Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Mało znana historia Berdyczowa w czasie wojny z bolszewikami

Mało znana historia Berdyczowa w czasie wojny z bolszewikami

Piłsudski w Berdyczowie. Źródło: mozberd.com.uaW wojnie polsko-bolszewickiej Berdyczów kilka razy stawał się miejscem, gdzie wydarzenia miały charakter bardzo symboliczny. Na pewno, kluczową rolę odgrywało tutaj strategiczne położenie miasta, zdobycie którego odkrywało drogę na Żytomierz i Kijów, a także – Winnicę i południową część Ukrainy.

5 maja Naczelny Wódz Józef Piłsudski spotkał się tu z Symonem Petlurą, dowódcą armii ukraińskiej przed wspólnym natarciem na Kijów, opanowany wówczas przez bolszewików. I właśnie z Berdyczowa konnica Budionnego planowała własny atak na Kijów, w celu zgładzenia polskich i ukraińskich oddziałów.

Jeszcze przed nadejściem głównych posiłków i spotkaniem się dowódców antybolszewickiej koalicji, w kwietniu do Berdyczowa pociągami przybyła 6. Strzelecka Dywizja Strzelców Siczowych. Za miastem żołnierze odbywali ćwiczenia, a sztab w Berdyczowie prowadził rekrutację żołnierzy. Wówczas w Berdyczowie do szeregów armii Petlury zaciągnęło się dużo Ukraińców z Galicji, którzy wcześniej zaciągnęli się do Armii Czerwonej. Niektórzy z byłych przeciwników Polaków w walkach o Lwów, żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, dezorientowani przzez jakiś czas uwierzyli w komunistyczną ideologię. Jednak po tym, jak zrozumieli co niosą ze sobą „sierp i młot”, to uciekali i z bronią w ręku tułali się od jednego dworca kolejowego do drugiego. Należy stwierdzić, że galicyjscy Ukraińcy stanowczo odrzucali ideę sojuszu Petlury i Piłsudskiego i sprzeciwiali się tym planom.

Ponieważ Berdyczów stał na rozdrożu, uzbierał się tu różny kwiat z rozmaitych ówczesnych armii. Jerzy Stempowski w „Eseje Berdyczowskie” pozostawił nam świetny obrazek z tego okresu, ilustrujący sytuację:

Berdyczów z okresu rewolucji znam tylko z relacji mego brata, zmobilizowanego w 1917 i odbywającego służbę w oddziale samochodów pancernych. Dokoła stacji kolejowej biwakowało kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy z różnych formacji, którzy, po zabiciu lub ucieczce oficerów, opuścili front i z bronią w ręku cofali się w głąb kraju. Brak taboru kolejowego utrudniał rozładowanie Berdyczowa, do którego napływały wciąż nowe oddziały zbuntowanych. Czekając na transport, wybrane przez różne jednostki rady żołnierskie debatowały nad losem aresztowanego w Berdyczowie dowództwa frontu południowego. Wielki tłum żołnierzy otaczał budynek, w którym trzymano aresztowanych generałów i którego bronili uczniowie szkół oficerskich, późniejsi dobrowolcy. Co pewien czas tłum przybierał groźną postawę rycząc: „Dajtie nam ich w ruki”. Tak mijały godziny i dni, wszyscy czekali na możność wyjazdu.

Oprócz Strzelców Siczowych, w okolicach Żytomierza i nieopodal Berdyczowa działały jednostki 3. Armii gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.

7 czerwca 1920 roku Armia Budionnego zajęła Żytomierz i Berdyczów. Przed atakami na stolicę Ukrainy, na pograniczu Podola i Wołynia, czyli w okolicach Berdyczowa, jednostki armii Czerwonej pozostawili po sobie krwawe ślady, które jeszcze należy zbadać historykom. W celu zastraszania przeciwnika, na swoim szlaku w sposób bestialski palili wioski, gwałciły kobiety i mordowali jeńców: Ukraińców i Polaków. W Berdyczowie niespodzianie zaatakowali szpital, w którym przebywało ponad 600 ranny żołnierzy. Bez wątpienia, część z nich stanowili  Strzelcy Siczowi i Polacy, z 2, 3. i 6. Armii Wojska Polskiego. W tym punkcie schodziły się bowiem tereny, na których działki trzy polskie armie. Bolszewicy wymordowali nie tylko rannych żołnierzy, ale i także pracowników Czerwonego Krzyża i siostry zakonne, którzy opiekowali się rannymi.

Po wycofaniu się polsko-ukraińskich oddziałów do Zbruczu i Bugu, w Berdyczowie bolszewicy założyli obóz dla jeńców. Dla historyków pozostało świadectwo polskiego żołnierza, mającego nieszczęścia przebywać tam jakiś czas. Pisał:

Wstąpiłem do WP 16 lipca 1919 roku. Zostałem przydzielony do 7 kompanii 2 baonu 49 pp. Przy odwrocie Polaków z Ukrainy po stoczonej walce z bolszewikami pod Radziwiłłowem pułk nasz został zupełnie rozbity, zdążyły uciec tylko tabory pułkowe. Do niewoli wzięto z naszego pułku około 800 ludzi, oficerów i żołnierzy. Po wzięciu do niewoli odesłali nas bolszewicy do obozu jeńców do Berdyczowa. Po drodze bito nas i znęcano się nad nami. Bolszewicy namawiali nas do wstąpienia do ich armii, czemu my się wzbraniali. Jeden podchorąży WP, nazwiska którego nie znam, który już należał do Czerwonej Armii, namawiał nas (aby) zapisywać się do armii bolszewickiej i gdyśmy się wzbraniali bił nas pałką. Zmuszeni głodem dużo jeńców zapisało się do Czerwonej Armii, co też zmuszony byłem uczynić i ja, myśląc, że o ile będę do nich należeć, będę wolny i prędzej mi się uda uciec, co też na drugi dzień uczyniłem… Zgłaszających się jeńców polskich do Czerwonej Armii, odsyłają bolszewicy do Charkowa i Kijowa (CAW, Dowództwo 6 Armii, t. 103.).

A tym czasem Budionny daleko pozostawił za sobą Berdyczów. Zbliżał się do Wisły. A Warszawa i Zamość razem z oddziałami ukraińskimi pod dowództwem generała Marka Bezruczki, szykowała się do obrony…

Jan Matkowski, 23.07.16 r.