Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Starcie polskich ułanów z Niemcami na Ukrainie. Kaniów, 11 maja 1918 r.

Starcie polskich ułanów z Niemcami na Ukrainie. Kaniów, 11 maja 1918 r.

Legioniści w Karpatach pod Rafajłową. J. KossakPolskie gazety na początku pierwszej dekady maja 1918 r. podawały różne czasami sprzeczne ze sobą komunikaty dotyczące zrywu polskich żołnierzy pod Kaniowem niedaleko Kijowa:

„Kuryer Lwowski“ ogłasza następujące doniesienie „Kijowskiej Myśli“ z 14 b. m.: Wczoraj ogłoszono w Kijowie obwieszczenie o rozpoczętem przez wojska niemieckie rozbrajaniu drugiego korpusu wojsk polskich. W pobliżu Kaniowa przyszło między wojskami polskiemi a niemieckiemi do nieporozumienia, które doprowadziło do starcia. W walce, jaka się następnie wywiązała między obu wojskami, wzięła udział także artylerya.
Przyczyny i przebieg tego starcia — jak donosi „Nowa Reforma“ — tak się przedstawiają: Koło Kaniowa nad Dnieprem stał już od dłuższego czasu drugi korpus polski, pod generałem Osińskim, któremu Niemcy wzbronili przeprawy przez Dniepr. Wojska niemieckie przegrodzone były od polskich czterokilometrowym pasem neutralnym; obie strony stały okopane. Między dowództwami toczyły się dłuższy czas rokowania. Niespodziewanie dnia 9 maja b. r. Niemcy postawili dowództwu drugiego korpusu ultimatum, żądające złożenia broni, grożąc w przeciwnym razie użyciem siły zbroinej. Według zaś innych wieści zażądano też wydania ze składu korpusu wszystkich austryackich poddanych, czy to jeńców, czy też przynależnych do byłego korpusu posiłkowego. Dowódca drogiego korpusu nie zgodził się na żądanie niemieckie, wobec czego doszło do starcia zbrojnego.

Kaniów kojarzy się Ukraińcom przede wszystkim z pochowanym tutaj nad Dnieprem Tarasem Szewczenko. Polacy zaś powinni pamiętać o innym ważnym wydarzeniu, które choć nie zaważyło bezpośrednio na losach niepodległości Polski, lecz pokazało Niemcom i Austriakom, że polskie aspiracje niepodległościowe są już w fazie pełnej gotowości do ostatecznej rozgrywki o uwolnienie własnego państwa po ponad 120 latach zaborów.

Na znak protestu przeciwko niekorzystnym dla walczącej o niepodległość Polski Traktacie Brzeskim, II Brygada Legionów Polskich przebiła się na wschód przez front rosyjsko-austriacki, gdzie połączyła się z innymi wojskami polskimi, wskutek czego powstał II Korpus Polski.

Polacy, które chociaż formalnie wykonywały rozkazy austriacko-niemieckie, rozłożyły się pod Kaniowem na Ukrainie. Dowodził nimi generał Józef Haller. Niemcy uznali takie zachowanie Polaków za złamanie postanowień Traktatu i wystosowali do żołnierzy polskich ultimatum złożenia broni. Zaskoczeni odmową Niemcy, zobaczyli, że II Korpus, zaczął szykować się do obrony i niespodziewanie wycofali żądania tłumacząc się „błędami w zrozumieniu rozkazów”. W rzeczywistości rozpoczęto przygotowania do zaatakowania polskich żołnierzy.

– O pierwszej w nocy 11 maja zostałem zbudzony alarmem z placówki, która stoczyła pierwszą bohaterską walkę. Z tej placówki był pierwszy raport o wtargnięciu Niemców na teren Korpusu. Wkrótce także strzały karabinowe, jak armatnie dawała znać o toczącej się walce – wspominał później generał Haller.

Walki trwały cały dzień. Pomimo przewagi liczebnej po stronie Niemców, którzy otoczyli żołnierzy II Korpusu, polscy legioniści przeprowadzili brawurową szarżę na niemiecką piechotę. – Dużo piechurów zginęło od cięć szabel, reszta rzuciła się do ucieczki, do niewoli dostało się około 50 piechurów, dwa ciężkie karabiny maszynowe i pewna ilość broni ręcznej. Straty własne: jeden zabity i pięciu rannych ułanów – pisał Andrzej Hlawaty w „Dziejach 6 Pułku Ułanów Kaniowskich”.

Niestety, wieczorem Polakom zaczęło brakować amunicji. Jednocześnie Niemcy, którzy ponosili w walkach z II Korpusem wysokie straty, wysłali do generała Hallera negocjatora.

Niemcy sami poprosili o zawieszenie broni. Widocznie mieli duże straty. Ja, siedząc od rana na siodle bez żadnego posiłku i całkowicie przemoknięty do nitki odbierałem jeszcze meldunki od poszczególnych walczących oddziałów, aby się przekonać, czy jest możliwość dalszej walki. Wprawdzie straty moich oddziałów nie były duże, ale meldunki o braku amunicji, tak karabinowej, jak i armatniej, były powodem mojej decyzji o przerwaniu walki – pisał później Haller.

Według wynegocjowanych warunków kapitulacji, żołnierze generała Hallera mieli powrócić do Polski, nie jako jeńcy wojenni, lecz bądź to dla wcielenia do wojsk polskich w Warszawie, bądź dla zdemobilizowania, z tym że cała broń miała być przekazana również wojsku polskiemu. Ale Niemcy nie dotrzymali warunków. Bezbronni Polacy zostali ograbieni i skierowani do obozów jenieckich. Część z nich wraz z generałem Hallerem zdołała zbiec…

Słowo Polskie, 11.05.16 r.