Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Wielki Lubień i Obroszyn oczami podróżnika Dmytra Antoniuka

Wielki Lubień i Obroszyn oczami podróżnika Dmytra Antoniuka

Pałac Brunickich w Wielkim Lubieniu. Fot. Wikipedia

Drogą E40 od Sądowej Wiszni w lwowskim kierunku dojedziemy do Gródka Jagiellońskiego, w którym również zachowało się sporo zabytków,  architektury nierezydencyjnej. Tutaj skręćmy w prawo, na Komarno i dotarłszy do skrzyżowania drogą P-39 trzymajmy się lewej strony. 3 km dalej zobaczymy Wielki Lubień – znane uzdrowisko balneologiczne międzywojennej Polski. Jest tutaj piękny pałac, w którym obecnie mieści się szkoła z internatem dla dzieci z wadami rozwoju.

Zabytek znajduje się na terenie dawnego zamku, po którym zostały wały. Obok znajduje się dawny park ze starymi platanami. Pałac ma wyraziste barokowe cechy, i jak przypuszcza się pochodzi z XVIII w., kiedy był w posiadaniu rodziny Humieckich. Na początku następnego stulecia nabyli go Jabłonowscy – majątek należał do znanego kronikarza i uczestnika Powstania Listopadowego Ludwika Jabłonowskiego. Wysiłkiem jego matki, Marianny ze Świdzińskich w Lubieniu powstało uzdrowisko balneologiczne na bazie źródeł wód mineralnych, znanych jeszcze z XVI w. W drugiej połowie XIX w. bardzo rozwinęło się i przed pierwszą wojną światową stało się największą instytucją tego typu w Polsce. W okresie międzywojennym uzdrowisko zostało odrodzone i znowu zaczęło przyjmować tysiące gości. Po roku 1945 powstały tutaj nowe budynki, a zatem ludzie dotychczas leczą w Lubieniu choroby serca i stawów. Po dawnych budynkach uzdrowiskowych została neogotycka kaplica i jeden z pawilonów, ozdobiony kolumnami. To wszystko w olbrzymim parku znajduje się na wylocie z miasta w kierunku Sambora.

Wróćmy do pałacu z 1849 roku. Ludwik Jabłonowski sprzedaje go baronowi Konstantemu Brunickiemu (krewny Brunickich z tarnopolskich Zaleszczyków), jego syn Adolf przy pomocy architekta Jana Schultza i lwowskiego dekoratora Piotra Gerasymowycza nieco zmienia wygląd zabytku od wewnątrz i od zewnątrz. Przebudowa miała miejsce w 1909 roku. Na początku pierwszej wojny światowej większość cennych przedmiotów z pałacu przewieziono do Lwowa, dzięki czemu ocalały. W ten sposób zachowano obraz rodziny Jana III Sobieckiego, podarowany przez niego osobiście Wawrzyńcowi Wodzickiemu. Obecnie znajduje się w muzeum polskiego Wilanowa. Po wojnie Adolf Brunicki wrócił do Wielkiego Lubienia i mieszkał tutaj do września 1939 roku, kiedy to jego jako 80 letniego starca aresztowało NKWD. Ostatni właściciel majątku zmarł w obozie stalinowskim dwa lata później.

Komuniści po wojnie otworzyli w pałacu szkołę z internatem dla dzieci z wadami rozwojowymi, która działa do dzisiaj. Kilka lat temu przeprowadzono gruntowny remont zabytku – obecnie jest w miarę dobrej formie. Nad wejściem dużego ryzalitu w całej krasie widnieją herby Brunickich i Szymanowskich, fasady ze wszystkich stron zdobią pilastry, ozdobne otwory okienne, wnęki z dużymi wazonami. Jedyne ale – dach stracił starą dachówkę i teraz jest pokryty jej tanią namiastką. Niemniej jednak jego kształty z cudownymi kominami pozostały bez zmian. Szkoda tylko, że we wnętrzach nie ma już żadnego zdobienia.

Stąd tą samą drogą P-39 jedziemy 13 km w stronę Lwowa do wsi Obroszyn, gdzie zobaczymy ciekawy pałac lwowskich biskupów rzymskokatolickich.

Letnia rezydencja lwowskich arcybiskupów w Obroszynie. For. http://photo-lviv.in.ua

Od połowy jeszcze XV w. ta wieś w przeciągu pięciuset lat należała do lwowskiej kurii. Dopiero w roku 1730 arcybiskup Jan Skarbek, słynny budowniczy nowych i konserwator starych kościołów, kazał wznieść w Obrosznie nową letnią rezydencję. Stara, znajdująca się w Dunajowie, wydała mu się zbyt daleko. Przypuszcza się, że architektem rokokowego pałacu był znany twórca Józef II Fontana. Jeszcze za życia Skarbka gmach został wykończony na zewnątrz, a jego wewnętrzny wystrój został ukończony za kolejnych biskupów: Mikołaja Wyżyckiego i Wacława Sierakowskiego. Ferdynand Kicki, ich następca, wybudował Kościół Podwyższenia Krzyża, który przeszedł do nas w stanie ruiny.

Chociaż z zewnątrz pałac był dość skromny, biskupi nie pożałowali pieniędzy na jego wnętrza. Była tutaj i piękna rokokowa sztukateria, i cenne, z artystycznego punktu widzenia, piece, meble, podłogi z różnych gatunków drzewa oraz kaplica. W jednej z sal znajdowały się portrety wszystkich lwowskich biskupów, w tym oryginał wizerunku pierwszego galicyjskiego arcybiskupa Krystyna z Ostrowa, pochodzący z XIV w. Nie wiemy dlaczego, ale w XIX w. Obroszyn już nie przyciągał lwowskich metropolitów. Dopiero po obrabowaniu pałacu przez Rosjan, Niemców, Austriaków i Ukraińców w czasie pierwszej wojny światowej i ukraińsko-polskiej wojny (portrety wówczas były wywiezione do Lwowa i zachowały się), biskup Józef Wilczewski pozwolił architektowi Bronisławowi Wiktorowi, działającemu wspólnie z konserwatorem Józefem Piotrowskim, na odnowienie zabytku. Oni tak się w tym pogrążyli, że bardzo zmienili rokokowy wygląd pałacu, zamieniwszy oryginalne zewnętrzne ozdoby na nowe, z wymyślonego przez nich „wschodnio-małopolskiego” stylu. A zatem na parkowej fasadzie pojawiły się kręcone kolumny, ogromne wazony, delfin i anioły putto. Wewnętrzne komnaty również bardzo zmienili, zniszczywszy sztukaterię, schody i piece. Gdy społeczność zobaczyła pracę „konserwatorów”, oburzeniu nie było granic. Lecz było już za późno. Na szczęście „przebudowa” nie objęła wspaniałego zespołu bram, składającego się z kilku pomieszczeń. Do dziś wieńczą go alegoryczne postacie starca i narzeczonej. Dobrze zachował się również francuski park. Głównie dzięki instytutowi rolnictwa, który również dzisiaj wykorzystuje pałac dla własnych potrzeb. Można tutaj zobaczyć kilka budynków gospodarczych XVIII w. oraz ówczesne rzeźby.

Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 14.11.17 r.

lp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *