Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » List do redakcji. Polska jest teraz moim domem

List do redakcji. Polska jest teraz moim domem

Gdańsk na zdjęciu Mikołaja BachuraKiedy coś lubisz, to o to wałczysz, rozwijasz się żeby być o poziom wyżej, żeby nie przegrać, a otrzymać zwycięstwo. Czasami jest ciężko pogodzić się z porażką, ale gdy przebrniejsz przez kolejną trudność, to stajesz się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zostałem dziennikarzem, piszę artykuł, a państwo go teraz czytacie. Kończę studia dziennikarskie i zamierzam dalej się rozwiać. Dla mnie jest to niesamowite, że mogę tutaj być i to robić. Jest wym nie tylko moja zasługa, udało mi się siebie odnaleźć dzięki ludziom i Bogu!

Zaledwie trzy lata temu brałem książkę dla dzieci w języku polskim do rąk i nie mogłem zrozumieć co tam jest napisane, a teraz książka naukowa w tym języku nie jest dla mnie problemem. Piszę pracę licencjacką, artykuły do gazet i dalej się dokształcam. Zaskakujące to jest że tak szybko ludzie się uczą i to raczej dlatego, że to najbardziej lubią. Język polski – jest piękny, nauczyłem się i wchłonąłem go jak gąbka. Biało-czerwone kwiatki rosnące na ręczniku, podobne do tych ukraińskich – wyszywanek. Wyobrażam sobie to, teraz, tą całą tradycję i kulturę, czuję jakbym byłem nierozłączną częścią.

Życzliwe ludzie wokół i zawsze – dają nadzieje i radość. To jak by, była zima za oknem, ale piękna, a w twoim domu jest ciepło i grzeje kominek. To są takie cudowne odczucia. Dlatego raczej i jest wszystko tak, jak powinno być, masz spokój w sercu i jesteś szczęśliwy że tu właśnie jesteś.

Polscy przyjaciele

Ukraina jest pięknym krajem, a Winnica jednym z najlepszych miast. Tu właśnie poznałem cudownych i niesamowitych przyjaciół z Polski. Miałem okazje, dzięki Oksanie Bondar zapoznać się z organizacją non-profit „Kreativ” w Winnicy. Organizacja ta działa już od długiego czasu w obwodzie winnickim, mając na celu m. in. budowanie relacji ukraińsko-polskich. Oksana utrzymuje kontakt z wieloma Polakami na Ukrainie, którzy chętnie ją wspierają. Mi też imponowała jej poświęcenie dla swej pracy. Bartka, który przyjechał do Winnicy poprzez program „Youth in Action” w ramach wymiany dla nauczenia się polskiego przez Ukraińców polubiłem od razu. Oksana Bondar pomagała im osiedlić się, zakwaterować się, znaleźć ukraińskich przyjaciół.

Mieliśmy spotkanie w bibliotece im. Timiriaziewa w Winnicy co czwartek i środę i uczyliśmy się tam polskiego. Dojeżdżałem z wioski o 80 km, ale to mi nie przeszkadzało. To był 2013 rok – mój początek i start. Jakiegoś dnia Bartek zaprosił mnie do Winnicy na wymianę polsko-ukraińską, chodziło tam nie o wymianie ludźmi pomiędzy krajami, a o wymianie kulturowym, swoimi pasjami i zainteresowaniami, może nawet i kontaktami, z czego później skorzystałem się. Przyjechała wtedy grupa młodych studentów z Jeleniej Góry i mieli nazwę „Alternatywa”, szefem grupy buł Paweł Gluza.

Mieliśmy temat spotkania „Euro 2012” – rozmawialiśmy jak „Euro 2012 Polska-Ukraina” wpłynęło na te kraje. Nie wiedziałem wtedy że to oni, ci młodzi studenci z Jeleniej Góry, będą moją przyszłością, bardzo ich wtedy polubiłem. Były to dla mnie czasy wolności, podejmowania własnych decyzji.

Był 2013 rok i zainteresowałem się wtedy projektem „Teraz Wrocław”. Dawał on młodym ludziom jak ja, którzy jeszcze wtedy nie mieli Karty Polaka, możliwość starać się o studia we Wrocławiu za darmo. Bardzo mnie to zainteresowało! Marzyłem o studiach we Wrocławiu. Chciałem wybrać wtedy kierunek dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Zbierałem wszystkie papiery, wypełniałem i wysyłałem do Wrocławiu, opłacałem składki (około 60 euro) i tak naprawdę bardzo się starałem. Ale niestety to się nie udało. Wszystkim na tej grupie opowiadałem o swoich marzeniach. Nawet, później, nie straciliśmy kontakt i przez maila i Facebooka pisałem do nich, że bardzo mi zależy, i marze, i mówiłem im: „Wierze, że kiedyś to marzenie się spełni!” I tak później się stało!

