego Biskupa Jana Peruwiańskiego przepełnione było Bożym Miłosierdziem. Niech odpoczywa w pokoju Chrystusa.”

Dr Irena Perszko, Dyrektor Domu Polskiego w Żytomierzu

 

Biskup Jan Purwiński w roku 1991 z parafianami

„Świętej pamięci ks. Biskup Jan Purwiński zostawił Swój ślad w sercu każdego і w moim sercu też. Osobiście dla mnie zawsze był osobą wyjątkową. Kiedy miałem 10 lat dzięki Niemu poznałem Jezusa, z Jego ciepłych rąk dostałem moją pierwszą Komunię Świętą, właśnie temu człowiekowi otworzyłem swoje serce i uwolniłem duszę od grzechów. Ojciec Jan był dla mnie przyjacielem, ojcem, wsparciem duchownym oraz moim najważniejszym doradcą.
Zawsze mnie wspierał i był przykładem. Z Nim omawiałem wszystkie moje wątpliwości co do odrodzenia oraz rozwoju Teatru Polskiego. Zawsze słyszałem słowa wsparcia i dobrej rady.
Wspominając nasze rozmowy, jestem przekonany, że wypełnił Swoje powołanie na tym świecie. Rozmawialiśmy godzinami na wszystkie tematy, zaczynając od Jego dzieciństwa na Łotwie, kończąc Jego drogą kapłańską. Zawsze będę pamiętał to ciepło, ten uśmiech, tę szczerość, chęć do nauczania wiary i wprowadzanie na ścieżkę do Boga. Jego życie jest wzorem do naśladowania dla każdego z nas.
Strach przed władzą sowiecką nie powstrzymał Jego miłości do Boga. Nie bał się nikogo. Wbrew wszystkiemu, uczył, głosił kazania, udzielał Spowiedzi, Komunii Świętej, nie dbał o własne bezpieczeństwo. Nawet w momencie, gdy na Mszy Świętej byłem sam.
Dla mnie ten Człowiek to naprawdę Wielka Osoba. Był moim najlepszym nauczycielem, który uczył żyć, tworzyć i nie bać się niczego i nikogo.
Ojciec Jan na zawsze pozostanie w moim sercu i jestem pewien, że w sercu każdego, kto Jego znał. Jego dziedzictwo duchowne jest częścią każdego z nas. Na zawsze pozostanie w mojej modlitwie i pamięci. Nigdy Go nie zapomnę.”

Mikołaj Warfolomiejew, mw, Dyrektor Teatru Polskiego im. J. Kraszewskiego

20 listopada 2021 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *