Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Uroczystość świętych Cyryla i Metodego w Czerniowcach w 1885 r.

Uroczystość świętych Cyryla i Metodego w Czerniowcach w 1885 r.

Czerniowce. Aktualne zdjęcie. Źródło: http://mik-vorontsov.narod.ruŚwięci Cyryl i Metody to patronowie Europy. Święty Cyryl, właściwie Konstantyn, cs. Rawnoapostolnyj Kiriłł, uczitiel Słowienskij (ur. ok. 827 w Tesalonikach, zm. 14 lutego 869) i Święty Metody, właśc. Michał, cs. Rawnoapostolnyj Miefodij, uczitiel Słowienskij (ur. ok. 815, zm. 6 kwietnia 885), Bracia Sołuńscy, misjonarze. Prowadzili w IX wieku misje chrystianizacyjne, m.in. na ziemiach zamieszkanych przez Słowian. Twórcy rytu słowiańskiego, święci Kościoła katolickiego i prawosławnego nazywani apostołami Słowian (gr. Άγιοι Κύριλλος και Μεθόδιος ιεραπόστολοι των Σλάβων) i apostołami Bułgarii.

Stąd też końcem XIX wieku, odbyła się w Czerniowcach uroczystość śś. Cyryla i Metodego. W czerniowieckiej „Gazecie Polskiej” z 1885 r. czytamy:

„W poniedziałek, 8. b.m. [czerwca 1885] o godzinie 9 z rana część publiczności udała się do kościoła rzymsko-kat., gdzie była obecną na wotywie, którą właśnie odprawiał ks. prałat dr Kórnicki w asystencji dwóch księży. Wśród zebranej tu garstki widzieliśmy Polaków z patriarchą duchowym naszego tutejszego społeczeństwa, p. Aleksandrem Morgenbesserem na czele, dalej deputację Rusinów i Czechów.

O godzinie 10 rozpoczął się prawdziwie wzniosły i uroczysty obchód kościelny w cerkwi  grecko-katolickiej. Wnętrze świątyni, oświeconej rzęsistym światłem, zapełniła po brzegi publiczność wszystkich trzech narodowości. Byli tam członkowie komitetu, reprezentanci ruskich i polskich Towarzystw, urzędnicy, mieszczanie słowiańska młodzież szkolna i lud wiejski, a ławkach cały bukiet patriotycznych Polek i Rusinek.

Sędziwy i biały, jak gołąb, ks. prałat Florian Mitulski, w infule i z pastorałem ukazał się u ołtarza i w asystencji ks. Kasprowicza i Simonowicza odprawił mszę solenną według obrządku ormiańskiego. W czasie nabożeństwa śpiewał chór ruskiego bractwa cerkiewnego pod umiejętnym kierownictwem p. Góreckiego. Po tym nabożeństwie nastąpiło drugie, według obrządku greckokatolickiego. Celebrował ks. kanonik Kostecki w towarzystwie ks. Matkowskiego i ks. Łobody, oraz miejscowych kapłanów: Ogonowskiego i Simonowicza. Cały wschodni przepych ruskiej liturgji dodawał uroczystości tym podnioślejszej cechy i czynił głębokie wrażenie. Gdy celebrant przy końcu zaintonował „Myr wsim słowiańskim bratam”, a chór zagrzmiał pieśnią „Mnohaja lita”, mimo woli myśl nasza biegła w dawne czasy lepszej zgody, trwalszej jedności i miłości gorętszej…

W katedrze orientalnej nabożeństwa nie było z powodu zakazu ze strony dotyczącego metropolity (!).

Wieczorem tegoż dnia odbył się obchód w teatrze. Na zaproszenia rozesłane przez Komitet przybyło wiele osób z rozmaitych miejscowości kraju i ze wschodniej Galicji, przeważnie Polaków. Widzieliśmy rodaków z Waszkowiec, Komania, Kossowa, Śniatyna, Zabłotowa i. in. oraz Rusinów z Buskiego Baniłowa (ks. Monastyrski, ks. Charyzowicz), z Kabeny (ks. Barbir) z Kocmania (p. Nikitowicz z deputacją wieśniaków), z Suchowerchowa (ks. Żałkowski) i innych.

Z kilku stron Bukowiny ci, co osobiście przybyć nie mogli, nadesłali w dowód swej solidarności w obchodzie należytość za loże i krzesła.

