Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Rola duchowieństwa podczas rewolucji godności i wojny na Donbasie

Rola duchowieństwa podczas rewolucji godności i wojny na Donbasie

Franciszkanin Fidelis Wołnostow przez trzy tygodni pełnił funkcję kapelana w jednym z batalionów ochotniczych. Źródło - www.gazeta-misto.te.uaNajbardziej znaczącą rolę odegrali duchowni podczas krwawego czwartku i piątku 19-20 lutego 2014 roku, tworząc tzw. „wartę pokojową”. Najpierw utworzyli żywy mur między jednostką specjalną „Berkut” a protestującymi (byli to duchowni prawie wszystkich Kościołów i Wspólnot chrześcijańskich na Ukrainie, łącznie z zakonnikami cerkwi prawosławnej patriarchatu moskiewskiego).

Kiedy zrozumieli, że już nie dają rady panować nad sytuacją, zaczęli publiczną modlitwę na scenie Majdanu. Samochody opancerzone miażdżyły ludzi, płonął Dom Związków Zawodowych, rannych nikt nie opatrywał, gdyż pogotowie ratunkowe dostało rozkaz powstrzymania się od interwencji. W nocy ze sceny Majdanu w transmisji na żywo rozbrzmiewała modlitwa różańcowa, którą prowadzili rzymskokatoliccy duchowni ks. Mikołaj Myszowski – redaktor czasopisma „CREDO”, o. Cyprian Czop OMI, o. Patryk Olich OFM, a także s. Lucyna Grząśko SSpS – misjonarka z Polski, pracująca w ukraińskim radiu „Maria”. Następnego dnia ks. Myszowski wraz z innymi kapłanami chodził w kamizelce kuloodpornej po ul. Instytuckiej, rozgrzeszając umierających i błogosławiąc zabitych. Czynił to pod ostrzałem snajperów. Kilka tygodni później powiedział: „Bałem się. Nigdy w życiu aż tak się nie bałem. Ale czułem, że muszę. Kiedy zamykałem oczy zmarłemu, usłyszałem z tyłu męski głos: „Ojcze, potem będziesz się modlił. Pomóż wyciągać rannych”.

W tę tragiczną noc został też ranny luterański pastor Ralf Haska. Siostra Lucyna zaś opowiada o tym, jak ok. trzeciej godziny w nocy milicja zaczęła strzelać do sceny Majdanu. „Kula przeleciała dosłownie obok mnie, trafiając tylko moją kurtkę. Jednak w tej chwili jedna osoba została ranna – wspomina siostra, dodając, iż przyszła chwila, gdy mówiła sama do siebie: Nie będziemy się bać. Będziemy nadal trwać i modlić się”. I właśnie w tej chwili kula spadła przed nią na podłogę. W prawosławnym monasterze Św. Michała Archanioła, należącym do patriarchatu kijowskiego, a także w rzymskokatolickiej katedrze Św. Aleksandra, jak również w greckokatolickiej katedrze Zmartwychwstania Pańskiego urządzono szpitale polowe.

Po ucieczce Janukowycza w intencji zamordowanych na Majdanie wciąż jeszcze odbywały się wspólne ekumeniczne modlitwy, Drogi Krzyżowe ulicami Kijowa, m.in. z Krzyżem Światowych Dni Młodzieży, który 21 lutego 2014 roku gościł w Kijowie. W pierwszych dniach po obaleniu rządu powołano też Komisję ds. Zjednoczenia Kościoła Prawosławnego na Ukrainie. Niestety, że do tej pory Komisja jeszcze nie odbyła żadnego posiedzenia.

Ze względu na to, że autorka była bezpośrednią uczestniczką Rewolucji Godności na Ukrainie, nie chciałaby oceniać podejścia do Majdanu i obecnej wojny na Ukrainie niektórych przedstawicieli Kościoła prawosławnego patriarchatu moskiewskiego. Trudno oceniać regularne wydawane orzeczenia patriarchy Cyryla, których – zdaniem ukraińskich teologów – wstydzą się nawet sami zwierzchnicy Kościoła Prawosławnego (PM) na Ukrainie. Faktem jest, że natychmiast po pojawieniu się jakiegoś orzeczenia patriarchy Cyryla, znika ono z oficjalnej strony internetowej Kościoła Prawosławnego (PM) na Ukrainie. Ponadto znane były absurdalne wypowiedzi arcybiskupa Pawła Łebidia – zwierzchnika Kijowsko-Pieczerskiej Ławry, który natychmiast po ucieczce Janukowycza znalazł się w Dubaju. Obecnie też występują pojedyncze wypadki wspierania terrorystów w Donbasie przez duchownych Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Duchowni ci błogosławią ich broń oraz ukrywają ich w swoich świątyniach (m. in. rosyjscy snajperzy zorganizowali swoje pozycje w Swiato-Iwerskim monasterze w Piskach). Jednak są to wypadki jednostkowe. Ogólnie rzecz biorąc, retoryka zwierzchników Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego jest bardzo powściągliwa i dyplomatyczna. Dominuje nawoływanie do pokoju i zgody w społeczeństwie.

Niestety, Kościół Prawosławny (PM) jest jedynym Kościołem na Ukrainie, który, używając w swoich oficjalnych orzeczeniach eufemizmów, nie nazywa wprost Rosji zewnętrznym agresorem.

26 listopada 2014 roku odbył się briefing przedstawicieli Ogólnoukraińskiej Konferencji Kościołów Chrześcijańskich oraz Organizacji Religijnych Ukrainy, na którym omawiano problem dyskryminacji chrześcijan na okupowanych ziemiach Ukrainy. Według danych Krymskiej Misji Terenowej na Krymie prawie wszystkie konfesje chrześcijańskie oraz religie zaznają różnego rodzaju ucisku i prześladowań. Mają one różny charakter: od zastraszania, dyskryminacji, zniesławienia, utraty lub zniszczenia mienia do tworzenia alternatywnych związków wyznaniowych.

Bardzo bolesny jest dla Ukraińców fakt, że większość księży Kościoła Prawosławnego patriarchatu kijowskiego musiała opuścić Krym, a pozostałych kapłanów FSB nieustannie wzywa na przesłuchania. Spalono dom biskupa, a główny budynek świątyni w Symferopolu usiłują odebrać przedstawiciele Patriarchatu Moskiewskiego. Władze okupacyjne podniosły opłaty czynszowe za katedrę o 600 razy! Większość księży greckokatolickich jeszcze wiosną, po kilku aresztowaniach i uprowadzeniach, została zmuszona do opuszczenia półwyspu. 2 września 2014 roku porwano 15 wiernych, którzy razem z księdzem jechali z Jałty do Eupatorii. Byli przetrzymywani w piwnicy i przesłuchiwani. Księżom rzymskokatolickim, wśród których większość to są Polacy, władze rosyjskie nie chcą przedłużać wiz. Z tego powodu 24 listopada 2014 roku Krym zmuszony był opuścić proboszcz symferopolskiej parafii ks. Piotr Rosochacki.

I jeszcze kilka słów o sytuacji na Donbasie. W dniu 16 maja przedstawiciele organizacji terrorystycznej „Doniecka Republika Ludowa” podpisali tekst własnej „konstytucji”, w którym zaznaczono, że „jedyną i panującą religią jest prawosławie, wyznawane przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną”. Wiadomo, że w Donbasie działa brygada wojskowa pod nazwą „Rosyjskie Wojsko Prawosławne”, która odznacza się szczególnymi okrucieństwami. Najwięcej prześladowań w Donbasie doznają protestanci. 8 czerwca 2014 roku, w dniu Pięćdziesiątnicy, z rąk terrorystów zginęło dwóch diakonów Kościoła Zielonoświątkowego z miasta Sławiańsk, a także dwóch synów pastora tej wspólnoty – Aleksandra Pawenki. Zanim zostali rozstrzelani, poddawano ich torturom.

W mieście Antracyt terroryści zajęli budynki należące do baptystów, w których ponad miesiąc przebywały osoby niepełnosprawne. Centrum baptystyczne terroryści zamierzają przekazać prawosławnym patriarchatu moskiewskiego. Nadal mają miejsce wypadki szantażu, pobicia, podpalania i porywania protestantów, niszczenia ich majątków. Niektórzy protestanccy pastorzy znajdują się na listach skazanych na śmierć.

Na Donbasie chyba już nie pozostało duchowieństwa patriarchatu kijowskiego. Dwóch biskupów ukrywa się w domach parafian w obwodzie ługańskim. Na jednego z nich, biskupa ługańskiego i starobielskiego Atanazego, terroryści zorganizowali prawdziwe polowanie. Po porwaniu separatystyczni bojownicy zabrali mu samochód, wsadzili do swego terenowego auta, zawiązali mu oczy i przez godzinę wozili po całym Ługańsku, grożąc torturami. Kazali mu klękać, a potem strzelali mu nad jego głową, symulując egzekucję. Następnie wywieźli władykę za miasto, wsadzili do jego własnego samochodu i kazali już nigdy nie wracać do Donbasu. Podobne prześladowania są również udziałem księży greckokatolickich. Znana jest historia ks. Sergiusza Kulbaki – organizatora codziennej modlitwy ekumenicznej w centrum Doniecka w intencji pokoju na Ukrainie. Ksiądz ten przez miesiąc przebywał w niewoli. Będąc chory na cukrzycę, nie miał możliwości przyjmowania leków. „Jesteś naszym wrogiem” – słyszał od bojowników. – „Ty będziesz umierał długo i powoli, dopóki się nie nawrócisz”.

