Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Murafski cud

Murafski cud

Dawno, dawno temu, podróżując wraz z jedną panią po południu  obwodu winnickiego odkryłem dla siebie unikalny Szarogród. Wielokulturowe miasto o wielu religiach wywarło na mnie niezwykłe wrażenie. W pamięci utkwił wypełniony parafianami w niedzielę stary kościół i pół pusty prawosławny klasztor po drugiej stronie ulicy. Szarogród okazał się potężnym katolickim ośrodkiem w tym regionie. Niewątpliwie, także dzięki przepięknemu dominikańskiemu klasztorowi w pobliskiej Murafie, który był czynny praktycznie przez cały okres komunizmu.

W ten kwietniowy dzień pokonaliśmy na piechotę połowę drogi do zabytku, i taka improwizowana pielgrzymka – ponieważ trzeba było długo czekać na autobus – została w pamięci na zawsze. A szczególnie strome frontowe wieże podominikańskiego kościoła na tle ogrodów, które zakwitły w białych kolorach. W takich momentach przychodzi do głowy tylko jedna myśl: „Dziękuję Ci, Panie!”
Dane archiwalne mówią, że pierwszym fundatorem, który w roku 1624 zaprosił do Murawy oo. Dominikanów, była rotmistrzowa Jadwiga z Jazłowieckich Bełżecka. Jej kosztem powstał drewniany kościół p. w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i murowany klasztor o czterech obronnych wieżach (dwie z nich przetrwały do dziś). Fortyfikacje na tych niespokojnych ówczesnych ziemiach miały kluczowe znaczenie. Niestety, okazały się nie wystarczające dla klasztoru w 1648 roku, kiedy Kozacy wdarli się do niego i zabili o. Dominika z Międzyborza, świątynię zaś spalili.

Po ponad stuleciu po tych dramatycznych wydarzeniach Podole okazało się w centrum wydarzeń z udziałem Konfederacji Barskiej. Jeden z jej przywódców – litewski podczaszy Joachim Karol Potocki, po powrocie do Rzeczypospolitej z emigracji, zabrał się do odbudowy zniszczonego klasztoru dominikańskiego w Murafie. W roku 1786 dzięki staraniom darczyńcy ojcom udało się wybudować ten kościół, który widzimy dzisiaj, oraz nowy korpus z celami. Sam zaś Potocki w pobliżu wybudował dwór (został zniesiony z nieznanych powodów w 1994 roku), założył ogród, wybrukował ulice wsi, otworzył zakład saletrzany. W 1791 roku został pochowany „przed wejściem na duże schody, we wmurowanych w tym celu katakumbach” zgodnie z testamentem, w którym również przeznaczył środki dla utrzymania szpitalu na 8 ubogich. Jeżeli się wejdzie do świątyni, to po prawej stronie, za drzwiami, można zauważyć portret Joachima Karola Potockiego. Jego herb „Pilawa” oraz herby Grocholskich widzimy w zamkach archiwolt – murafski kościół najlepiej zachował się spośród innych świątyń Podola.

Ojcowie kaznodzieje przetrwali tutaj do 1850 roku, klasztor jednak carskie władze rosyjskie nie oddali prawosławnym (jak to często bywało po polskich zrywach niepodległościowych), natomiast zmieniono go na kościół parafialny o olbrzymiej plebanii. Do kolejnego remontu i odnowienia wnętrz, które odbyły się pod koniec XIX w. przyczynił się ks. Ryszard Rozenberg, który kilka lat przedtem marnie prosił o przeniesienie do Murafy ze wsi Mołczany pod Barem. Sprawę rozwiązano dopiero po tym, jak tamtejszy policmajster-katolik napisał do władz: „Ksiądz Ryszard – to karciarz, pijak, przyprowadza obce młode kobiety, hulaka patentowany… W interesie władz wysłać go do lepszej parafii, gdzie lud pobożny. Jego los będzie ułatwiał pracę popom”. Większość tego, co widzimy we wnętrzach świątyni pochodzi z czasów posługi ks. Ryszarda.

W 1920 roku czerwoni szabrownicy wyprowadzili na dwór i postawili do ściany ks. Wiktora Stroczyńskiego, lecz uratował go oficer, który nawet rozstrzelał jednego z grabieżców. Zresztą ksiądz w końcu później zginął, za czasów prześladowań stalinowskich. Wtedy plebanię przekazano na rzecz domu dla bezdomnych i klub. Komsomolcy specjalnie załatwiali potrzeby fizjologiczne przed wejściem do kościoła przed mszą niedzielną. Wreszcie, świątynię zamknięto i urządzono tam magazyn zboża. Kiedy w czasie drugiej wojny światowej Murafa znalazła się w rumuńskiej strefie okupacji, msze wznowiono i już nigdy nie zaprzestano aż do dziś dzień. Co prawda, kościół otwierano bardzo rzadko, ponieważ władze pozwalały księdzu przyjeżdżać z Winnicy do Murafy tylko raz do roku. Tak, więc parafianie zmuszeni byli modlić się w kościele bez kapłana. Później, kiedy presja na parafię trochę się zmniejszyła, posługiwali tutaj ks. Wojciech Darzycki i ks. Antoni Chomicki – „nieoficjalny patriarcha księży rzymsko-katolickich na Podolu”.

Obecnie pomieszczenia cel zajmują pokoje proboszcza i ośrodek młodzieżowy. Jeżeli chodzi o zdobienie kościoła, warto wyodrębnić duże, prawdopodobnie podarowane jeszcze przez Potockiego, XVIII-wieczne organy oraz główną relikwię parafii – cudowny obraz Murafskiej Bogurodzicy, który znajduje się w głównym ołtarzu za specjalną zasłoną. Zdobią go, zarówno jak i stary krzyż w zakrystii, liczne wota – ludzkie świadectwa łaski Pana. W starych szafach przechowują się również aksamitne, haftowane złotem ornaty. Słowem, murafski podominikański kościół p. w. Niepokalanego Poczęcia NMP – to jeden, który najpełniej zachował swoją jednolitość architektoniczną dzięki wspaniałym ludziom, którzy czasem nawet oddawali swe życie, żeby uchronić to piękno.

Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 13.11.15 r.