Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Żytomierski » Miasto, tętniące polskością

Miasto, tętniące polskością

Wierni walczą o zwrot kościoła seminaryjnego w Żytomierzu. Koniec lat 80. XX wieku. Z rodzinnych archiwów Franciszka BrzezickiegoO Polakach w Żytomierzu przeciętny Polak wie bardzo mało. Troszeczkę więcej dzisiejsi mieszkańcy kraju nad Wisłą słyszeli o Lwowie i Wilnie a wszystko co za Zbruczem (może oprócz Kamieńca Podolskiego) jest postrzegane przez pryzmat ukraińskiej „nowobanderowskiej” rzeczywistości.

Ten stereotyp nie jest w stanie przełamać setek życiorysów znanych Polaków, związanych z Kresami I RP, majestatycznych zwycięstw wojska koronnego nad wrogiem pod Cudnowem, Chocimem czy Niemirowem. Ile  osób w Warszawie wie dziś, gdzie powstała jedna z najpiękniejszych rezydencji stylu mauretańskiego na świecie, w której zamieszkał bratanek polskiego króla Stanisława Augusta? Korsuń (to właśnie o niego chodziło), Winnica, Bracław, Bar a nawet Berdyczów i Żytomierz – miejscowości, w których do dziś mieszkają olbrzymie skupiska Polaków, są owiane mgłą zapomnienia i tylko nieliczni śmiałkowie decydują się na zboczenie z przetartego szlaku, wiodącego od Lwowa do Kamieńca i odwiedziny niegdyś słynnych fortec i klasztorów.

Wytypować, jakie miasto najbardziej zasługuje na miano „polskiej stolicy Ukrainy”, z punktu widzenia ilości zamieszkałych tam Polaków, nie jest trudno. Każdy historyk z podstawówki powie, że to nie Lwów czy dawny Stanisławów, lecz Żytomierz. Właśnie w Żytomierzu jeszcze przed wojną działały polskie szkoły, tutejsi katolicy nie zważając na represje polityczne gorliwie modlili się do Boga w intencji ukochanej ojczyzny, a podczas II wojny światowej miejscowi Polacy na czele z Franciszkiem Brzezickim tworzyli polskie oddziały partyzanckie, które w przyszłości miały połączyć się z Armią Krajową, walczącą z obydwoma okupantami niecałe 150 kilometrów na zachód, gdzie przebiegała była granica II RP.

Co kojarzy się dziś ze słowami „polski Żytomierz”? Przede wszystkim to ponad 20 lokalnych organizacji społecznych, zrzeszających osoby polskiego pochodzenia. Największa z nich to Obwodowy Związek Polaków Ukrainy (blisko 2000 członków, prezes Wiktoria Laskowska-Szczur). Każdy kto jedzie przez Żytomierz, też na pewno zauważy stojący na stromej górce Dom Polski (dyrektor Irena Perszko), który jest mostem pomiędzy polskimi instytucjami państwowymi i pozarządowymi i lokalną polską wspólnotą. Nie można zapomnieć o sześciu katolickich kościołach i kapliczkach, w których codziennie wierni modlą się w intencjach swoich i ojczyzny. Kościoły po przewrocie bolszewickim i represjach czekistów wobec Polaków pełniły w Żytomierzu nie tylko funkcję świątyń ale także miejsc spotkań patriotów polskich, gdzie polskie serca biły mocniej, gdy śpiewano piosenki ułańskich i recytowano wiersze Adama Mickiewicza.
Żytomierz – to także zabytkowy polski cmentarz, który przeżył komunizm i odradza się dziś dzięki miejscowym Polakom  i Konsulatowi Generalnemu RP w Winnicy (siłami Żytomierskiego ZPU odnawiana jest mogiła ojca i przybranej matki Ignacego Jana Paderewskiego). Często Polacy, przyjeżdżający do Żytomierza, zaczynają poznawanie tego miasta właśnie od polskiej nekropolii. Ten cmentarz mało czym się różni od cmentarzy w Rzeszowie czy Lublinie. Tradycyjne: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie” motywuje nas do modlitwy o dusze zmarłej czy zmarłego a także o tysiące niewinnych ofiar represji politycznych 1936-1938 roku, pochowanych w zbiorowych mogiłach na Bogunii i w innych dzielnicach Żytomierza.

Tradycyjną polską dzielnicą miasta była Malowanka. Mieszkał tu także jeden z bardziej znanych Polaków Żytomierza Franciszek Brzezicki. Po tym, jak przeżył obozy Majdanek, Gross-Rosen i Lejtmeritz, mimo, że miał możliwość pozostać w Polsce wrócił do sowieckiego Żytomierza. To miasto, tak samo, jak i cały Wołyń, często przez mieszkańców Żytomierza mylnie zwane dziś Polesiem, jest ojczyzną dla miejscowych. Znaczna część z nich jest dumna, że ma polskie pochodzenie. Na rozmowy z konsulem w celu otrzymania Karty Polaka przychodzą rzesze chętnych. Wielu z nich rozmawia specyficzną kresową gwarą, przekazywaną od dziada-pradziada przez modlitwy i opowieści o GUŁAGu czy obronie Kościoła Św. Zofii przed zamknięciem.

Jakiej pomocy najbardziej potrzebują dziś Polacy Żytomierza? Na pewno chcą by o nich pamiętano, bowiem są strażnikami historycznych pamiątek po wybitnych Polakach i miejsc, związanych z historią RP. Chcą także, by szanowano ich pragnienie mieszkania w niepodległej Ukrainie razem z innymi Ukraińcami, Żydami, Niemcami, Czechami czy Białorusinami. Wielu Polaków Żytomierza walczy dziś na wschodzie Ukrainy z rosyjskim okupantem, żaden Majdan tego miasta nie odbywał się bez Polaków. Dzięki tej aktywności poziom polskiej tożsamości narodowej nie tylko nie spadł ale wszedł na inny poziom. Możemy w najbliższym czasie oczekiwać pojawienia się na Ukrainie ugrupowań politycznych, działających na rzecz realizacji dążeń i potrzeb miejscowych Polaków a w lokalnych samorządach – polskiego lobby, skierowanego na ułatwienie powstania polskich szkół i nowych polskich organizacji społecznych.

Jerzy Wójcicki, artykuł po raz pierwszy ukazał się na łamach „Polskich Kresów”, dodatku do „Polski Niepodległej”

GK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *