Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » U nas było tak samo – polski motocyklista o sytuacji na Ukrainie

U nas było tak samo – polski motocyklista o sytuacji na Ukrainie

– Dzisiejsza Ukraina przypomina mi Polskę 20 lat temu, u nas po upadku komunizmu było bardzo podobnie, – dzieli się wrażeniami z wycieczki przez Ukrainę Polak Andrzej (nazwisko do wiadomości redakcji), który każdego roku przyjeżdża tutaj na własnym motorze. Winniccy dziennikarze mieli możliwość porozmawiać z Andrzejem na festiwalu „Żywy Ogień”, który odbywał się w ich mieście. Dowiedzieli się o stosunku Polaków do Ukrainy, informacyjnej blokadzie, problemach z urzędem celnym i  jeszcze wiele ciekawego.

Do kogo przyjechał Pan do Winnicy, czy był Pan jeszcze gdzieś na Ukrainie?

Andrzej: – Przyjechałem żeby odwiedzić moich przyjaciół, którzy też są amatorami motocykli. Jestem członkiem klubu rajdowców „Rajd Katyński”, na Ukrainę przyjeżdżamy co roku. W Winnicy mam wielu przyjaciół. Podoba mi się tutaj, nawet bardziej, aniżeli, na przykład, w Niemcach czy Włoszech. Przyjeżdżaliśmy w celu odwiedzenia grobów naszych rodaków. Moi krewnych tutaj nie ma, ale są inne pochówki, na przykład ofiar działań NKWD, porozrzucane na terenie całej Ukrainy. Często przyjeżdżamy na polski cmentarz w Brodach, zostawiamy pieniądze ludziom, żeby opiekowali się tymi pochówkami.

I jak, opiekują się?

– Nie za bardzo. Przynajmniej teraz tam trawa po pas. Od ośmiu lat przyjeżdżam na Ukrainę, odwiedzam odnowione kościoły, budowle, związane z historią Polski. Odwiedzałem także Brahiłów i Latyczów,  oczywiście byłem w samej Winnicy. Poszukuję starych polskich cmentarzy, żeby uczcić pamięć przodków. Problem polega na tym, że mamy zbyt mało informacji o polskich zabytkach na Ukrainie. Jeżeli byłoby więcej informacji w Internecie, przyjeżdżałoby więcej turystów na Ukrainę. Niedawno byliśmy z Rajdem Katyńskim w Kijowie, zobaczyliśmy Majdan i złożyliśmy na nim kwiaty, ponieważ nasi rodacy również byli na Majdanie i tam ginęli.

Jak traktują Polacy wydarzenia na Ukrainie – rewolucję i wojnę?

– Zawsze interesowałem się tym, co odbywa się na Ukrainie, oglądam ukraińską telewizję. Już blisko od miesiąca nie ma jej w ofercie, natomiast Rosja w pełni pokazuje swoje aktualne wiadomości i rosyjskie programy. Polaków przeważnie straszą, mówią, że Ukraina jest w ogniu, że jechać tu niebezpiecznie, zachodnie media też opisują, że toczy się tu wojna domowa. Nawet wasza Straż Graniczna tym razem dziwnie się zachowywała, pytając czy nie boję się jechać.

Czy nie miał Pan odczucia, przekraczając granicę, że jedzie Pan za „kurtynę”? Przecież Ukraińcom wyjechać za granice kraju ostatnim czasem jest bardzo ciężko.

– Odczuwałem trochę, lecz u nas było tak samo, też nie mogliśmy trafić na zachód. Polacy chcieli bezwizowego reżimu z Ukrainą, chociażby poprzez wydawanie im wiz narodowych, ale eurourzędnicy nie dopuścili do tego (boją się, że od nas pojedziecie dalej). Dobrze, że wprowadzili Kartę Polaka, to chociażby jej posiadacze mogą jeździć do Polski bez przeszkód (Red. Ale i tak potrzebują wizy). A my do Ukrainy bez wiz jeździmy. Ot tylko mięsa naszego Ukraińcy nie kupują: jeszcze poprzednia wasza władza zaprowadziła embargo na ten produkt, mówiąc że w Polsce znaleźli grypę. Naprawdę było tak, że pojawiła się tu chora świnia z Białorusi, i zmarła. Wszystko utylizowano i żadnej epidemii nie było, natychmiast był powód władzy Ukrainy by zakazać wwóz mięsa. Od tego czasu kierownictwo kraju zmieniło się, a stary błąd i dotychczas nie został naprawiony…

Ania Szłapak, na podstawie informacji Iryny Basenko (vlasno.info), zdjęcia: Sergij Niemyriwskyj, 26.06.15 r., KZ