Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Kontrasty drogowe. Białoruś

Kontrasty drogowe. Białoruś

Po przekroczeniu granicy ukraińsko-białoruskiej za Owruczem i przejściu przez wszystkie procedury celne, które u Białorusinów nie należą do „najciekawszych”, trafiamy na czyściutką stację paliw „Bioneftchim”, obsługa której chętnie wskaże potrzebny kierunek jazdy i … uprzedzi, że po tej stronie granicy znów musimy jechać terenem Ukrainy.

Faktycznie – skręcając w kierunku Mozyra tuż za białoruskim przejściem zobaczymy napis w języku białoruskim – „Украіна. Вобл. Житомирска” (Ukraina. Obwód żytomierski). 20-kilometrowy skrawek Ukrainy okazał się nie wiadomo jak oddzielony od reszty. Poza tym – kto pilnuje porządku na tej drodze – ukraińska czy białoruska drogówka?

Po kilkunastu kilometrach widzimy drogowskaz „obwód homelski”. Równa droga, czyste zbocza, i nazwy miast w stylu „Roza Luksemburg”. Jadąc przez Białoruś zetkniemy się z „ukraińskimi” przestrzeniami i europejskiej jakości drogami. Do głowy wkrada się myśl, że po integracji tego kraju do Unii Europejskiej inwestycje w wyrównanie poziomu życia będą znacznie niższe, niż na zrujnowanej Ukrainie. Czy zechcą Białorusini kardynalnie zmieniać coś w swoim państwie? Na razie nic tego nie zapowiada. Jednakowe zespoły domków w „agromiasteczkach” przyciągają wzrok szaro-niebieskim ogrodzeniem. Codziennie setki ludzi, mieszkający w takich miasteczkach, ruszają do pracy w polu, przy sterach w traktorach zasiadają ci, którzy chcą za darmo otrzymać od Łukaszenki domek rodzinny i przez 10 lat muszą pracować na rzecz „wspólnego dobra”.

Przed Bobrujskiem nad głową zaczynają latać szybowce, co na Ukrainie jest w ostatnim dziesięcioleciu wielką rzadkością. Przy wjeździe na trasę M-5 do Mińska obowiązkowo trzeba kupić nadajnik radiowy, i wpłacić na konto pewną kwotę w euro dla możliwości przejazdu po płatnych drogach. Jakość tych dróg nie różni się zbytnio od zwykłych dróg podmiejskich ale nadajnik co kilka kilometrów wydaję dźwięk, przypominając o tym, że „wielki brat” obserwuje. Warto zaznaczyć, że te nadajniczki muszą kupować tylko obcokrajowcy. Białorusini i Rosjanie jeżdżą po drogach za darmo.

Mińsk wita gości korkami i skomplikowanymi skrzyżowaniami. Przypomina tym samym Warszawę. Na ulicach prawie nie widać przestarzałych Ład, większość samochodów to – 8-15 letnie auta z Europy.

Ciąg dalszy kontrastów drogowych pojawi się wkrótce.

Jerzy Wójcicki, 20.06.15 r.