Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Kiedy półprawda staje się kłamstwem?

Kiedy półprawda staje się kłamstwem?

Jedną z podstawowych cech każdego z polityków jest umiejętność ukrywania swoich myśli. Wśród polityków ukraińskich zdolność mówić jedno, a robić coś innego jest opanowana perfekcyjnie.

Na Ukrainie nie ma wojny, ale w toku „operacja antyterrorystyczna”. Na Ukrainie nie ma korupcji, tylko pogłoski w prasie o tym że sędzia czy minister ma majątek, oceniany na kilka miliardów. Na Ukrainie nie ma żadnego prawomocnego wyroku w sprawie ludzi z ekipy byłego prezydenta Janukowicza, ale są głośne oskarżenia polityków, że ten lub inny jest winny zabójstw na Majdanie.
Ukraina nie ma żadnej wygranej bitwy, ale posiada aż 104. generałów, z których 40. zostało awansowanych za czas trwania operacji antyterrorystycznej. Z Ukrainy do Polski nie trafiają uchodźcy, tylko emigranci zarobkowi, jak powiada ambasador Deszczycia, który zaczynał swoje karierę w ukraińskim MSZ za czasów Kuczmy.

Niestety, polityczne pogaduszki mają rangę międzynarodową: Martin Schulz (SPD) mówię o zagrożeniach „putinizmem” w Polsce, a jego partyjny kolega wice-kanclerz Niemiec Sigmar Gabriel lobbuje powstanie rurociągu Nord-Stream II.

Wypowiedź Premier Beaty Szydło w PE sprowokowała lawinę komentarzy ekspertów oraz ambasadora Ukrainy na temat „braku uchodźców z Ukrainy w Polsce”. Warto przypomnieć, że to nie pierwsza nie fortunna wypowiedz pana Deszczycy. W maju 2015 roku w jednym z wywiadów sugerował on, że wybór na prezydenta Polski Andrzeja Dudy oznacza dla Ukrainy kłopoty w sprawach polityki historycznej: „Polacy będą częściej mówili o sprawach historycznych, niż było to wcześniej”. Czy zawód dyplomaty na stanowisku ambasadora jest od tego, żeby komentować wyniki wyborów prezydenta?

Jednak podstawowym pytanie pozostaje: „Czy państwo, rząd ma zawsze kierować się literą prawa, czy ma być elastyczny i starać się postrzegać problemy zwykłych ludzi i szukać ich rozwiązanie?”. Rząd Ukrainy nigdy nie był strażnikiem swoich obywateli, bo inaczej ogłosił by stań wojny, a następnego dnia fala uchodźców z Ukrainy przekraczałaby granicę z Polską i pomaszerowała po niemiecki zasiłek.

Tak miał by wyglądać świat według litery prawa, ale rzeczywistość jest nieco inna. Na Ukrainie nie ma wojny – poprawność polityczna nakazuje mówić „operacja antyterrorystyczna”, ale mając paszport i trochy smykały Ukrainiec robi wizę do Polski gdzie może dostać jak minimum dwa razy większą pensje za wykonaną pracę i co jest najważniejsze – schronienie pod parasolem NATO. Czy ta osoba z Charkowa czy Winnicy według logiki Frau Merkel ucieka przed wojną czy po prostu marzyła zobaczyć Wawel? Również proszę zapytać sprzedawce w swoim sklepie osiedlowym jak wyglądają sprawy na Ukrainie? Pewnie opowie to samo co opowiada Syryjczyk w Niemczech, tylko jest jedna różnica uchodźca ze Bliskiego Wschodu nie uczy się nowego języka, bo pisać nie umie nawet w swoim ojczystym języku do pracy też się nie spieszy, bo dostaje social. Może niemieckiego podatnika i stać na wydanie 8 mld. euro na integracje gości ze wschodu, kogo i jak chce integrować Polska już wiemy.

Chce wytłumaczyć dlaczego ukraińscy uchodźcy są myleni z migrantami zarobkowymi. Dla naszej części Europy jeszcze pozostał charakterystyczny etos pracy, jesteśmy gotowi pracować i zarabiać. Nie liczymy i nie ufamy naszemu państwu jako jednostce, która niczego dobrego nam nie zrobiło, właśnie dla tego nikt w Ukrainie nie wierze w państwo czy wybory jak skuteczny argument zmian na lepsze.

Politycznie poprawna półprawda o gwałtach w Köln zabiła wiarę w wolność słowa w Niemczech. Polityczne przekłamanie Poroszenka i jego ambasadora w Polsce zabijają wiarę w to, że na Ukrainie nastąpiły zmiany oraz chcemy faktycznie wygrać tę wojnę. Nie chce być cynicznym, ale ukraiński rząd nie potrafił ukuć pozytywu z słów pani premier Szydło, ukraiński rząd po raz kolejny chce grać w niemiecką grę i uprawić demagogię.

Niestety, ale ukraińskie politykierstwo polega na robieniu awantury czy chryi na pustym miejscu, przykładem czego może być opuszczenie posiedzenie panelu dyskusyjnego na forum „Europa-Ukraina” przez ukraińska delegacja na czele z panią Syroid. Przykro że Pani wice-przewodnicząca Rady Najwyższej nie była tak stanowcza i nie złożyła rezygnacji po tym, jak nie potrafiła wywiązać się z obietnicy złożonej Pawłowi Zalewskiemu o tym że ukraiński parlament odwoła skandaliczną ustawę o gloryfikacii OUN-UPA.

Ukraina ciągłe czeka na mężą stanu, który potrafi nazwać rzeczy po imieniu.

dr Eugeniusz Biłonożko zastępca redaktora polonijnego portalu PoloNews.in.ua, docent na wydziale filozofii Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Wadyma Hetmana, 02.02.16 r.