Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » To piękne Podole Wschodnie…

To piękne Podole Wschodnie…

Pałac w Czerniatyniu. Szkic z pocz. XX w.Z Sewerynówki jedziemy do Czerniatyna, gdzie również zachował się piękny pałac – jeden z najokazalszych nie tylko w obwodzie winnickim, lecz także na całej Ukrainie.

Ten cud architektury zawdzięczamy Ignacemu Witosławskiemu – przedstawicielowi stosunkowo niebogatego rodu. Niemniej jednak rodzina Witosławskich miała środki, żeby zaprosić tutaj Irlandczyka Dionizego Miklera, który w tym samym czasie, a właściwie w roku 1814, zajmował się parkiem Orłowskich w pobliskiej Sewerynówce. Założył w Czerniatyniu przepiękny park (31 ha), w którym wysadził 102 gatunki drzew. Aleje zdobiły liczne rzeźby i altanki. Z tej architektury parkowej ocalały tylko dwie kamienne donice, które przedstawiają aniołów i zwierzęta w stylu neoromanizmu. Znajdują się one przy wejściu do pałacu.

Sama rezydencja powstała kilka lat później od parku, było to dość dziwne zjawisko w owych czasach. W 1841 roku znacznie rozszerzono i dobudowano zachodnie skrzydło o masywnej cylindrycznej wieży. Przy tym jednolitość stylu architektury pałacu (neogotyk) w całości zachowano.

Tylko dwa pokolenia Witosławskich zdążyło pomieszkać w Czerniatynie. W roku 1870 syn Ignacego – Eugeniusz czy to z powodu braku środków dla utrzymania majątku, czy to ze względu na przymus rządu rosyjskiego zmuszony był do sprzedania Czerniatynia hrabini Marii Lwowej, która nic nie zmieniła w pałacu.

Obecnie mieści się tutaj technikum rolnicze. Za czasów radzieckich do pałacu dobudowano część szkoleniową, przez co zniekształcono jego jednolitość.

Źródło - io.uaWtedy też zabytek pozbył się dwóch ze czterech wytwornych fiali nad głównym wejściem, odbito dwie prawe łapy figur lwów, w których trzymały one heraldyczne tarcze z herbami Witosławskich i Dembowskich. Wnętrza też ucierpiały ze względu na przebudowę, ale na szczęście ocalało kilka sal o oryginalnym niepowtarzalnym wystroju, dzięki czemu czerniatyński pałac znalazł się wśród najcenniejszych zabytków na Ukrainie. Gości zadziwia westybul o gotyckich sklepieniach, ozdobionych w niedawno pomalowane ornamenty roślinne; w centralnej rozecie mieści się herb Witosławskich (Lwowych); przy jednej ze ścian stoi jeden z strzech zachowanych „holenderskich” pieców; w głębi ostrołuku na pierwsze piętro prowadzą schody, wyprowadzające gościa do górnego westybulu. Sklepień gotyckich tutaj nie ma – płaski sufit zdobi pozłocona sztukateria. Niestety, w jednym z kątów ona już się zawaliła..

W tej samej sali znajdują się dwa pozostałe „holenderskie” piece. Za drzwiami trafiamy do dużego pokoju, gdzie również w rozetach mieszczą się nieco mniejsze rodowe herby właścicieli pałacu. Zaskakująco ciekawy jest owalny salon na pierwszym piętrze. W pewnej mierze kontrastuje on z pozostałymi wnętrzami gotyckimi i ozdobiony jest raczej w duchu empire ze sztukaterią, przedstawiającą orły, broń, girlandy i lwie płaszcze. Obok znajduje się dawna aula, dekorowana w tym samym stylu, lecz o innych motywach. Na parterze, w dawnej kaplicy, ma powstać muzeum. Wewnątrz jest ona zaskakująco skromnie ozdobiona, ale z zewnątrz prowadzi do niej unikatowy balkon o gotyckiej arkadzie. Obok zwisa ogromna cylindryczna wieża, ozdobiona również w stylu neogotyckim. Ogólnie rzecz biorąc, czerniatyński pałac jest czymś po środku między zamkiem a neogotyckim soborem.

