Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Winnicki » Poezja kresowa. Henryk z Baru

Poezja kresowa. Henryk z Baru

Henryk Jabłoński (1828–1869) pseudonim Henryk z Baru, Wacław Kmita, Podolak z za kordonu, polski patriota i poeta romantyczny, tlumacz na język ukraiński, francuski dyplomata.

Urodził się 2 lutego 1828 roku w Strzelczyńcach w pow. bracławskim na Podolu (inne źródła podają, że urodził się w Barze), był synemporucznika w wojsku rosyjskim i Teresy z Wolskich.

W latach 1839–1842 uczęszczał do szkoły powiatowej w Międzybożu, gdzie zaprzyjaźnił się z Leonardem Sowińskim, a następnie do gimnazjum w Kamieńcu Podolskim.

Na wiosnę 1848 roku jako uczeń siódmej (ostatniej) klasy gimnazjalnej, na wieść o wydarzeniach Wiosny Ludów, uciekł z Kamieńca i przedostawszy się nielegalnie przez granicę rosyjsko-austriacką, przybył do Lwowa, gdzie wstąpił do gwardii narodowej oraz nawiązał bliski kontakt z przedstawicielami tamtejszego środowiska literacko-artystycznego (Kornel Ujejski, Zygmunt Kaczkowski, poeta Adam Pajgert, muzyk Marceli Madejski). Po bombardowaniu Lwowa i rozwiązaniu gwardii narodowej ukrywał się u przyjaciół na wsi.

Jabłoński zadebiutował jako poeta pod koniec 1848 roku dwoma wierszami opublikowanymi w „Tygodniku Polskim” oraz dokonanym przez siebie przekładem własnych wierszy na język ukraiński, zamieszczonym w ukazującym się we Lwowie czasopiśmie „Dnewnik Russkij”. W Galicji powstał również najważniejszy utwór poetycki Henryka z Baru, poemat „Gwido”, poruszający charakterystyczny dla romantyzmu temat artysty skłóconego z nierozumiejącym sztuki otoczeniem, opublikowany w kilka lat później w „Nowinach” (1854).

Poetycki dorobek Jabłońskiego z okresu galicyjskiego został zebrany przez przyjaciół w tomiku poetyckim „Gwido i Dumki” (1857), zawierającym poza poematem dziesięć dumek wzorowanych na twórczości Bohdana Zaleskiego.

W roku 1851 władze austriackie zmusiły Jabłońskiego do powrotu do Rosji, gdzie go najpierw uwięziono w twierdzy w Kijowie, a następnie wcielono karnie do wojska jako prostego żołnierza. Pułk Henryka najpierw stacjonował w okolicach Moskwy, potem na Kaukazie, a po wybuchu wojny krymskiej został wysłany na Krym.

Po bitwie nad rzeką Almą w 1854 roku Jabłoński zdezerterował i przeszedł na stronę francuską, gdzie otrzymał stanowisko tłumacza przy głównodowodzącym floty francuskiej. W tym okresie przebywał parokrotnie w Konstantynopolu, gdzie zaprzyjaźnił się z Z. Miłkowskim i za jego pośrednictwem posyłał do Lwowa niektóre swoje nowe utwory, jak np. wiersz „Znajome echo”, napisany na „fregacie Labrador przy południowych brzegach Krymu 11 czerwca 1855”, czy poemat „Dżeni”, osnuty wokół walk Czerkiesów z wojskiem rosyjskim, napisany jeszcze podczas pobytu na Kaukazie w maju 1854. Pozostawił w rękopisie pracę pt. „Historia handlu polskiego na morzu Czarnym”.

Po zakończeniu wojny wyjechał do Paryża, nie mając tu jednak żadnych możliwości utrzymania się, przyjął ostatecznie zaofiarowaną mu przez rząd francuski posadę tłumacza w konsulacie francuskim na wyspie Zanzibar u wschodniego wybrzeża centralnej Afryki.

