Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Poezja polonijna. Jerzy Marciniak – Szwecja

Poezja polonijna. Jerzy Marciniak – Szwecja

Jerzy Marciniak pochodzi ze Lwówka Śląskiego i jest zwycięzcą licznych konkursów na sztuki teatralne i opowiadania. Poezję jego syna publikowaliśmy już wcześniej.

Tym razem uwadze drogich czytelników Słowa Polskiego proponujemy dwa nowe wiersze Polaka z Lund:

Buty Bezdomnego Tułacza

Idę
jeden but jest pożyczony
a drugi nie jest mój
ty w celi
ja nadal na wolności
mijani ludzie mówią
że mamy przez życie połamane kości

a przed Wielkanocą
śmiejemy się smutnie
jedząc święcone z cudzego koszyka
ty tam a ja tutaj staram się złapać
życie co szybko obok przemyka

tak samo biją
nasze zimne serca
wesoło smutnie
smutnie wesoło
i tak dalej i tak samo
i cały czas w to zardzewiałe koło

ty chcesz wyjść
zostawić za sobą
z łyżki wylane mleko
ja bezdomny
chcę gdzieś wejść
i często w szukaniu odchodzę bardzo daleko

idę
ciągnę nogę za nogą
za nimi kolejną nogę
o świcie staję
buty zsuwają się z nóg
i same ruszają w dalszą drogę

nie jest teraz
dobry dla nas czas
świat światowo-podwórkowy wokoło
głośno się śmieje

nieraz jakby trochę z nas

idę
nad rzeką mgły wilgotne wstają
za wsią rozstaje dróg
na poboczu drogi stoją moje buty i na mnie
czekają

jestem bezdomny
każde miejsce jest moje
i tak samo swojskie jak i nieznane

siedzę w przydrożnym rowie
moje buty ruszają w drogę
ja zostaję
one odchodzą same

 

Młoda staruszka i ułan

Pamięci dziadka Piotra
żołnierza Ludowego Wojska Polskiego

Od strony rzeki
nadbiegły spłoszone konie
na nich postacie
jedne żywe
inne w głębokim śnie uśpione

marzenia nieraz się spełniają
a nieraz w duszy boleśnie tkwią
i tylko łkają i łkają

po zboczu łąki
toczyły się czyjeś słowa
niepotrzebne nikomu
obok nich nuty żołnierskiej piosenki
i zdjęcie jakiegoś opuszczonego domu

nadleciały ze wsi dziewczyny
jakby chcąc zarzucić
swoim chłopcom ręce na szyje
przyfrunął też czarny kruk
i rozległ się dzwon który na trwogę bije

marzenia nieraz się spełniają
lecz czasem zawodzą
nakładają buty bez podeszw i odchodzą

odbiegły konie
ucichł czyjś młody szloch
wiatr zaśpiewał piosenkę
martwy ułan zszedł z konia
ukląkł i poprosił o rękę panienkę

idzie staruszka
podpiera się kosturem
nadleciał dawny wiatr i wieje
powrócił ułan z łąki
po raz drugi jest młody i się do niej śmieje

marzenia nieraz się spełniają
a nieraz nie mogą
przechodzą obok nas lub idą inną drogą

milczy dzwon trwogi
oni nałożyli sobie
obrączki na palce
są tamte kwiaty i jest nowa młodość
jakby nikt nie zginął wtedy w walce

odchodzi dawny wiatr
dzwon trwogi nadal nie bije
i jeszcze raz więdną te same kwiaty
zniknął też ułan i panienka
gdyż
po raz drugi odeszli w zaświaty…

 

Słowo Polskie, 21.12.15 r.