Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Wyprawa „Rok 1920: pamięć w czasach zarazy” (dalszy ciąg)

Wyprawa „Rok 1920: pamięć w czasach zarazy” (dalszy ciąg)

Ks. Adam przy mogile polskich żołnierzy w Latyczowie

7 maja 1920 roku. Późno wieczorem dojechaliśmy przez Chmielnicki (d. Płoskirów) przez trasę obok Wojtowców i obwodnicę, remont których nareszcie wznowiono do Latyczowa i jego słynnego Sanktuarium.

W tym pięknym miasteczku czekał na nas ksiądz proboszcz Adam Przywuski od kilku godzin z kolacją i noclegiem.

Mimo tego, że byliśmy już poważnie zmęczeni drogą, zasiedzieliśmy się przy gadaniu do głębokiej nocy. Bo, jak okazało się, ksiądz Adam jest kopalnią wiedzy o wszystkim, dotyczącym tych miejsc i napisał (i też nam podarował grubą książkę o Sanktuarium).

Rano nazajutrz byliśmy już z księdzem na starym katolickim cmentarzu, gdzie staraniami o. Adama i wiernych stare groby i mogiła zbiorowa polskich żołnierzy z 1920 roku utrzymywane są w bardzo dobrym stanie. Na tablice nagrobnej w językach polskim i ukraińskim było napisane: „Tu spoczywają żołnierze Wojska Polskiego, polegli w Latyczowie w 1920 roku. Cześć ich pamięci!” A niżej imiona i nazwiska 26 polskich bohaterów. Zgodnie z opowiadaniem o. Adama, tylko po jednego przyjechali rodzice z Polski tuż po skończeniu walk.

Ksiądz proboszcz też pokazał nam liczne nagrobki jego parafian, pod każdym opowiadając niezwykłą i często tragiczną historię życia. Zobaczyliśmy też starą katolicką cmentarną kaplicę, która w czasach sowieckich, kiedy Sanktuarium było niedostępne dla wiernych, był jedynym miejscem, gdzie mogli się modlić katolicy.

No i na sam koniec, opowiadając o cudownym wizerunku Matki Boskiej Latyczowskiej o. Adam przyznał się, że uważa tą kopię, która obecnie się znajduje w głównym ołtarzu, lepszą od oryginału, przebywającego w Lublinie, ponieważ ostatnio ten był gruntownie restaurowany i pozbawiony warstw stuleci, a latyczowska kopią namalowana została z ikony przed renowacją.

Dalej mieliśmy jechać do Brahiłowa, ale Jerzy Wójcicki z Winnicy powiedział, że już nas czekają w Barze miejscowy Mer Artur Cyciurski oraz Pani prezes Domu Polskiego Małgorzata Miedwiediewa. Otóż zjechaliśmy z trasy mohylowskiej do miasta, tak dobrze opisanego prze Sienkiewicza. Byliśmy bardzo miło zaskoczeni tam dosłownie wszystkim: wspomnianym Domem Polskim (największym na Ukrainie), doskonale dowodzonym przez Pani Małgorzatę, licznymi książkami o mieście (w tym po polsku), podarowane nam przez Pana Artura, i, oczywiście, wzorowym stanem grobu żołnierzy polskich z 1920 roku.

Znów w obu językach brzmiała inskrypcja: „Tu spoczywają kilkadziesiąt żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w ciężkich walkach wiosną 1920 r. Cześć ich pamięci”. Obok stał pomnik ku pamięci ofiar stalinowskich z lat 1937-38, ale za parę set metrów pokazali nam też mogiłę, żołnierzy Ukraińskiej Armii Halickiej, poległych na Podolu i pod Barem w latach 1918-1920. Wszędzie, za naszą tradycją, zapaliliśmy znicze. Na sam koniec, zajechaliśmy do historycznej części miasta, mianowicie do byłego klasztoru karmelitów, gdzie zaczęła się Konfederacja Barska 1768 roku. I też byliśmy zachwyceni nowościami od Pana Mera, że już idą przygotowawcze prace dla odbudowania słynnej twierdzy barskiej, której ściany można zobaczyć w centrum Baru.

Dmytro Antoniuk, 8 czerwca 2020 r.

Stara cmentarna kaplica w Latyczowie

Wspaniały Dom Polski w Barze

Małgorzata Miedwiedziewa i Artur Ciciurski przy mogile żołnierzy polskich z 1920 roku

Mogiła żołnierzy UHA w Barze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *