Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Spotkanie z Dmytrem Pawłyczkiem w Bykowni

Spotkanie z Dmytrem Pawłyczkiem w Bykowni

Członkowie Świetlicy Polskiej i Dmytro Pawłyczko (drugi od lewej) w Bykowni)9 kwietnia 2015 roku na polskim cmentarzu wojskowym w Bykowni odbyło się ciekawe spotkanie członków winnickiej Świetlicy Polskiej z Dmytrem Pawłyczkiem, Ambasadorem Ukrainy w Polsce (1999-2001), wybitnym ukraińskim poetą i działaczem społecznym, który przybył tutaj by oddać hołd polskim oficerom, zamordowanym przez NKWD.

Dmytro Pawłyczko dużo zrobił dla wzmocnienia przyjaźni pomiędzy Polską a Ukrainą, oraz dla wzmocnienia więzi kulturowej. Jego staraniem w Warszawie powstał pomnik Tarasa Szewczenki, a w Chełmie zbudowany pomnik księciu Daniłowi Halickiemu. On całym sercem odreagował na wołanie Polaków z Mościsk o pomoc w budowie polskiej szkoły, która wkrótce po jego interwencji powstała w tym miasteczku.

Dla mieszkańców obwodu winnickiego Dmytro Pawłyczko na zawsze będzie kojarzony z postacią pisarza i poety Jarosława Iwaszkiewicza. Właśnie Pan Pawłyczko wraz z Mykołajem Bażanem byli aktywnymi promotorami twórczości Iwaszkiewicza w Ukrainie, a potem stali się jego wielkimi przyjaciółmi. Dmytro Pawłyczko osobiście przetłumaczył 62 wiersze poezji Iwaszkiewicza z jego 11 zbiórek, zaczynając od pierwszej „Oktostychy” i do ostatniej „Mapa pogody”, wydanej za życia poety.

Kiedy Jarosław Iwaszkiewicz mówił że jest zadowolony z tego, że jego wierzy wydane na Ukrainie „w doskonałym tłymaczeniu, czasem lepszym od oryginału”, to właśnie on miał na myśli tłumaczenia Pawłyczki. Tutaj warto wspomnieć o artykułach Dmytra Pawłyczki – „Nowele Jarosława Iwaszkiewicza”, oraz „Ukłon Jarosławowi Iwaszkiewiczowi”. Ukraiński dyplomata napisał także ciekawe esse: „ Dwa dni z Jarosławem Iwaszkiewiczem” (1982 r.) ,oraz „ Ukraina – jego siostra i muza” (1984 r.),  ale to było już po śmierci polskiego pisarza.

W czasie jubileuszowej konferencji ku 100. rocznicy urodzin Jarosława Iwaszkiewicza w Warszawie Dmytro Pawłyczko ogłosił kilka ciekawych faktów z biografii poety na temat jego relacji z Ukrainą. Pawłyczko niejednokrotnie podkreślał, że Iwaszkiewicz w swoich wierszach przewidywał powstanie niepodległej Ukrainy.

Na spotkaniu z Dmytrem Pawłyczkiem w bykowniańskim lesie członkowie winnickiej Świetlicy Polskiej dowiedzieli się od niego o mało znanych faktach z podróży Jarosława Iwaszkiewicza do wsi Kalnyk, w której się urodził, do grobu jego ojca na polskim cmentarzu w Daszowie.

Po raz pierwszy Jarosław Iwaszkiewicz odwiedził mogiłę ojca w 1958 roku. Jego przyjazd spowodował wielkie zamieszanie i trwogę wśród mejscowych urzędników. O tym szczerze i prawdziwie powiedział winnickiej poeta Strzelbicki w wierszu pod nazwą „Jarosław Iwaszkiewicz na mogile swego ojca w Daszowie”  (1958 r.):

Він до могили придивився
І усміхнувсь, не осудив:
«Сьогодні вранці чорнобривці
Були підсаджені сюди».

To znaczy, że mogiłę uporządkowano przed przyjazdem pisarza.

Sytuację analogiczną przypomina Dmytro Pawłyczko, kiedy w roku 1977, po 20  latach po pierwszej wizycie Jarosław Iwaszkiewicz wyrusza w ostatnią podróż na Ukrainę:

„Przejeżdżając przez Kalnik, zatrzymaliśmy się obok starego gospodarstwa Iwaszkiewiczów: pisarz chciał podejść do wspomnianej już starej furtki, ale ktoś z winnickich oficjeli ponaglał: „Najpierw chodźmy na cmentarz, do grobu ojca, a potem tutaj wrócimy!” Iwaszkiewicz podporządkował się temu poleceniu, ale do furtki już nie chciał wracać. Na cmentarzu w Daszowie, dokąd poszliśmy na czele solidnej procesji złożonej z chłopów, przedstawicieli radzieckich i partyjnych organów i miejscowej młodzieży, niosącej wianki i długie girlandy, zaszło dziwne, nieoczekiwane zdarzenie. Iwaszkiewicz nie poszedł po zamiecionej i przygotowanej dróżce prosto do mejsca pochówki ojca, lecz skręcił w zarośla bzu i zaczął szukać czyjegoś grobu. Trwało to już dość długo. Chodziłem za panem Jarosławem, pomagałem mu rozsuwać krzaki i odczytywać napisy na kamieniach. Wreszcie znalazł. Była to płyta z labradoru, na której widniało ”Antoni Dietkowski” (data urodzin i śmierci).

– Zobacz – powiedział Iwaszkiewicz – to grób towarzysza mojego ojca. On był leśnikiem. Kiedy ojciec, jako uczestnik powstania styczniowego, ukrywał się przed żandarmami, Dietkowski go uratował. Ojciec umarł wcześnie, ale Dietkowskiego dobrze pamiętam.

Podczas całej podróży odbytej z Iwaszkiewiczem nic mnie tak głęboko nie wzruszyło, jak szukanie i znalezienie grobu Antoniego Dietkowskiego.

Grób ojca Iwaszkiewicza został przed naszym przyjazdem starannie posprzątany, ale on zawsze był zadbany i dlatego przetrwał. Tego dnia obłożono go jednak darnią z barwinkiem, przywiezionym tu z samego rana. Iwaszkiewicz spytał mnie szeptem, czy rzeczywiście rośnie tutaj barwinek, ale nie dał po sobie poznać, że się zorientował w mistyfikacji. Przeczuwał, że więcej tu nie przyjedzie, patrzył nie na grób, ale gdzieś w niebo, na gałęzie rosnących opodal wysokich wiązów.”

Jarosław Iwaszkiewicz darzył Dmytra Pawłyczkę wielkim szacunkiem i przyjaźnią. Pisali do niego listy jeden za drugim przez długie lata:

Stawisko, 13 czerwca 1977

Mój drogi Pawłyczko!

Jestem świnią, bo do tej pory nie napisałem do Ciebie, a minęło już tyle tygodni od mojego powrotu z Kijowa. Prześladowała mnie ta myśl, chciałem Ci podziękować za niezapomniane dni na Ukrainie, ale tak mnie męczyły różne sprawy, tak mnie zajmowali to jednym, to drugim, że wreszcie, po prostu po to, żeby na trochę wyrwać się od uciążliwych obowiązków, pojechałem na tydzień do Paryża (stąd też ten papier listowy), a po powrocie wpadłem w nowy wir spraw, niezbyt przyjemnych, i tak się zbierałem aż do dzisiejszego dnia. W ogóle na starość ma się już mgliste wspomnienia i zapomina się o swoich wrażeniach po kilku dniach, i takie wydają mi się mijające dni, ale tę ostatnią podróż na Ukrainę pamiętam tak wyraźnie, jak podróże mojej młodości, i tak się cieszę, że wyprawę do kraju dzieciństwa podjąłem z ludźmi, których tak lubię i którzy mnie rozumieją, z Szymkiem Piotrowskim, z Wiktorem [Borisowem] i z Tobą. Bo myślę, że Ty mnie rozumiesz i nie będziesz mi wypominać moich „pańskich” wspomnień i dreszczy, które także są realnymi wspomnieniami. Nasza samochodowa wyprawa — przez Ciebie przecież zorganizowana — była czymś bardzo cennym i nadzwyczajnym, i przeżyłem ją bardzo intensywnie, tak intensywnie, jak w starości już mało co się przeżywa. Cmentarz w Daszowie na tle wysokich drzew, spojrzenie na dolinę Sobu, na mogiłę Sawki, która była jakoś szczególnie zielona — niezapomniane chwile. I oczywiście kolacja w Illińcach…
Powiedz, by mi przysłano ostatni numer „Wseswitu”. Bądź zdrów. Co piszesz?
Ściskam serdecznie Twoją dłoń

Jarosław Iwaszkiewicz”

Jarosław Iwaszkiewicz także wysoko oceniał literacki talent Dmytra Pawłyczki:

Stawisko, 31 marca 1979

Drogi Pawłyczko!

Przysłali mi z wydawnictwa „Dnipro” moją książkę z Twoimi przekładami i z Twoją przedmową. Jestem szczęśliwy i nie wiem, jak Ci dziękować. Książka wspaniała, pięknie wydana i bardzo dobry wybór utworów. Twoją przedmowę nazwałbym znakomitą, gdybyś tak nie wychwalał w niej mojej osoby i całej mojej twórczości. Robi mi się dziwnie, kiedy pomyślę, że to wszystko mogłoby być prawdą i że ja jestem taki niezwykły. Ale ty mnie poznałeś (nigdy nie zapomnę tej naszej podróży) i wiesz, że ja jestem najzwyczajniejszy człowiek na świecie ze wszystkimi ludzkimi wadami i wszystkimi brakami. Niekiedy udaje mi się coś napisać; dobrzy przyjaciele tak pięknie tłumaczą na obce języki, że te rzeczy wydają się rzeczywiście dobrze napisane. Ot i wszystko! Bardzo się postarzałem i trudno mi chodzić, i w ogóle żyć, i nawet nie mogę zaplanować jakiegoś wyjazdu. A przecież chciałoby się jeszcze pojechać na Ukrainę i trochę po niej pojeździć, bo wieś zmieniła się mniej niż miasto. Kiedy znowu będziesz w Warszawie? Chciałbym z Tobą przedsięwziąć „podróż po Polsce”, pokazałbym Ci wiele ładnych rzeczy.
Jeszcze raz Ci za wszystko dziękuję i ściskam Cię serdecznie.

Jarosław Iwaszkiewicz

Na pamiątkę o podróży Jarosława Iwaszkiewicza do mogiły jego ojca, która okazała się niestety ostatnią w kwietniu 1977 roku posadzono trzy drzewa przy technikum rolniczym w Illincach – dwie brzozy (od J. Iwaszkiewicza i D. Pawłycuki) i dąb od Wiktora Borisowa. Niedługo te drzewa będą świętowali 40-letni jubileusz.

Walery Istoszyn, 28.04.15 r.

 

Illińce. Dzewo Iwaszkiewicza obok Technikum Rolniczego


Brama starego polskiego cmentarza w Daszowie


Mogiła ojca Jarosława Iwaszkiewicza


Mogiła ojca Jarosława Iwaszkiewicza