Jesteś tutaj: Home » Świat wokół nas » Polska i świat » Co łączy Polskę i Libię

Co łączy Polskę i Libię

Zdjęcie pobrabne z serwisu niewiarygodne.plNie zważając na zapewnienia polskiego premiera, że nie walczymy z Libią, jest oczywiste, że w wypadku agresji tego państwa w stosunku do jednego z członków aliansu NATO, obowiązkiem Polski będzie włączyć się w wojskową konfrontację.

Jak wygląda ta sytuacja z punktu widzenia zwykłej polskiej rodziny? Na początku interwencji afganistańskiej młodzież chętnie zaciągała się do plutonów, wyruszających na wojnę z muzułmanami, by już za kilkanaście dni gorzko tego pożałować.

Najpierw jeden, dwa, a potem dziesięć i jeszcze więcej osób nie wróciło z tej cudzej wojny. Zginęli w walce z cudzą kulturą i mentalnością. A dzieci zabitych afgańczyków nauczyciele oraz dziadkowie będą uczyli w szkole, że ich ojcowie zginęli w walce z zachodnimi okupantami.

Ziemie I Rzeczypospolitej dobrze jeszcze pamiętają ordy najeźdzców, plądrujące nie tylko przygraniczne miasta Bracław czy Winnicę, ale daleko znajdujący się Wiedeń. Obok Kuczmańskiego szlaku w promieniu kilku kilometrów nie istniało żadnej wioski, a królowie w XV i XVI wieku wydawali majątki na budownictwo fortyfikacji na tych terenach.

Trudno jest powiedzieć, czy trzeba szukać przyczyny tak dużej różnicy pomiędzy chrześciańskim a muzułmańskim światami. Ale jedno jest pewne – historia uczy, że arabski świat stanowi zagrożenie dla Europy i USA. Nie zmieniło sytuacji ani pojawienie się komputerów czy komórek, ani podwyższenie standardów socjalnych. Ale czy warto osiągać cele tak drastycznymi metodami, jak przypadkowe zabijanie cywilów, tłumacząc ich rodzinom, że to dla ich własnego dobra?

30 parę lat temu były ZSRR popełnił duży błąd wprowadzając wojska lądowe do Afganistanu.

Poczucie zemsty, podsycone religią Islam motywowało arabskie dzieci, by brać broń i strzelać do sowieckich „okupantów”. Teraz na tej samej ziemi, już dzieci tych „dzieci” czynią to samo w stosunku do „okupantów” z napisem NATO na ramieniu.

Miejmy nadzieję, że głównodowodzącym w siłach NATO wystarczy zdrowego rozsądku nie wprowadzać wojska lądowe do Libii, i wtedy może żołnierze z Europy i Polski nie będą wracali do domu w metalowych trumnach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *