Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » Twierdza w Chocimiu okiem Polaka

Twierdza w Chocimiu okiem Polaka

Chocim to niewielkie miasto w północnej części Bukowiny. Słynna twierdza nad Dniestrem znajduje się na północ od centrum miasta. Dojechać z Kamieńca Podolskiego do Chocimia busikiem można za 35 minut, własnym samochodem o 15 minut szybciej. Podróż prywatnym transportem będzie o tyle dogodniejsza, że nie będziemy musieli dreptać kolejne 20 minut pieszo do twierdzy ze stacji autobusowej, tym bardziej, że po drodze nic oprócz kilku ciekawszych kamienic po prawej stronie nie zobaczymy.

Miasto Chocim, oddzielone od Podola niebieską linią Dniestru, wielokrotnie zmieniało swoich władców. W różnych okresach rządzili tutaj Polacy, Turcy, Rumuni i Mołdawianie. Od 1991 roku w granicach Ukrainy. Dla historii Reczypospolitej szczególnie ważne są dwie bitwy, stoczone przez Polaków z Turkami w okolicach chocimskiej twierdzy – w 1621 roku pod wodzą hetmana Hodkiewicza i w 1673, w rok po wysadzeniu się w powietrze komendanta kamienieckiej twierdzy Jerzego Wołodyjowskiego, co zostało barwnie opisane przez Henryka Sienkiewicza w „Panie Wołodyjowskim”.

Chocimska fortyfikacja jest zaliczana do „Siedmiu Cudów” Ukrainy. Pierwsze drewniane umocnienia powstały tu jeszcze w IX wieku, a końcowe kształty forteca nabrała w XV stuleciu. Turysta, którzy po raz pierwszy zaparkował swoje auto na wzgórzu przed twierdzą, będzie zachwycony majestatycznym widokiem, mając jak na dłoni przed sobą dachy zamkowych baszt. Przedziwne umocnienia ziemne, które pofałdowały i tak nierówny teren, pamiętają natarcie Jana Sobieskiego, który na czele pancernej husarii jak orzeł rzucił się na na wroga i przełamał poprzednią dobrą passę busurmanów.

Znajdująca się po prawej niewielka cerkiew nie pasuje do surowego widoku murów obronnych, otoczonych fosą, powstała ona bowiem już po okupacji rosyjskiej w połowie trzeciej dekady XIX w. Za murami spokojnie płynie Dniestr, po lewej zaś – zielone wzgórze i prywatne osiedla, przy których jak i dwieście lat temu kwokają kury i biegają gęsi.

Twierdza w Chocimiu nie jest tak duża, jak sąsiednia w Kamieńcu Podolskim, lecz jej walory obronne można uznać za godne podziwu. Mury o grubości 5-6 metrów od strony rzeki sięgają prawie 40 metrów wysokości. Ta forteca zachęca do przyjrzenia się jej ze wszystkich stron, zbadania licznych zakamarków i wgłębień w bocznych murach – może  raptem jakaś ciekawostka z czasów Korony się tutaj zachowała?

Dziedziniec zamku wygląda na zbyt mały dla tak potężnych murów, ale warto rozumieć, że sama twierdza stanowiła tylko część chocimskich umocnień i załoga chowała się tam tyko w wypadku ostatecznej rozgrywki. A że takie twierdza przeżyła świadczą liczne pozostałości po remontach ścian.

Mury obronne w Chocimiu są ozdobione czterema pasami kwadratów z czerwonej cegły. Takie motywy są bardzo popularne na Podolu i często są zaliczane do miejscowej kultury ludowej. Podobny ornament nieco łagodzi potęgę nieprzystępnej fortecy i zachęca do zrobienia kilku dodatkowych zdjęć. Nad murami wznosi się pięć baszt – północna, wschodnia, komendancka, południowo-zachodnia i ostatna – nad bramą wjazdową.

Przebywając pod urokiem Starego Miasta w Kamieńcu Podolskim turyści z Polski często omijają uwagą chocimską twierdzę. Ale to ogromny błąd. Żeby do końca wcielić się w rolę XVII-wiecznego szlachcica i zrozumieć, jak czuł się Sobieski pod Chocimiem, konieczne warto zajrzeć do niewielkiego miasteczka nad Dniestrem. I nie zapomnieć przed wyjazdem obejrzeć film Jerzego Hoffmana „Pan Wołodyjowski” )

Jerzy Wójcicki, 28.03.16 r.