O godzinie 8 amfiteatr zapełnił się gośćmi, a widzieliśmy tam wszystkich patriotów polskich, ruskich i czeskich, reprezentantów polskiej, p. Aleksandra Morgenbessera, dr. Jana  Dylewskiego, dr. Wojciecha Kasprzyckiego i bardzo wielu innych; członków wszystkich ruskich Towarzystw, grono Czechów, liczny zastęp rzemieślników, duchowieństwo ormiańskie (ks. prałat Mitulski i ks. Kasprowicz), duchowieństwo ruskie miejscowe (ks. kanonik Kostecki z miejscowym klerem) redakcje pism miejscowych, ruskich profesorów wszechnicy, nadzwyczaj licznie zastąpioną płeć piękną, kupców, urzędników kilku obywateli wiejskich i w. i. Galerię przeznaczył komitet dla ludu wiejskiego, który ją też szczelnie zapełnił. U wstępu do sali straż honorową pełnili akademicy z polskiego „Ogniska” i ruskiego „Sojuza”. Scena wyglądała, jak żywy las krzewów i egzotycznych kwiatów, wśród których jaśniały godła i chorągwie bratnich narodów. Po jednej stronie, na amarantowej tarczy biały nasz jagielloński orzeł rozwijał skrzydła pośród skrzyżowanych chorągwi Polski i Rusi, dalej ruski sztandar potrącał szelestem o czeskiego lwa, który groźnie spoglądał na zachód, jakby gotów do obrony przed wspólnym wrogiem rodziny…

Produkcyj nie będziemy opisywali szczegółowo, gdyż etyczną, a nie artystyczną stronę obchodu mamy przede wszystkim na względzie, jakkolwiek i ta ostatnia nic nie pozostawiała do życzenia. Odczyt p. Michała Koralewicza streścił bardzo dobrze życie i działalność apostołów słowiańskich, ich pobyt w Rzymie, nieudałe oszczerstwa wrogów, aprobatę udzieloną ich nauce przez stolicę św. i w końcu wpływ ich na oświatę Słowian. Prelegent zakończył słowami gorącego życzenia, by ta zgoda i jedność, jaką w ciągu 10 ubiegłych wieków utracili bracia słowiańscy, powróciła na nowo dla dobicia się lepszej przyszłości. Nastąpiły śpiewy i deklamacje, na przemian ruskie, polskie i czeskie.

Kulminacyjnym  punktem był końcowy obraz z żywych osób, wyobrażający przejrzyste postacie śś. Cyryla i Metodego, u stóp obrazu po dwóch stronach siedziały dwie kraśne ruskie mołodyco, nieco zaś niżej dwie hoże krakowianki, które ujęły za ręce młodziuchną ruską siostrzyczkę. Po lewej stronie obrazu ustawiła się „sieczna”, Czeszka w narodowym kostiumie z pewną siebie minką, a obok niej gibki góral ruski i dziarski krakus w kerezji i rogatywce z nieodstępnem pawiem piórkiem. Po drugiej stronie Czech, Rusin i Mazur uzupełniali całość.

Na malowniczą grupę rzucono blask bengalskich ogni, a ustawiony na czele sceny chór zanucił poważny i pełen podniosłych motywów hymn do śś. Cyryla i Metodego, napisany umyślnie na tę uroczystość przez Daniła Młakę z muzyką ks. J. Worobkiewicza. Widok tego obrazu miłości i zgody, dźwięk słów i tony potężnego hymnu wywołały ogromne wrażenie: serca obecnych głośniej uderzały i zgodniej, niż zwykle,— dłoń szukała bratniej ręki, — w duszy rzewna jakaś radość i zarazem smętne wspomnienia krzyżowały się wzajemnie.. Patrząc na ten żywy, a piękny obraz przeszłości, przeżyliśmy zaprawdę według słów Adama „tak jedną chwilę, jak przodkowie niegdyś całe życie”…

I dzisiaj przydaliby się tacy święci, aby przeorali cała Europę radłem wiary. Bo neopogaństwo szerzy się w zastraszającym tempie.

Paweł Glugla, 28.02.17 r.

Bibliografia: H. Fros SJ, F. Sowa, Księga imion i świętych. T. 1: A-C. Kraków: WAM, Księża Jezuici, 1997. „Kurjer Lwowski”, R.3:1885, nr 162, s. 1-2.