Noskowce. Źródło - blog.i.uaJednym z podstawowych celów naszej dalszej podróży jest Bar, położony niedaleko Czerniatyna. Przez wieś prowadzi do niego stara droga ze Żmerynki, ale ona jest na tyle zniszczona, że zdecydowanie bym radził nadłożyć drogi i nie psuć samochodu. Najpierw jednak pojedziemy do wsi Noskowce – 15 km drogą na Mohylew Podolski. Przetrwał tam pałac, wzniesiony mniej więcej pod koniec XVIII w. przez Stanisława Szczęsnego Potockiego dla jego córki Wiktorii.

Rzadko bywała w Noskowcach i po jej śmierci majątek został sprzedany, a więc przed rokiem 1917 zmienił sporo właścicieli. W latach 1885-1886 mieszkał tutaj rosyjski poeta Siemion Nadson, o czym informuje tablica pamiątkowa.

Niestety, główny budynek pałacu kilka lat temu spłonął i stoi bez dachu. Nigdy już nie da się zobaczyć wielkiej sali balowej, ani salonu o czterech jońskich kolumnach obok. Natomiast, w dobrym stanie przetrwała narożna wieża dekoracyjna i łukowe przejście pod nią. Obecnie jest tutaj szkoła. Dookoła rośnie zdziczały park, w którym za czasów Potockich była rotunda.

Szkic byłego pałacu Sulatyckich w PrywitnemPodążając trasą w kierunku Mohylewa Podolskiego, dojedziemy do zakrętu na wieś Prywitne (w prawo). Przed przyjściem sowietów nazywała się ta miejscowość Chrzanówka i należała do Sulatyckich. Jeszcze jedna wieś w powiecie murowanokuryłowieckim z absolutnie zaniedbanym pałacem. Teraz w oficynie mieści się szkoła średnia. Dawniej z głównym budynkiem rezydencji łączyła ją szklana galeria. Pozostały po niej tylko fundamenty. W samym pałacu o wyjątkowym portyku jest klub. Większość jego pomieszczeń grożą katastrofą i porzucone na łaskę losu. Chociaż i zachowało się wewnątrz początkowe rozplanowanie, dawnego jednak ozdobienia już nie ma. Za boiskiem znajduje się dawna stajnia, która zachowała starą dachówkę, ale kaplicy Sulatyckich już nie ma.

Rezydencję w latach 20. XIX w. w stylu klasycznym wybudował major wojska rosyjskiego Kaspar Sulatycki. Majątek pozostawał u jego potomków do roku 1900, kiedy to był sprzedany generałowi Ustinowowi, zresztą nawet dziś wielu ludzi we wsi pamięta nie jego, a właśnie Sulatyckich. Na drugim brzegu Prywitnego nadal działa cukrownia polskich dziedziców, obok niej znajduje się piękny dom z czerwonej cegły, który należał (i dalej należy) do zarządzającego cukrownią. Nad rzeką jest stary ogromny magazyn architektury neogotyckiej. Sulatyccy, a być może Ustinow, zbudowali linię wąskotorówki, która łączyła cukrownię ze stacją w Kociużanach. Prowadziła przez rzekę Ladową mostem łukowym. Ocalał on, ale już bez łuku.

Od Prywitnego wróćmy 3 km do tyłu w stronę Winnicy i na rozdrożu skręcamy do Baru. W Mytkach zwiedzamy zachowany w dobrym stanie neogotycki pałac admirała Cichaczowa (szkoła), a stamtąd skręcamy w lewo na Kuźmińce.

Około roku 1800 aktywny reformator rolnictwa Edward Fredro-Boniecki zaczął budować w Kuźmińcach duży pałac. Właściciel przeznaczył budynek nie tylko dla potrzeb własnych, ale także dla społecznych. W szczególności mieścił się w pałacu bank oszczędnościowo-pożyczkowy i sklep spółdzielczy, które obsługiwały kilka pobliskich wiosek. Wdzięczni mieszkańcy na wszelkie sposoby bronili pana Edwarda i jego rodziny aż do zimy 1919 roku, kiedy rodzina musiała wyemigrować do Polski.

Za czasów radzieckich pałac został rozebrany, zostały tylko budynki gospodarcze – prywatne mieszkania. Obok – szkoła zawodowa.

Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, 14.07.15 r.