Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Zapomniane zakątki Podola. Kolejna podróż z Dmytrem Antoniukiem

Zapomniane zakątki Podola. Kolejna podróż z Dmytrem Antoniukiem

Dworek Rakowskiego w OnytkowcachPodróżując przez Podole, a konkretnie przez jego centrum, wracamy do Szpikowa. Tam za koleją skręcamy w lewo na Tywrów. Jest tutaj dość dobra droga Т-0212, z której można podziwiać piękne podolskie widoki. Za Rachnami Polowymi będzie mała wieś Onytkowce, gdzie po części zachował się ciekawy zespół architektoniczny. Obecnie jest to własność prywatna którejś z winnickich firm, prowadzącej tutaj centrum turystyczne wraz z hotelem, restauracją i łaźnią. Bardzo rzadko się zdarzają takie wypadki użytkowania dawnych podolskich rezydencji.

Przed rokiem 1917 stał tutaj klasyczny pałac Marcina Rakowskiego, architekta Dominika Merliniego, po którym zostały tylko masywne fundamenty kolumn. Przetrwały jednak wszystkie pomieszczenia gospodarcze majątku. Są to trzy oficyny, pochodzące po części z końca XVIII wieku, po części o sto lat młodsze. Wszystko, w tym i olbrzymi park, w pięknym, zadbanym stanie.

Z Onytkowiec już rzut beretem do centrum powiatowego Tywrów, gdzie stoi duży pałac Jaroszyńskich.

Od dawna Tywrów był w posiadani dwóch rodów – Kachetyńskich i Jaroszyńskich. Z jednej strony, było to korzystne dla mieszczan, gdyż po pierwszych otrzymali klasztor dominikanów z dużym barokowym kościołem, drudzy zaś wybudowali tutaj rezydencję magnacką. Z drugiej jednak strony, z powodu tego rozdwojenia nieunikniony był konflikt, który powstał, gdy Zachariasz Jaroszyński na siłę zabrał sobie cały Tywrów. Przy tym niby przypadkowo zabił dominikańskiego mnicha z klasztoru Kachetyńskich. Ten właśnie Jaroszyński, który wkrótce został barskim konfederatem, był pierwszym właścicielem jednego z największych na Podolu pałaców – pałacu w Tywrowie. Pod koniec życia aktywnie finansował kościoły i klasztory, dobudował pobliski kościół dominikański i założył klasztor kapucynów we wsi Kuna (zachował się do dziś), gdzie kazał pochować siebie pod progiem, a na nagrobku umieścić wszystkie jego grzechy i przewinienia.

TywrówPo śmierci Zachariasza pałac odziedziczył młodszy syn Czesław, który brał udział w wygranej bitwie z Rosjanami koło Tywrowa. Tym razem rosyjski rząd zostawił majątek Jaroszyńskim, ale nie ulitował się nad nimi, kiedy już nowego właściciela Henryka zauważono wśród polskich powstańców w 1863 roku. Wtedy Jaroszyńscy musieli sprzedać pałac tywrowskiemu księciu Koczubeju, który nie chciał opiekować się olbrzymią rezydencją (główne jego posiadłości znajdowały się na Lewym Brzegu), i przekazał ją na cele utworzenia seminarium prawosławnego. Duchowieństwo, być może celowo, doprowadziło do pożaru, po którym budowla została gruntownie zmieniona: w centralnej części pojawiła się pałacowa cerkiew z półkulistą apsydą, po lewej stronie dobudowano duży, absolutnie do niczego nie nadający się pod względem architektonicznym, budynek. Po roku 1917 urządzono tutaj szkołę-internat, która niedawno stała się liceum. Wszystkie wnętrza, a po seminarium i zewnętrzne ozdobienia, pałac stracił. Można zobaczyć tylko resztki półokrągłych pilastr.

Jeszcze mniej szczęścia miał sąsiedni klasztor, zamknięty jeszcze w XIX wieku. Kościół wówczas stał się kościołem parafialnym. Po rewolucji październikowej dwie piękne barokowe wieże zniesiono, po drugiej wojnie światowej świątynię zmieniono na fabrykę plastiku. Przy tym wysoką nawę kościoła zagrodzono brzydkimi betonowymi płytami. Jedynie kawałek rozkosznych niegdyś malowideł sklepienia można zobaczyć tylko od strony wewnętrznejdziedzińca dawnego klasztoru. Po prawej stronie zabytku zachowała się część dawnego muru, która przez niektórych historyków uważana jest za pozostałość średniowiecznego zamku, wzmiankowanego przez żyjących wówczas ludzi (najprawdopodobniej jest to ogrodzenie klasztoru). Po lewej stronie, po drugiej stronie ulicy można obejrzeć budynki magazynów z XVIII wieku, i w końcu, jeszcze niżej, częściowo ocalała neogotycka brama majątku Jaroszyńskich. Mijając bramę, w dół idzie droga, prowadząca do działającego młyna przedrewolucyjnego, przy którym jest mała plaża.

Z Tywrowa przez Sutyska, Hniwań, Siedliszcze i Horbakówkę docieramy do trasy Winnica – Mohylów Podolski. 1 km przed skrętem do Żmerynki jedziemy w lewo w kierunku Sewerynówki i Czerniatyna. W pierwszej znajdujemy sanatorium, które jest dawnym pałacem. Rezydencja została wybudowana w stylu klasycznym w latach 1802-1804 przez maltańskiego kawalera i przewodniczącego Głównego sądu podolskiej guberni Seweryna Orłowskiego, który bez żadnej pozornej skromności, ale w duchu czasu, nazwał założoną wieś własnym imieniem. W tym celu Orłowski musiał przesiedlić dwie sąsiednie wsie – Mołochów i Wójtowce, przeciwko czemu wystąpił prawosławny kapłan. Pojechał nawet do Kamieńca, aby się poskarżyć na pana, lecz Orłowski, nie czekając na powrót popa, przeniósł ludzi, ziemie rozorał, a cerkiew rozebrał, zostawiwszy na jej miejscu krzyż. Za to jednak został ukarany i zmuszony do nietrwałego przymusowego pobytu w Petersburgu.

Pałac Orłowskich w SewerynówceW 1814 roku Orłowski zaprosił tutaj architekta krajobrazu Dionizego Miklera, który założył park, zachowany do naszych czasów. Ocalała główna aleja, na końcu której znajduje się skała z widokiem na malowniczą dolinę rzeki Rów.

W swoim pałacu Seweryn Orłowski i jego potomkowie zgromadzili sporo cennych obrazów, dawnej broni, mebli w stylu empire i dużą bibliotekę. Nad tymi zbiorami i wnętrzami pochylimy się bardziej dokładnie. W pałacu było dwa pokoje jadalne: mniejszy – dla posiłków codziennych, i większy – dla przyjęć i uczt. W ostatnim zachowała się spora kolekcja porcelany europejskiej i srebra stołowego (kilkaset sztućców). Jeden z salonów nazywał się Błękitny. Szczególne miejsce w nim posiadał fortepian ucznia Franciszka Liszta, nabyty przez Sokołowskich – ta rodzina posiadała majątek po Orłowskim – w 1883 roku w Paryżu. W bibliotece w sześciu empirowych szafach stało 5 tysięcy tomów, każdy z nich był zaopatrzony w ekslibris „Sewerynowska biblioteka A. Sokołowskiego”. W Sali bilardowej było 15 rysunków polskiej szkoły, które za czasów pierwszej wojny światowej w celu przechowania przekazano do jednego z kijowskich muzeum, skąd już nie wróciły. Sala myśliwska mieściła 38 par rogów, pod każdą z których był napis, zawierający informacje o tym, gdzie i przez kogo zostało zabite zwierzę. Osobny pokój zajmowała ogromna kolekcja broni. W szczególności przechowywano tutaj zbroje, szyszaki, inkrustowaną srebrem i złotem renesansową broń, tureckie buńczuki, hiszpańskie i francuskie sztylety. Honorowe miejsce przeznaczono buławie, podarowanej Janowi Sokołowskiemu przez króla Jana Kazimierza w bitwie pod Beresteczkiem. Był też w Sewerynówce chiński gabinet, który zdobiły meble i przedmioty, przywiezione z Dalekiego Wschodu. Salon Kossakowski nazywano tak z powodu obecności w nim 15 akwareli Juliusza Kossaka – ilustracji do „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza. January Antoni Sokołowski zgromadził w Sewerynówce zbiór, liczący 2850 złotych monet. W czasie pierwszej wojny światowej został schowany w jednej ze ścian pałacu, jednak podczas pogromu majątku w 1917 roku zbiór odnaleziono.

Wszystko, co najcenniejsze, Sokołowscy przenieśli do Winnicy i Kijowa, skąd częściowo mogli zabrać do Polski w roku 1920. Reszta znalazła się w tamtejszych muzeach.

Po śmierci Seweryna Orłowskiego w pałacu był pożar, po którym rozebrano piętro. Doprowadziło to do zmiany architektonicznej całości budynku. Największą szkodę wyrządziło powojenne „odnowienie”, kiedy to zabytek przerobiono na sanatorium. Budynek całkowicie został obłożony brzydkimi kaflami, przy tym zostało zniszczone jego zewnętrzne zdobienie. Został chyba że oryginalny balkon od strony ogrodu i dla lwy przy głównym wejściu. Wewnętrzne pokoje też zostały bardzo zmienione i teraz nie da się tu znaleźć nawet śladu przeszłości. Natomiast, po lewej stronie pałacu ocalał w kształtach pierwotnych dwór gospodarczy (stajnia i wozownia) o dużym łuku bramy i kolumnadzie – absolutnie wyjątkowe zabudowania, godne wszelakiej uwagi.

Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 17.04.15 r.