Pod koniec 2013 roku pojechałem pierwszy raz w swoim życiu do Polski. Pamiętam jak teraz, tam te moje pierwsze odczucia – „jak w bajce”. Mama mi zawsze czytała bajki Andersena z pięknymi obrazkami na których były bajkowe domki z brązową dachówką. Dokładnie coś takiego, jak wjechawszy do miasta Gdańsk, zobaczyłem! Znów poznałem na tym wyjezdne sporo nowych ludzi i „dodałem do swoich znajomych na „fejsie” kilka nowych przyjaciół, z niektórymi nawet do tej pory utrzymujemy kontakt. Pierwszy raz Polska, pierwszy raz Bałtyk i „tak dużo Polaków w jednym mieście „ – byłem zachwycony!

Po przyjeździe na Ukrainę zacząłem coraz bardziej wierzyć w polską bajkę! I wszyscy też trzymali za mnie kciuki, że się uda studiować w Polsce! I tak w 2014 roku się stało.

Pierwsza praca

Przed kolejnym urlopem do Polski, już jako dziennikarz Słowa Polskiego, zacząłem pracować w Winnickiej Telewizji Lokalnej. Też cudem tam trafiłem, wszyscy się dziwili jak ja, bez kontaktów i pomocy tam się okazałem, mówiłem im prosto: „Przyszedłem do pani dyrektor, powiedziałem że jestem z gazety „Słowo Polskie” i że bardzo bym chciał tutaj na telewizji pracować”. No, to jak się raczej okazało pani dyrektor bardzo lubiła Polaków, rozpocząłem tam swój roboczy staż na następny dzień, udało mi się! Dzięki wszystkim przyjacielem za wsparcia i Bogu za pomoc!

Praca w telewizji była dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Ale poza tym, wszystkim mówiłem, że wkrótce (sam nie wiedziałem kiedy) pojadę do Polski na studia. Mówili przecież i tak jesteś dziennikarzem, po co studiować? Odpowiadałem, że fascynuję mi Polska, lubię język i chciałbym go się nauczyć, marze żeby tam pojechać. I to się spełniło, po kilku miesiącach, jak to powiedziałem pojechałem z grupą młodych osób do Gdańska na wyspę Sobieszowską. Pamiętam byliśmy przy samym morzu. Była to „Letnia Szkoła Młodych Liderów Ukraińskich” wspieranej finansowo przez Fundusz Inicjatyw Obywatelskich Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej RP Polskiej. Piękne miejsce przy Bałtyku – pensjonat „Tulipan”. Kierowniku programu dr Władysławowi Szumełda chciałbym bardzo podziękować za wsparcie. Za te chwilę, gdy pan opowiadał o swoim życiu o Wałęsie, o wszystkim o czym wałczyli i jak zwyciężyli, to mnie fascynowało i wspierało, dawało mi nadziei, dziękuję!

Kiedy byliśmy w Gdańsku z naszą grupą, mieliśmy okazje spotkać z burmistrzem miasta. Mam nawet zdjęcie razem z nim na FB. Był bardzo pomocny, udzielił nam dużo swego prywatnego czasu!

Dziękuje panie Bogdanie Oleszku, niech pan o tym też przeczyta, że moje marzenie się spełniło i jestem na studiach w Polsce, na dziennikarstwie – jak panu i mówiłem! Dziękuję.
Gdańsk jest pięknym miastem, z mnóstwom turystów, architektury i wysokich katedr. Ale czas płynął szybko i musiałyśmy wkrótce już powracać na Ukrainę. Niestety  nie załapałem się na kolejną próbę na studia przez „Teraz Wrocław”, a później dowiedziałem się o następnej porażce w Katowicach – też nie wszedłem w tą dwójkę, trójkę czy piątkę już nie pamiętam osób zakwalifikowanych. Już chciałem się poddać.

Przed samym wyjazdem, kiedy wszyscy zbierali walizki i wchodzili do autobusu, zadzwoniłem do swego dobrego przyjaciela, który nazywa się Paweł Gluza. Pamiętam miałem grosze na koncie, powiedziałem mu, że nie załapałem się studia, a marze o Polsce, że chciałbym tu zostać, że mam jeszcze wizę i że może dałbym radę spróbować coś zrobić. I to właśnie z tego momentu zaczyna się moja historia polskiego Mikołaja, bo byłem już w Polsce i już wiedziałem dokąd muszę jechać i gdzie chcę być. Ta historia ma wielu wydarzeń, sukcesów i porażek, jest ona po prostu moim prawdziwym niesamowitym życiem. Pozostałem wtedy w Polsce…

Mikołaj Bachur, 19.01.17 r.