Terroryści dokonali profanacji katedry greckokatolickiej w Doniecku oraz klasztoru mniszek. Na szczęście zanim to nastąpiło, siostry zdążyły już opuścić monaster. Porwano też dwóch księży rzymskokatolickich: Pawła Witka (Polaka), którego wyzwolono dzięki staraniom konsula RP Polski w Doniecku, oraz ks. Wiktora Wąsowicza, którego z kolei uwolniono dzięki staraniom biskupa zaporosko-charkowskiego Jana Sobiły. Ks. Wąsowicz spędził w niewoli 10 dni. W wywiadzie udzielonym ukraińskiej redakcji Radia „Maria”, stwierdził, iż był więziony razem z pastorami protestanckimi. Kilka razy z workiem na głowie wywożono ich na rozstrzelanie. Jednego pastora rozstrzelano. Ks. Wąsowiczowi natomiast zachowano życie, ponieważ trwały negocjacje z biskupem Sobiłą na temat wysokości okupu. To tylko niektóre przykłady okrutnych prześladowań chrześcijan przez rosyjskie władze okupacyjne na terenach południowego-wschodniej Ukrainy.

Niestety, prawosławny patriarcha Cyryl wciąż nazywa sytuację na Wschodzie Ukrainy wojną domową, w której „unici i schizmatycy wzięli do rąk broń, aby walczyć z prawosławiem kanonicznym”. Trudno komentować słowa patriarchy Cyryla. Z pewnością orzeczenia zwierzchnika Kościoła prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego nie mają w sobie niczego z prawdy.

Bez wątpienia zaufanie Ukraińców do Kościołów i Wspólnot chrześcijańskich znacznie wzrosło. Świadczą o tym liczne badania socjologiczne. Głosu Cerkwi i Kościoła wreszcie zaczęły słuchać władze państwowe. Z pewnością Kościoły otrzymały ogromny kredyt zaufania wśród ludzi po ostatnich wydarzeniach. Ukraińcy pragną, aby duchowni głosili Ewangelię nie tylko słowem, lecz własną obecnością w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Rewolucja na Majdanie nie zostałaby nazwana rewolucją godności, gdyby o tej ludzkiej godności jako darze miłującego ludzi Boga nieustannie nie nauczali duchowni ze sceny Majdanu. Wzruszające i bardzo głębokie były słowa greckokatolickiego biskupa Francji, Szwajcarii oraz krajów Beneluksu Borysa Guziaka, który o 4 nad ranem zwrócił się do demonstrantów, mówiąc: „Nie bójcie się! Tylko wierzcie! Ona zmartwychwstanie! Ukraina zmartwychwstanie!”. Gniew oburzonego narodu Ukrainy był najlepszym przykładem tego, co nazywa się świętym gniewem przeciwko niesprawiedliwości.

Jak stwierdził biskup Kościoła Chrześcijańskiego Wiary Ewangelicznej Ukrainy Mychajło Panoczko, „władze, które mówią nieprawdę i czynią zło, same skazują się na zmianę. Królewska moc polega na prawdzie, a nie na jednostkach specjalnych czy pieniądzach. Oprócz modlitwy i działalności charytatywnej, Kościół winien być głosem Prawdy na wszystkich poziomach. Gdyby ludzie mówili prawdę, nie mielibyśmy takiej sytuacji, która obecnie zaistniała w społeczeństwie. A jeśli społeczeństwo w swej większości lubi czy po prostu akceptuje kłamstwo, to jak możemy wymagać prawdy od władz państwowych?”.

Pytanie, jaka jest rola Kościoła na Ukrainie pozostaje nadal otwarte. Czy ma on być głosem narodu, czy może pasterzem narodu? Ukraiński naród jest bardzo zróżnicowany. Grekokatolicy mają „swój naród”, rzymscy katolicy – swój, protestanci – swój, a prawosławni nawet kilka „swoich narodów”. Jak pojmować tożsamość Kościoła prawosławnego, którego wierni są po różnych stronach barykady? Duchowni różnych konfesji chrześcijańskich powinni więc nie tylko werbalizować pragnienia ludzi, lecz również muszą być jakby o krok do przodu, aby wychowywać naród i go nauczać. W sytuacji, w której znalazła się obecnie Ukraina, Kościoły i Wspólnoty powinny otworzyć się na zmianę sposobu myślenia, aby w innym człowieku zobaczyć nie oponenta politycznego, lecz brata.

Dobrze byłoby, gdyby chrześcijan na Ukrainie jeszcze bardziej połączyła modlitwa oraz głęboka świadomość tego, że w gruncie rzeczy nie walczymy „przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). Jeśli Ukraińcy wreszcie wezmą do rąk przede wszystkim miecz Bożego Słowa, wówczas Chrystus – jedyny Władca świata, zburzy rozdzielający ich mur – wrogość’ (por. Ef 2, 14).

Irena Saszko, 29.05.15 r.

 

Więcej na temat: Wiara i Majdan