Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » „Pełzający separatyzm” w natarciu

„Pełzający separatyzm” w natarciu

Źródło - www.radiosvoboda.orgŚwiatowi liderzy, obserwując za ruchem rosyjskich czołgów i systemów rakietowych „Buratino” na terenie Ukrainy, nadal proponują wyłącznie dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą. Niemiecki kanclerz Angela Merkel po raz kolejny potwierdziła, że ani Niemcy, ani USA nie planują w najbliższym czasie nadać Ukrainie pomoc militarną.

Razem z tym ONZ alarmuje, że tylko za ostatnie trzy tygodnie na Donbasie zamordowano 224 cywilów i 545 zostało rannych. Ogólna ilość  zabitych już stanowi ponad 5400 osób – to statystyki oficjalne. Ile ciał leży pod gruzami zawalonych budynków? – nie może dokładnie powiedzieć nikt, terroryści nadal ostrzeliwują dzielnice mieszkalne wszystkich miast strefy oddzielającej tzw. DRL i ŁRL od reszty Ukrainy, nie pozwalając służbom ratunkowym sprawdzić, czy po ostrzałach został ktoś żywy.

Niemcy nie zamierzają przekazywać Ukrainie żadnych rodzajów broni. Koncentrujemy się na dyplomatycznym rozwiązaniu konfliktu. Ministrowie państw UE poinformowali mnie, że jeżeli sytuacja nadal będzie się pogarszała (red.: ginęli kolejne setki cywilów) to musimy pomyśleć nad nowymi sankcjami wobec Rosji – powiedziała Pani kanclerz po powrocie z Węgier do Berlina.

Rosja od wielu lat stosuje zasadę wobec swoich stref wpływu: „Против лома нет приема”. Starając się wykorzystywać cywilizowane metody prowadzenia dialogu z takim oponentem, Europa staje przed nietypowym dla niej wyzwaniem – walką w umowach absolutnego braku reakcji na swoje „inicjatywy pokojowe” ze strony Rosji. Żadnego razu od początku konfliktu Federacja Rosyjska nie uznała, że na Donbasie i na Krymie za plecami „opołczeńców” stali i nadal stoją żołnierze regularnej armii rosyjskiej. Odcinając się od bólu i cierpienia Ukraińców, Europejczycy nadal próbują żyć w swoim zamkniętym komfortowym świecie i tylko wzdychają, gdy słyszą, że „gdzieś nad Ukrainą ktoś zestrzelił malezyjski Boeing” lub „W Mariupolu wskutek ostrzału zginęło 30 mieszkańców, w tym dzieci”. Kolejne wiadomości są coraz bardziej drastyczne, ale nadchodzą… z tak odległego kraju… o którym nikt tak naprawdę nic nie wie. Nieliczni woluntariusze i dziennikarze zachodni, którzy ryzykując życiem docierają na Donbas są przerażeni bezczelnością i okrucieństwem „opołczeńców”, którzy strzelają do cywilów z rakiet a potem obarczają odpowiedzialnością stronę ukraińską.

Razem z kolejnym „deep concern” ze strony Zachodu coraz głośniej słychać głosy oddzielnych ekspertów wysokiej rangi, którzy alarmują, że Rosja nie zatrzyma się na Donbasie. Podobny błąd już popełniono dziewięć miesięcy temu, kiedy myślano, że po okupacji Krymu sytuacja na Ukrainie się „unormuje”. W kolejce już czekają Dniepropietrowsk, Charkow, Odessa, Czernihów – miasta, które potencjalnie mogą przejąc wirus „rosyjskiej wiosny” i przybliżyć linię frontu o kolejne kilkaset kilometrów do granic NATO.
John Herbst, Steven Paifer, Strob Talbot apelują, by Obama zezwolił na nadanie Ukrainie pomocy militarnej na kwotę 3 mlrd Euro w przeciągu następnych trzech lat. Ci oraz inni eksperci mówią o dalszej eskalacji konfliktu na Donbasie, a Rosja planuje wykorzystać ten, zrównany z ziemią region, jak bazę do przygotowania natarcia na inne regiony Ukrainy, a następnie – także na państwa Europy wschodniej.

Pytanie militarnego ingerowania Zachodu w konflikt na Ukrainie, jak by tego nie chciała Pani kanclerz, jest coraz bardziej prawdopodobne – na początku poprzez wysyłanie wojskowych instruktorów, potem – przekazania Ukraińcom polskich zestawów GROM i SPIKE a następnie – bezpośredniej walki natowskich żołnierzy na przedpolach Lwowa lub Żytomierza. O takim rozwoju sytuacji na razie nikt nie mówi nawet na Ukrainie. Lecz rosyjskie marionetki Zacharczenko i Plotnitski już ogłosili o zerwaniu mińskiego rozejmu i rozszerzenie DRL i ŁRL do granic obwodu ługańskiego i donieckiego. „Pełzający separatyzm” jak nowotwór pochłania kolejne „zdrowe” części Ukrainy, realizując wizję „ruskiego mira” Władimira Putina.

Jerzy Wójcicki, 04.02.15 r.