Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Żytomierski » Na pamiątkę o swym ojcu – tragiczny los rodziny Żukowych-Sobieckich

Na pamiątkę o swym ojcu – tragiczny los rodziny Żukowych-Sobieckich

Pani Walentyna Żukowa-Sobiecka, jest znaną i szanowaną Polką w Dowbyszu na Żytomierszczyźnie. Historia jej rodziny nie może pozostawić nikogo obojętnym, budzi ból serca i duszy.

Rozalia Sobiecka, matka WalentynyWalentyna urodziła się w tragicznych dla Polaków Polesia, Wołynia i Podola latach 30. zeszłego stulecia. Jej matka – Rozalia Sobiecka pochodziła z wielodzietnej polskiej rodziny katolickiej. Pochodzenie rodziny jej ojca – Aleksandra Żukowa jest nieznane. Po ślubie Rozalii z Aleksandrem, młoda para nie musiała długo czekać na narodziny swoich dwóch córeczek – bohaterki tej opowieści Walentyny oraz jej siostry Łarysy.

Jeszcze przed przewrotem bolszewickim, Aleksander Żukow służył jako zwykły żołnierz w armii carskiej. W czasach ZSRS pracował w fabryce remontowej jako księgowy. Miał wyższe wykształcenie, co w tamtych czasach było rzeczą rzadko spotykaną. Jego małżonka Rozalia prowadziła gospodarstwo domowe.
Rodzina Żukowych-Sobieckich nie należała do bogatych, lecz jak wspomina pani Walentyna – ubóstwa i głodu nie doświadczali, gdyż mieli nieocenione bogactwo – własną krowę.

Podczas Wielkiego Głodu Walentynka miała zaledwie trzy lata. Mimo młodego wieku na zawsze zapamiętała jedno zdarzenie. Udała się na pole dziadka by nazbierać chabry i zrobić z tego wieniec. W tym czasie jej rodzina, która wiedziała, że na tym samym polu znaleziono wcześniej ludzkie ciała, zaczęła szukać małej Walentyny. Troska rodziny była o tyle większa, że obawiała się, iż małą Walentynę ktoś może porwać i próbować zjeść z powodu wszechobecnego głodu. Na szczęście udało im się znaleźć córkę i szczęśliwie wrócić z nią do domu.

Siostry - Walentyna i Łarysa Żukowy-SobieccyPrzed wojną Walentyna chodziła przez trzy lata do szkoły w Dowbyszu. Gdy Niemcy zajęli to miasto szkoła zaczęła znów funkcjonować. Warto powiedzieć, że „przy Niemcach”, na początku zajęć uczniowie obowiązkowo czytali na głos „Ojcze Nasz”.

Zimą dowbyska szkoła nie była ogrzewana. Czasami było tak chłodno, że nawet tusz w kałamarzach zamarzał i nie można było pisać.

Podczas trudnych lat okupacji ratowała rodzinę ta sama krowa, a najbardziej tragicznym momentem dla rodziny był grudzień 1943 roku. O tym zdarzeniu można przeczytać szerzej w artykule Stefana Kurajty „Tajemnica Jaweńskiego Lasu”.

W nocy 27 grudnia 1943 roku, kilka dni przed wkroczeniem do Dowbysza wojsk radzieckich, do wsi przybył oddział partyzantów. Żołnierze ci „oczyszczali” okoliczne domy z prowiantu. Lecz ich głównym celem było zatrzymanie i poddanie egzekucji wszystkich Polaków i Niemców. Partyzanci zatrzymali w Dowbyszu łącznie czternaście osób. Wśród nich okazał się również ojciec Walentyny – Aleksander. Aresztowanych umieszczono w Jawaneńskiej szkole.

28 grudnia wszystkich „wragow naroda” zabrano do lasu. Kazano im wykopać dół. Następnie każdego z mężczyzn zabito siekierą. Aleksandra Żukowa też zamordowano w podobny sposób. Bestialsko zamordowano, bez procesu. Do dnia dzisiejszego Walentyna płacze, wspominając te wdarzenia.

Powojenne lata były nie mniej skomplikowane niż lata okupacji. W 1946 roku wciąż panował głód. Walentyna Żukowa-Sobiecka jedzie do Żytomierza by nauczyć się zawodu szwaczki. Nauka nie trwała długo. Matka pani Walentyny nie mogła sama poradzić sobie z gospodarstwem, dla tego musiała z powrotem przywołać swoją córkę.

Gdy Walentyna skończyła 16 lat, mama pomogła znaleźć jej pracę w rejonowym oddziale banku oszczędnościowego.

Wielka rodzina Żukowych-Kurjat (lata 90-te)Na początku lat 50. pani Walentyna spotkała swoją połówkę – jedyną na całe życie – Witalija Kurjatę. W 1950 roku Walentyna i Witalij potajemnie wzięli ślub. Szybko doczekali się czwórki potomstwa – córki Alicji i trzech synów – Anastazjusza, Władysława i Witalija. Przez długi czas młoda rodzina mieszkała w małej chatce razem z matką Kurjaty. Z biegiem czasu zbudowali własny dom i wychowali dzieci.

Kariera służbowa pani Walentyny nie była prostą, ale sukcesywną. Niedługo po zatrudnieniu się zwykłą „buhgalterką”, awansowała na stanowisko zastępcy głównego księgowego, a na emeryturę poszła już ze stanowiska głównej księgowej.

Walentyna Żukowa-Sobiecka ma liczne nagrody, certyfikaty, dyplomy. Cieszy się szacunkiem i zaufaniem kolegów i mieszkańców Dowbysza. Na święta do niej przyjeżdża mnóstwo dzieci i wnuków Żukowych-Śobieckich.

Kolejna część opowieści z cyklu „Historia polskiego narodu przez losy żytomierskich rodzin” pojawi się wkrótce.

Link do poprzedniej opowieści o Marii Brzeckiej – Polce, która z Francji przyjechała w 1953 roku na Białoruś a następnie z mężem osiedlili się w Dowbyszu

DP w Żytomierzu, bwp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *