Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Skazany na śmierć za modlitwę na Różańcu

Skazany na śmierć za modlitwę na Różańcu

Z czym kojarzą się represje? Jak okazuje się – represje to „środek państwowego przymusu, kara” (Słownik Języka Ukraińskiego: Tom 8, 1977. — Str. 511). W myślach mieszkańców Ukrainy i innych krajów Związku Radzieckiego represje kojarzą się z całkowitą niesprawiedliwością, realizowaną przez komunistyczne władze w stosunku do swoich obywateli.

Za czasów represji życie jednego człowieka było tylko jednym małym puzzlem w układance całokształtu obrazu. Obrazu nieszczęścia ludzi, okaleczonych losów, zniszczonych rodzin. Los Marcina Szpirki, Polaka z Podola, zamordowanego przez NKWD w 1938 roku, nie wypada z ogólnego systemu, tylko potwierdza regułę, właściwą dla radzieckiego okresu przedwojennego i powojennego.
Badając rodowód niejakiego Jurija Hrycuka, specjalistom z Centrum „Praszczur” nadarzyła się okazja by odsłonić prawie nieznaną kartę z życia, a mianowicie – tragicznego końca życia jego dziadka (Marcina Szpirki). Sprawa tego represjonowanego jest zupełnie typowa i właściwa dla większości przypadków w tamtym czasie. Cały tragizm sytuacji jest zawarty na stronach starego, lecz nieźle zachowanego dokumentu archiwalnego, znajdującego się w Państwowym Archiwum obw. winnickiego.

Jak opowiada Jurij Hrycuk, po tym, jak jego dziadka w 1937 roku zabrali funkcjonariusze NKWD, o dalszym jego losie członkowie rodziny nie wiedzieli nic. Myśleli, że zabrano go i wywieziono daleko, być może na Syberię? Sąsiedzi mówili, że zabrano go do miasta Bar. Dopiero po przeglądzie sprawy o represjach dowiedzieli się, że został rozstrzelany w Winnicy wkrótce po aresztowaniu.

Po odnalezieniu sprawy pracownicy Centrum „Praszczur” upewnili się, że jest to właśnie dziadek naszego klienta, zaprosili Jurija Hrycuka wraz z córkami osobiście przejrzeć strony akt, na których mówi się o nieznanym losie ich przodka. Według Jurija Hrycuka, przegląd sprawy wywoływał wielkie wzruszenie i mieszane uczucia zainteresowania badaniem historii jego rodu, trwogi o los dziadka oraz radości z tego, że udało się znaleźć do dziś nieznane informacje ani o nim, ani o innych członkach rodziny.

Akta osoby represjonowanej czyta się tak, niby czyta się książce o czyimś życiu. Są tam swoje postacie, wydarzenia, fabuła, okoliczności. Są też swoje „postanowienia”, „stemple”, bezpodstawne wyroki. Jest początek, szczyt, zakończenie. Są też kluczowe momenty. Ważnym szczegółem w aktach Szpirki był wpis o narodowości. Ponieważ chodzi o Polaka, który, jak podaje postanowienie, „prowadził działalność kontrrewolucyjną wśród ludności, rozpowszechniał wpływ polsko-patriotyczny”. Czy naprawdę Szpirko działał w ten sposób? – już się nie dowiemy. Jednak o narodowości nie zapominali wspomnieć przede wszystkim wszyscy świadkowie i informatorzy, niby specjalnie ją podkreślając.

Główny bohater naszej sprawy Marcin Szpirko zdążył przeżyć, chociaż nie długie, a jednak owocne życie. Urodził się we wsi Malczewce powiatu barskiego w obwodzie winnickim. Służył w carskim wojsku, najprawdopodobniej brał udział w pierwszej wojnie światowej. Miał żonę Annę, troje dzieci: dwie córki – trzydziestoletnią Ruśkę, trzyletnią Józię i piętnastoletniego syna Karola. Z opisu mienia wiemy, że miał na gospodarce dwa konie i krowę, dom, stodołę i szopę. Jak opowiadają świadkowie – przewodniczący rady wiejskiej, listonosz, biedak-rolnik i sanitariusz, Szpirko był członkiem kółka różańcowego, regularnie chodził do kościoła i wypowiadał się przeciwko działaniom władz radzieckich oraz wzywał, aby nie dać ujarzmiać się kołchozie. Lecz jedyne, w czym przyznał się do winy w NKWD – to do modlitwy w kółku różańcowym. Jak mówił, było to kółko religijne. Ludzie gromadzili się tam po zamknięciu kościoła u jednego z parafian dla wspólnej modlitwy. Tego wystarczyło dla oskarżenia i wydania wyroku…

