Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Zamek w Dubnie: zmaterializowana historia

Zamek w Dubnie: zmaterializowana historia

Oficjalnie data powstania starego zamku w Dubnie na Rowieńszczyźnie zbiega się z odkryciem Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Obecnie tutaj każdy ciekawy turysta może odkryć swoją średniowieczną „Amerykę”.  Ale o tym niebawem.

Jeżeli chodzi o niezwykłą historię tego obiektu, to ciężko wyobrazić jak on wyglądał pierwotnie, ponieważ z upływem wieków zamek doznawał licznych zmian. Na przykład, z początkiem XVII wieku Janusz Ostrogski (1554-1620), krakowski książę i kasztelan, rekonstruował go w stylu, znanym jako późny renesans. Dobudowano wówczas dwa bastiony z wieżami strażniczymi. W tamtych czasach pomiędzy dubeńskim starym grodziskiem a nowszym zamkiem rozciągał się głęboki rów, który obrońcy w razie potrzeby szybko wypełniali wodami z rzeki Ikwa. A w bastionach zamku-twierdzy umieszczono kazamaty, tajnie połączone z okolicami. Były na tyle przestronne, że można było tam wjechać powozem a nawet zawrócić! Pod samym zamkiem zbudowano murowane tajne przejścia, gdzie w czasie najazdów przechowywali się miejscowi mieszkańcy z własnym majątkiem. Przechowywano tutaj również zapasy wody i prowiantu w czasie oblężenia dla obrońców.

Wkrótce jako rodzinny majątek książąt Ostrogskich zamek przechodził w posiadanie od jednego książęcego rodu do innego, a ogólnie był prywatną własnością nie tylko książąt Ostrogskich, ale również Zasławskich, Sanguszków i Lubomirskich. Pod koniec zaś XIX w. ten zamek-twierdzę nabyli wojskowi. Od tamtych czasów tutaj po kolei stacjonowały najróżniejsze jednostki wojskowe: austrowęgierskie, carskie rosyjskie, polskie, armii czerwonej, hitlerowskie i znowu radzieckie.

Na terenie zamku mieszczą się obecnie dwa pałace: książąt Ostrogskich – od strony południowej, oraz pałac książąt Lubomirskich – od północnej. Co ciekawe, większa część zamku utrzymuje się w dobrym stanie, trwa też jego odnowienie. Teren jest czysty i zadbany. Działa tutaj muzeum, które organizuje wystawy. Trzeba też uznać niesamowitą wyobraźnię pracowników zamku, bogatą w najróżniejsze pomysły!

Na przykład, niedawno w Dubeńskim zamku organizowano ekspozycję… narzędzi tortur i egzekucji. Gdyż eksponaty wystawowe są bezpośrednio związane z nieludzkimi torturami, którym w dawnych czasach poddawano więźniom. Aby przekazać przygnębiającą atmosferę wykorzystano podziemie pałacu książąt Ostrogskich, gdzie do dziś zachowano cechy architektoniczne XVII wieku, kamienne i ceglane sklepienia. Wszystkie zaś narzędzia tortur – autentyczne i każdy odwiedzający może obejrzeć je „w akcji”.
W sumie przedstawia się 9 narzędzi do egzekucji i przesłuchań różnych okresów, wśród nich: madejowe łoże, pal, gilotyna, pręgierz, narzędzia do rozciągania ciała i do torturowania wodą, tzw. krzesło inkwizytorskie, mechanizmy do powieszenia na haku i łamania kołem.

Wystawa ta, oczywiście, nie jest zabawką dla masochistów, tylko stworzona po to, aby przypomnieć o okrucieństwie dawnych epok i ostrzec przed nieludzkim traktowaniem ludzi. Ponieważ wszystkie piekielne narzędzia tortur po zniesieniu inkwizycji zostały zniszczone, przedstawione są tutaj ich dokładne kopie, ale wykonane przez wprawnych miejscowych rzemieślników wg rysunków, odnalezionych w muzeach i archiwach historycznych. Większość z nich jest wykonana z drewna, lecz na tyle prawdopodobnie, że wydaje się niby rzeczywiście przetrwały jeszcze z dawnych czasów, a zatem robią spore wrażenie.

I za to należy oddać należne uznanie dyrektorowi państwowego rezerwatu historyczno-kulturowego miasta Dubno Leonidowi Kiczatemu. Na pytanie, jak wpadł na pomysł zorganizować „produkcję” tych eksponatów, dyrektor odpowiedział tak: „W przeciwieństwie do wielu innych ukraińskich muzeów nie czekamy aż w jakiś cudowny sposób nasze zbiory uzupełnią się w nowe znaleziska archeologów czy artefakty, skonfiskowane „czarnym” kopaczom. Kilka lat temu podpisaliśmy umowę o współpracy z polskim miastem Gniew. Usytuowanie tamtejszego zamku bardzo przypomina Dubeński. Tam polscy rzemieślnicy sami wykonują średniowieczną broń i zbroję rycerską. Nasi zaś miejscowi kowale i cieśle też potrafią. Wtedy wpadliśmy na pomysł, że własne zbiory muzealne możemy uzupełniać w ten sam sposób. Nie czekamy, że pieniądze na rozwój same spadną z nieba. Jest sporo programów – ukraińskich, zarówno jak i światowych, dzięki którym można uzyskać odpowiednie środki, staramy się więc brać w nich udział”.

Igor Gałuszczak, Dubno-Lwów, tłumaczenie Irena Rudnicka, 17.10.16 r.