W tym okresie czasu przebywał również krótko na Cejlonie, nie wiadomo jednak, w jakim charakterze. W Zanzibarze Jabłoński zaprzyjaźnił się z ówczesnym konsulem francuskim nazwiskiem Cochet, który mieszkał w Warszawie i znał trochę język polski, i ożenił się z jego córką. W r. 1861 Jabłoński został na miejsce Cocheta mianowany konsulem, a w 1867 odznaczony Krzyżem Legii Honorowej.

W Zanzibarze nie zaniechał twórczości poetyckiej, a utwory jego, posyłane do lwowskich przyjaciół, były drukowane w „Dzienniku Literackim”. Poza drobnymi wierszami ukazały się wtedy dwa pierwsze ustępy podejmującego tematykę afrykańską cyklu: „Obrazy wschodu” (1858), pierwszy i drugi akt dramatu „Ostatnie święto Światowida” (1859), którego treścią jest walka pogaństwa z chrześcijaństwem w Polsce za czasów Mieszka I, oraz fragment poematu „Dżuryło” (1860), osnutego wokół walk polsko-tatarskich.

Z korespondencji Henryka Jabłońskiego z Zanzibaru do przyjaciół w Polsce przebija wielka tęsknota za krajem ojczystym i poczucie całkowitego osamotnienia w dalekiej Afryce. W roku 1868 wyjechał na urlop do Europy, jednak podczas podróży zachorował na febrę tropikalną i po wyjściu na ląd w Marsylii zmarł w szpitalu w 1869 roku.

Rękopisy nowych utworów, które poeta przywiózł ze sobą z zamiarem opublikowania ich w kraju, zaginęły po jego śmierci w Marsylii.

>>> Czytaj Gwido i Dumki na Polonie <<<<

>>>> Wzmianka o Henryku Jabłońskim w Wielkim Słowniku Biograficznym Królestwa Polskiego.. <<<<

Słowo Polskie na podstawie tekstu Romana Taborskiego, 23.04.17 r.

Pierwsza miłość

Henryk Jabłoński

Z dni zapału,
Z widzeń tęczy,
Z opałowych snów
Został jeden sen promienny,
Niby senny, a niesenny,
Jeden promyk ideału,
Jedna struna, co mi brzęczy,
Żebym śpiewał znów.

Świat wspomnienia,
Świat uroczy,
Rusałczany świat!
Co przemarzy się, co prześni,
W skowronkowej dzwoni pieśni,
W archanielskie rośnie pienia,
Myśl się wije z gwiazd warkoczy,
Skwita w rajski kwiat.

Wszędzie, wszędzie
Wonie, dźwięki
I to morze strat
Wiecznie jasną igra falą,
Łzy w brylanty się krysztalą,
To, co było, to, co będzie,
Choćby nawet ból i jęki —
Zawsze cudny świat!

Cóż dopiero
Świat zaklęty
W urok pierwszych tchnień!
I to „kocham”, to szalone,
Tak serdecznie wymówione,
Że modlitwą było szczerą,
Och! to kocham, ten hymn święty,
Nastrój ziemskich pień.
Lat wiosennych
Pierwsza burza,
Pierwszy życia maj!
A te noce, te bezsenne,
Te dnie dziwne, jak noc senne,
Ten huragan stów płomiennych,
Ta wypadła z włosów róża,
Pocałunków raj…

Te czuwania,
Deszcz czy słota,
Czy burza, czy chłód,
By na ciemnym tle firanki
Ujrzeć blady cień kochanki,
Potem marzyć do świtania,
Aż marzenia, łzy, tęsknota
Przebrzmią w senny cud —
W sen na jawie,
W sen niebieski,
W rzeczywisty cud!
Pierwsza miłość, lilia boża,
Gdy zakwitnie śród bezdroża,
Sie odkwita nigdy prawie,
Aż wypłaczesz łzy do łezki,
Aż się spełni trud.

Choć zwątpiony,
Smutny, blady,
Upadasz co krok —
Ocienione bożym kwiatem,
Serce wierzy w świat za światem,
W sen prześniony, w cud marzony,
Wszędzie widzi boże ślady
I nie wierzy w mrok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *