Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Ksiądz „bolszewik” Stanisław Hański

Ksiądz „bolszewik” Stanisław Hański

Brama do sołowieckiego łagru. Źródło: bytebuster463.livejournal.com 5 listopada 1927 roku grupa księży na Podolu opublikowali w gazecie „Wisti” list, w którym wyrazili swoje podziękowania władzom bolszewickim za „wolność religijną” i akceptację dla działań władzy radzieckiej.

Publikacja szybko rozpowszechniła się w środowiskach katolickich i została również przedrukowana w gazetach „Prawda” i „Izwestije”. Powodem do wystosowania deklaracji było świętowanie 10-tej rocznicy rewolucji bolszewickiej 1917 roku. Jednym z inicjatorów takiego apelu był ks. Stanisław Hański, który został zwolniony z więzienia specjalnie dla tego celu.

Oprócz niego, list został podpisany przez ks. Jana Świderskiego, ks. Zygmunta Kwaśniewskiego, ks. Kazimierza Nanowskiego, ks. Józef Josiukasa i ks. Adalberta (Wojciecha) Kobecia. To grono zostało nazwane „grupą inicjatywną księży podolskich”. Oficjalna hierarchia katolicka natychmiast zdementowała fakt podpisu listu, powołując się na oryginał, podpisany rzeczywiście przez wspomnianych księży, treść którego mocno odróżniała się od opublikowanego tekstu. Czy wspomniani księża byli prowokatorami, czy ofiarami reżimu bolszewickiego daje odpowiedź ich dalszych losów. Józefowi Josiukasowi została udowodniona współpraca z NKWD i on jedyny, który uniknął wysp Sołowieckich. Pozostali później zostali rozstrzelani, za wyjątkiem ks. Świderskiego, któremu udało się wyjechać do Polski. Prawdopodobnie, że zostali po prostu opętani ideologią bolszewicką i zastraszeni, myśląc, że uda się im przechytrzyć system komunistyczny. Przynajmniej, czytając życiorys ks. Hańskiego, nazwanego przez współuczestników „bolszewikiem”, można dojść do takiego wniosku.

Ród Hańskich mieszkał na Wołyniu i Podolu i pieczętował się herbem Korczak. To żona marszałka szlachty wołyńskiej Wacława Hańskiego po jego śmierci wyszła za mąż za znanego pisarza Honore de Balzaka. Stanisław Hański syn Grzegorza, bohater naszego opowiadania pochodził ze szlachty, co daje nam powód do twierdzenia, że miał pochodzić z jednej z gałęzi tego znanego na ziemiach ukrainnych roku.

Stanisław Hański urodził się w 14 grudnia 1880 roku w Berdyczowie. Jego ojciec pracował na kolei jako telegrafista. Będąc jeszcze dzieckiem mały Stanisław musiał zarabiać na chleb, ale nie ominął i nauki. Własnym wysiłkiem zdobył niezbędną wiedzę i wstąpił do seminarium katolickiego w Żytomierzu. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1907 roku i otrzymał przyzwolenie na administrowanie parafii w Aleksandrii w dziekanacie rówieńskim. W 1914 roku i do 1918 administrował parafię w miejscowości Jemilczyn w dekanacie włodzimiersko-wołyńskim. Wojna domowa i zajęcie Ukrainy przez bolszewików zastała ks. Stanisława na parafii w Michałpolu w dziekanacie Latyczów. Tu zgodził się wejść do składu komitetu wykonawczego, utworzonego przez komunistów. W związku z tym uzyskał przezwisko „bolszewik”.

Prowadząc kampanię przeciwko mobilizacji w szeregi URL (Ukraińskiej Republiki Ludowej) został aresztowany przez oddziały ukraińskie. Ale parafianie zorganizowali szybką interwencję i Hański został zwolniony. W 1920 roku odbył się wspólny polsko-ukraiński marsz w celu zwolnienia Kijowa pod przywództwem marszałka Józefa Piłsudzkiego i Szymona Petlury. Jako jeden z nielicznych, ks. Stanisław przeciwstawił się polskim żołnierzom, którzy, jak twierdził,  „rabowali mienie jego parafian”. Po wycofaniu się z Ukrainy Polaków i zajęcia kraju przez armię bolszewicką, wielu z księży katolickich ewakuowało się do Polski. Hański zdecydowanie odmówił wyjazdu i został na Podolu. Pracę duszpasterską prowadził w wielu parafii diecezji kamieniecko-podolskiej: Płoskirowie, Latyczowie, Orynynie, Żmerynce. Zyskał zaufanie sowieckich władz okupacyjnych. Pierwszy raz bolszewicy aresztowali ks. Hańskiego w 1924 roku w miejscowości Derażnia, kiedy sprzeciwił się wysiedleniu z plebanii. Sprawa skończyła się tylko grzywną pieniężną. Lojalność do władz była tym samym podważona i księdza zaczęto obserwować.

29 maja 1926 roku miejscowy zarząd polityczny GPU (późniejsze NKWD) wydało order na jego areszt i przeszukanie. Hańskiemu zaproponowano ścisłą współpracę. Odpowiedzią księdza była podpisana przez niego tzw. „deklaracja”, w której on ostro zaprotestował przeciwko wtrącaniu się władzy w życia religijne. Śledczy potraktował ten akt, jak antyradziecki, a pozycja księdza „zaświadczyła, że sprzeciwia się ustawodawstwu radzieckiemu, a przez to i władzom radzieckim”. Mimo to, ks. Stanisław został wypuszczony w październiku tego roku podpisawszy zobowiązania nie opuszczać miejsce zamieszkania bez zgody. Ponownie aresztowano go 30 maja 1927 roku.

Stanisław Hański został zwolniony z aresztu, żeby wziąć udział we wspomnianej już grupie inicjatywnej „księży podolskich”. Na wolności zwrócił się do władz diecezjalnych z prośbą „zwołania synodu księży tej diecezji celem omówienia stosunku Kościoła katolickiego na Ukrainie do władz sowieckich”. Po otrzymanej odmowy i powstał sensacyjny list, w którym księża „zadeklarowali” lojalność do bolszewizmu. Administrator apostolski w Moskwie biskup Pie-Éugèn Neveu oficjalnie stwierdził, że opublikowany list sfałszowano: „Wymuszony przez podstęp, groźby i obietnice list, nie jest tym, który został podpisany”. Sam Hański też potwierdził, że oni podpisali inny tekst, jednak on nie protestował, ponieważ uważał, że „ten krok pomoże uregulować stosunki między księżmi i władzami i złamie stereotyp, że księża katoliccy to element kontrrewolucyjny”.

Pod ścisłym nadzorem ks. Hański pracował po parafiach jeszcze kilka lat. NKWD zapukało w jego drzwi 25 stycznia 1930 roku. Z Derażni, gdzie mieszkał, został przewieziony do Charkowa i decyzją „trojki” skazany 17 maja 1930 roku na 8 lat łagrów. Termin odbywał na wyspach Sołowieckich, gdzie nie zrzekł się swoich obowiązków kapłańskich i duszpasterskich. Wśród różnych dokumentów z tego czasu w archiwum znajduje się sprawa niejakiego więźnia Bolesława Łasia, współpracownika systemu więziennego na wyspach Sołowieckich i donosiciela. 30 sierpnia 1937 roku napisał on donos na imię majora NKWD Iwana Apetera, o tym, że w 1932 roku przebywał on w celi więziennej z księżmi, którzy „prowadzili wrogą politykę wobec szefostwa więziennego i buntowali – 15 lipca 1936 roku ponownie zostałem dołączony do ich grupy. Panie starszy majorze, wszyscy oni to swołocze, która na wolności biesili się z tłuszczu, a tu urządzili kościół z celi więziennej. Tymi księżmi są Dziemian, Karpiński, Opolski, Kowalski, Szyszko, Turowski, Madera, Kobieć i Hański – pisał szpieg. Dwoje ostatnich, jak pamiętamy, byli inicjatorami „deklaracji” z 1927 roku.

27 października 1937 roku w sprawie ks. Stanisława Hańskiego przyszła kolejna decyzja „trojki”, zasiadającej w obwodzie leningradzkim. Ksiądz został skazany na karę śmierci. Można się domyślić, że przyczyną temu była jego działalność na wyspach. Kat zastrzelił skazańca 8 grudnia 1937 roku w wąwozie Kojrankahas w okolicy miejscowości Toksowo.

Jan Matkowski, 02.07.16 r.