Mieć własne zdanie i wypowiadać się w tamtych czasach było nie wolno… Tym bardziej omawiać temat władzy radzieckiej z „ważnymi” ludźmi we wsi. I, jak się okazało, do kościoła nie wolno było chodzić, gdyż oceniano to jako działalność kontrrewolucyjną! Przyjaźń z księdzem była „sprzeczna z prawem”. Niebezpiecznie było opowiadać o listach z Polski, a jeszcze większym przestępstwem, jak się okazuje z zeznań listonosza, – była odmowa prenumeraty radzieckiej gazety! W protokole przesłuchania zapisana jest odpowiedź Marcina Szpirki: „Po cholerę potrzebna jest mi wasza gazeta, dam sobie radę bez niej, czytajcie sami”. Podczas przeszukiwania nie znaleziono nic, oprócz dowodu osobistego, jak mówi się w protokole.

Po dalszym przeglądzie akt sprawy pojawiają się mieszane uczucia i wiele pytań, kiedy czytamy dokument o anulowaniu dowodu osobistego. Po co, dlaczego? Odpowiedź natomiast staje się oczywista z następnej strony… Wyciąg z aktu: „Postanowienie Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS i Prokuratora z dn. 16 stycznia 1938 roku. Protokół nr 798 o rozstrzelaniu Szpirki Marcina, wykonano w dniu 1 lutego 1938 roku o godz. 24. Winnica, USRS.

I niczym cichy odgłos z tamtych czasów, przychodzi wyznanie strasznej pomyłki, pomyłki całego narodu, to, że uwierzyli, że poddali się… Uznać niesprawiedliwość dokonanych czynności… „Orzeczenie. Odnośnie Szpirki Marcina, aresztowanego 27.12.1937 r., oskarżonego zgodnie z art. 54-4, 54-10 UK USRR o prowadzenie kontrrewolucyjnej działalności nacjonalistycznej. Na mocy decyzji NKWD KRRR z dn. 16 stycznia 1938 rozstrzelany 1 lutego 1938… Ulega działaniu art. I Dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dn. 16 stycznia 1989 r. „O dodatkowych działaniach w zakresie ustalenia sprawiedliwości wobec ofiar represji, które miały miejsce w okresie lat 30-40 i początku lat 50”.

Komentarz badacza genealogii Wiktora Dołeckiego odnośnie akt Marcina Szpirki:

Sprawa zawiera typowy zestaw dokumentów:

postanowienie o aresztowaniu;
nakaz aresztowania;
protokół przeszukiwania;
ankieta aresztowanego;
opinia z rady wiejskiej;
protokół przesłuchania oskarżonego;
protokół przesłuchania świadków;
orzeczenie skazujące;
wyciąg z protokołu rozstrzelania;
dokument o rehabilitacji.

Podobnych spraw w winnickim archiwum mieści się bardzo dużo. Ciekawe jest to, że wszystkie zarzuty i zeznania świadków przeciwko Polakom są jednakowe, mimo że sprawy pochodzą z różnych miejscowości a nawet regionów. W sprawie Szpirki napotykamy jako świadków trzecie osoby (informatorów). Zdarzało się też inaczej. Jedynym potwierdzeniem „przestępstwa” były wzajemne doniesienia oskarżonych, często przy tym w czasie pierwszego przesłuchania odrzucali zarzuty, podczas następnych zaś – składali zeznania przeciwko sobie i innym uczestnikom sprawy. Wydaje się, że celem tych spraw było wytępienie aktywnych ludzi, którzy nie zgadzali się z polityką władz komunistycznych. Większość rozstrzelanych miała doświadczenie prowadzenia działań bojowych i była w stanie zorganizować opór. Było to celowe ludobójstwo za to, czego te ofiary nie robiły, tylko teoretycznie mogli dokonać w przyszłości.

Komentarz wnuka represjonowanego Marcina Szpirki Jurija Hrycuka:

Bardzo się cieszę z tego powodu, że udało się znaleźć informacje o dziadku. Przykro wiedzieć, że został rozstrzelany, ale jednocześnie pojawia się szacunek wobec mojej rodziny, mojego przodka. Ponieważ nie bał się, bronił swoich przekonań. Świadomość tego, że przodkowie mieli mocną pozycję inspiruje, abym był silny i dumny z mego rodu – powiedział po zakończeniu badaniu dokumentów swego przodka Jurij, wnuk Marcina Szpirki.

Jeżeli chcieliby Państwo również otworzyć nieznane karty z życia przodków, zapraszamy do winnickiego Centrum badania Genealogii „Praszczur”: +38 (063) 141-76-02; +38 (097) 705-01-24; (0432) 60-34-21, [email protected], http://prashhur.com

Słowo Polskie, opracowanie Irena Rudnicka 22.07.15 r.