Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Wojny z Panem Bogiem nikt nie wygrał – nawet w Illiczowsku

Wojny z Panem Bogiem nikt nie wygrał – nawet w Illiczowsku

O Mszy świętej podczas urlopu przeciętny katolik wspomina bardzo rzadko. Na Ukrainie z wykonaniem trzeciego przykazania może być jeszcze większy problem bowiem kościołów rzymskokatolickich na południu tego kraju, dokąd najczęściej prowadzą drogi turystów, jest bardzo mało i czasami gorliwy chrześcijanin musi pokonać w drodze na niedzielną Mszę świętą ponad 50 kilometrów.

Jednym z bardziej popularnych miejsc odpoczynku na wybrzeżu Czarnego Morza w obwodzie odesskim jest Grzybówka (ukr. Грибівка). Tutaj obok starych posowieckich ośrodków turystycznych „za 50 hrywien” można zobaczyć pensjonaty i ośrodki wczasowe, bardziej przystosowane do wymogów mieszkańców Kijowa i Ukrainy Zachodniej, którzy zdążyli pojeździć i do Turcji, i do Bułgarii i do Polski. O bardzo „wirtualnych” gwiazdkach na miejscowych hotelach można opowiadać godzinami, ale o tym później. Postaramy się poszukać w pobliżu Grzybówki kościoła albo chociaż kapliczki, do której można by było pojechać na niedzielną Mszę świętą.

W starych dokumentach można odnaleźć wspomnienie o pięknym kościele pw. Św. Wendelina, który znajduje się w Starej Dolinie (niedaleko Odessy). Niestety, po tym, jak „zaopiekowali” się nim komuniści, a po nich partnerzy biznesowi rodziny Janukowicza, kościół zamieniono na fabrykę farby a potem na nielegalną gorzelnię. Nie pozwalają tam nie tylko na odprawianie Mszy ale nawet na zbliżenie się w celu zrobienia zdjęć.

Stosunkowo niedaleko od Grzybówki znajduje się Sanżijka, wioska w której po sobotach o 18.00 na ulicy. Nowoseliw 2 są odprawiane Msze a kilka kilometrów dalej – Illiczowsk, bardzo młode miasteczko, bo założone tylko 65 lat temu i jego nazwa do dziś ma przypominać nam o wodzu światowego proletariatu Włodzimierzu Illiczu Leninu.
Illiczowsk, według założenia partyjnych przywódców, miał być miastem wzorcowym pod każdym względem, przede wszystkim nie mogło być tutaj mowy o żadnych świątyniach chrześcijańskich. Ale byli nieliczni mieszkańcy, którzy po cichu chrzcili swoje dzieci, brali ślub i w końcu pojawiła się cerkiew prawosławna a pod koniec lat 60. do 80-tysięcznego miasta przyjechały pierwsze rodziny katolickie i zaczęły zbierać się na początku w mieszkaniu prywatnym, następnie zapraszać księdza Tadeusza Hoppe z Odessy i w końcu na ulicy Średniej w Illiczowsku pojawił się kościół rzymskokatolicki pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Powiedzieć „pojawił się” to znaczy, że nie powiedzieć nic. Katolicy Illiczowska przeszli przysłowiowe „dziewięć kręgów piekła”, póki udało im się otrzymać wszystkie pozwolenia i wybudować świątynię. A po beatyfikacji św. Jana Pawła II, kiedy zdecydowali się na wywieszenie zdjęcia tego Wielkiego Polaka na dzwonnicy, przybiegł do nich jeden z radnych miasta na czele grupy rozwścieczonych mężczyzn i nakazał by zdjąć wizerunek „zbrodniarza, który doprowadził do upadku komunizmu”.

Tym nie mniej, parafia w Illiczowsku nalicza ponad 100 osób, proboszczem jest ksiądz Andrzej Sajko, który urodził się w Polsce, przyjął tam święcenia kapłańskie a do „miasta Lenina” trafił z Białorusi, o czym można domyślić się dzięki jego specyficznej wymowie rosyjskiego języka. Podczas Mszy świętej ks. Andrzej często używa białoruskich słówek, a wierni cenią swojego proboszcza za twardy styl kierowania parafią i nieustępliwość przed tymi mieszkańcami Illiczowska, którzy uparcie przeszkadzają katolikom modlić się do Jezusa i Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Właśnie do Illiczowska można pojechać na niedzielną Mszę świętą tym katolikom, którzy odpoczywają w Grybówce (19 km) czy Zatoce (35 km). Otrzymają szansę uczestnictwa w Mszy świętej, którą o. Sajko prowadzi w czterech językach – Liturgia jest odprawiana po polsku i na łacinie, czytania brzmią w języku ukraińskim, a kazania – na mieszance języka rosyjskiego z białoruskim.

27 lipca na Mszy świętej, która jak zawsze w niedzielę odbywa się o 9.00, zebrała się liczna grupa parafian, gości i wczasowiczów. Ksiądz Andrzej w homilii nawiązał do prawdziwego a nie „fałszywego” chrześcijaństwa, opartego na miłości do Boga i bliźniego a pod koniec Mszy wszystkie pary małżeńskie otrzymały specjalne błogosławieństwo.

Ze słów proboszcza wynika, że sąsiedzi i władze do dziś nie dają za wygraną i jak tylko mogą przeszkadzają księdzu w pełnieniu posługi duszpasterskiej ale w porównaniu z latami komunistycznego terroru te problemy nie są nie do podołania. Tym bardziej, że ksiądz Andrzej aktywnie załącza do życia parafii młodzież – prowadzi kursy języka polskiego, organizuje naukę gry na gitarze i założył chór parafialny.

Jeszcze nikt nie wygrał wojny z Panem Bogiem – powiedział kiedyś jeden z polskich parlamentarzystów. Dziś partia komunistyczna, która doprowadziła do zniszczenia większości kościołów rzymskokatolickich na terenie Ukrainy oraz ludobójstwa na tle etnicznym nie tylko Polaków, znajduje się na włos od delegalizacji. Oby z każdym rokiem wiara chrześcijańska na terenie obwodów odeskiego, mikołajowskiego i chersońskiego odradzała się coraz bardziej a turysta z Winnicy czy Lwowa, który odpoczywa na wybrzeżu Czarnego Morza nie musiał jechać na niedzielną Mszę świętą do kościoła, położonego ponad 50 kilometrów o miejsca, w którym spędza urlop…

Jerzy Wójcicki

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *