Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Korespondencja kresowa. Sarnecki z Baru

Korespondencja kresowa. Sarnecki z Baru

Zygmunt Sarnecki urodził się 20 listopada 1837 r. w Hołodkach niedaleko Baru na Podolu w zamożnej rodzinie ziemiańskiej.

Ponieważ jego ojciec, Wincenty, był kapitanem gwardii napoleońskiej, w domu panował kult Napoleona, a znaczący wpływ na młodego Zygmunta wywierała obok polskiej literatury romantycznej również literatura francuska. W 1847 r. oddano go na pensję dla dzieci z rodzin arystokratycznych prowadzoną w Odessie przez Jana Sowińskiego (szwagra Józefa Korzeniowskiego).

W latach 1852–1858 kontynuował naukę w warszawskim Gimnazjum Realnym. Już wówczas nawiązał współpracę z „Gazetą Codzienną”, w której drukował felietony, a w rok po ukończeniu gimnazjum został wysłany do Francji i Włoch jako jej korespondent. W Paryżu zawarł liczne znajomości (m.in. z Karolem Libeltem, Cyprianem Norwidem i Wiktorem Hugo), uczęszczał – jako wolny słuchacz – na kurs literatury i historii na Sorbonie.
Nawiązał łączność z ruchem konspiracyjnym w kraju. W 1862 r. ożenił się i zamieszkał w otrzymanym od ojca majątku w Bychawie na Lubelszczyźnie. Już jednak w następnym roku ponownie wyjechał do Francji i Włoch, gdzie, jak pisała Jolanta Kowalczykówna, wiódł „życie salonowca, zawiązując jednocześnie nowe znajomości i przyjaźnie, m.in. z Teofilem Lenartowiczem”.

W 1866 r., roztrwoniwszy znaczne kapitały, wrócił do kraju i osiadł w Bychawie. Poświęcił się tu pracy literackiej. Po sprzedaniu majątku w Bychawie założył, wraz z Józefem Tekslem, teatr w Lublinie, którego był krótko dyrektorem (2 maja – 22 lipca 1872 r.), nieco później zaś (od października
1872 r. do połowy 1873 r.) kierował Teatrem Polskim w Poznaniu.

W 1873 r. osiadł w Warszawie. Zajmował się tu twórczością sceniczną, a w latach 1877–1881 redagował dziennik „Echo” o orientacji konserwatywnej. W 1881 r. przebywał we Lwowie, w kolejnym zaś roku w Krakowie. W latach 1884–1885 mieszkał w Paryżu, a w sezonie 1885/1886 sprawował kierownictwo literackie teatru krakowskiego. W 1888 r. objął w Krakowie redakcję dwutygodnika „Świat”. W 1900 r. zamieszkał ponownie w Warszawie, potem zaś we Lwowie, gdzie do 1903 r. wydawał dziennik „Przedświt”.

Do końca życia utrzymywał się z pracy piórem, publikując szkice literackie, recenzje teatralne i artykuły o malarstwie na łamach wielu polskich pism (m.in. „Biesiada Literacka”, „Czas”, „Kłosy”, „Kurier Warszawski”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Wędrowiec”).

Zmarł 10 stycznia 1922 r. w schronisku dla starców w Krakowie.

Został pochowany na cmentarzu Rakowickim.

W twórczości Z. Sarneckiego znajdujemy wiele gatunków literackich. Do najliczniejszych należały utwory dramatyczne, głównie komedie, nowele oraz utwory dla dzieci.

Zajmował się także przekładami z literatury francuskiej, włoskiej i belgijskiej.

 

List Zygmunta Sarneckiego do Franciszka Rawity-Gawrońskiego

Zakopane. Dnia 4 stycznia. 1917 roku.
Kochany Franciszku.

Za pamięć o mnie i dobre życzenia dziękuję serdecznie, sam zaś życzę Ci – a równocześnie Czcigodnej Twej Małżonce oraz całej Twojej rodzince – przede wszystkim zdrowia, nadto wszelkich pomyślności oczekiwanych i nieoczekiwanych.
W wigilię świąteczną upadłem na schodach i stłukłem nogę tak dotkliwie, że leżeć musiałem dni kilka. Dotąd jeszcze dokucza mi przykry ból nie pozwalający opuszczać izdebki, w której mieszkam. Drobiazgi moje, drukowane w „Gazecie Lwowskiej”, nie mają najmniejszej pretensji do głębokości krytycznej, ani nawet do sprawozdawczego wyczerpania treści omawianego dzieła.
Są po prostu tylko notatkami bibliograficznymi, skłaniającymi tych, którzy kupują książki – do kupienia wymienionych. To ich cel jedyny i tylko w takim ich znaczeniu należy na nie zwracać uwagę.
Chociaż urodziłem się na Podolu, wyznaję ze smutkiem i żalem, że nie znam prawie polskiej Rusi i Litwy. Znam tylko i pamiętam dobrze – pamięcią dziecinną – kawałek Pobereża, kawałeczek powiatu lityńskiego i Kamieniec.
Gdy jechałem przed laty z Warszawy do Petersburga, pomimo gorących starań i zabiegów, nie dano mi wysiąść z pociągu w Wilnie, bo legitymowałem się wówczas tzw. „czerwonym biletem”. Za to z wielu Podolanami, Ukraińcami i Litwinami, rozrzuconymi po szerokim świecie, łączyły mnie stosunki przyjazne, chociaż wyznać muszę, że „podolskimi milionerami” nie zachwycam się wcale, z wyjątkiem Aleksandra Mańkowskiego.
Ściskam dłoń Twoją serdecznie, zapewniając Cię o moim szczerym szacunku zawsze życzliwy

Zygmunt Sarnecki

Słowo Polskie, 21.10.17 r.

lp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *