Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Emocje piłkarskie górą!

Emocje piłkarskie górą!

Źródło: olx.ua, polsatsport.pl12 czerwca w bitwę o puchar EURO-2016 włączyły się narodowe drużyny piłkarskie z Polski i Ukrainy. Rodzynką dzisiejszych eliminacji jest to, że Polacy i Ukraińcy znaleźli się w jednej grupie C i szansę na załapanie się do 1/8 finału są u nich praktycznie wyrównane.

Póki w płaszczyźnie politycznej w stosunkach pomiędzy obydwoma krajami znowu impas przez różne traktowanie „ustawy 11 lipca” i w ogóle wydarzeń na Wołyniu w latach 1943-44, na polu piłkarskim zarówno Ukraińcy, jak i Polacy czują się solidarni i wzajemnie kibicują sobie podczas oglądania na żywo meczów.

– Komu będziesz dzisiaj kibicował? – dzwoni do mnie przed niedzielnymi rozgrywkami profesor Winnickiej Politechniki Wiktor Kawka. – W meczu, gdzie będzie grała Ukraina z Niemcami, będę kibicował drużynie Mychajła Fomenki, a trzy godziny później – piłkarzom Nawałki – odpowiadam.

Faktycznie więcej emocji przeżyłem podczas meczu Ukrainy z Niemcami. Po pierwsze Niemcy wciąż kojarzeni są w świadomości przeciętnego Ukraińca z II wojną światową i dzięki sowieckiej propagandzie przeciętny Niemiec wygląda w wyobraźni Ukraińca, Rosjanina i Białorusina, jak gruppenfuhrer SS Genrich Muller z serialu „17 mgnień wiosny”  z 1973 r. A po drugie, wiedząc, że gra się z czynnym czempionem świata, zdobywcą pucharu FIFA w 2014 roku w Brazylii, trudno kryć emocje.

Śledząc, jak ukraińscy piłkarze mozolnie krzątają się przy bramce niemieckiej drużynie i bardzo aktywnie próbują strzelić gola (co nawet jeden raz im się udało, lecz sędzia zaliczył ofsajd), wspominamy mecz Polski z Irlandczykami. Kiedy Polacy dominowali na boisku, zachowując rezerwę mocy na późniejsze pojedynki, Ukraińcy próbowali dać z siebie wszystko i niemiecki gol, strzelony na ostatniej minucie, nie był sprawiedliwy z punktu widzenia rzeszy fanów, skurczowo trzymających się krzeseł przed telewizorami w Winnicy, Lwowie, Kijowie i Charkowie.

Lecz sport jest sport i zasady są jednakowe dla wszystkich, nie zależnie od wielkości państwa czy ilości złóż ropy naftowej, jak to jest w odniesieniu do sytuacji politycznej, kiedy Rosja otwarcie aneksuje gruzińskie, mołdawskie i ukraińskie terytoria, gardząc międzynarodowymi umowami i nietykalnością granic, a niemieckie państwo po cichu próbuje dogadać się z Putinem, nawiązując do niechlubnych rosyjsko-prusko-niemieckich dziejów w XVIII i pod koniec lat 30. XX wieku.

Emocji sportowych w czerwcu 2016 roku nie za bardzo widać na ulicach ukraińskich miast. Przecież tu, jeżeli jeszcze nie zapomnieliśmy, wciąż trwa wojna i kiedy w stolicy państwa pod egidą Human Rights Watch i pod „opieką” 6 tys. policjantów kroczy tysiąc zwolenników równouprawnienia wspólnot LGBT, to w tym samym czasie 500 kilometrów dalej ginie kolejnych sześciu ukraińskich żołnierzy w walce z rosyjskimi żołnierzami i ich ukraińskimi pachołkami.

Odstawiając emocje polityczne, wracamy do emocji sportowych.  16 czerwca Ukraina zmierzy się z dotychczasowym przeciwnikiem Polski – Północną Irlandią a 21 czerwca na marcelskim Stade Velodrome spotkają się drużyny Nawałki i Fomenki. Ucztę emocji sportowych, która czeka na fanów z obydwu krajów trudno opisać jednym słowem. Przez drożyznę biletów i ceny połączeń lotniczych dla przeciętnego Ukraińca w przedostatni wtorek czerwca we Francji dominować będą z pewnością fani z Polski. Jak potoczy się walka i jak zachowają się jeden wobec drugiego Polak i Ukrainiec? Trudno powiedzieć. Można z kolei mieć nadzieję, że jak zawsze w sporcie zwyciężą zdrowe emocje sportowe, a radość zwycięstwa, nawet jeżeli wygra sąsiad, będzie obopólna.

Przez Majdan i rosyjską okupację części Ukrainy świat nieco zapomniał, że cztery lata temu podobne święto piłki nożnej przyjmowała właśnie Polska i Ukraina. W 2012 roku najsłynniejsze kluby piłkarskie z Europy gościły miasta Gdańsk, Poznań, Wrocław, Warszawa, Kijów, Charków, Lwów i Donieck. Ten sam Donieck, którego najnowocześniejsze lotnisko na Ukrainie zmieniło się dwa lata później w arenę bitwy ukraińskich „cyborgów” z rosyjsko-czeczeńskimi okupantami a doniecka „Donbas Arena”, w który z kieszeni przeciętnego Ukraińca zainwestowano setki milionów dolarów, dzisiaj służy, jako wybieg dla ulicznych kundli i podczas kolejnego Euro znalazł się w „szarej strefie” interesów Putina. Teraz o byłym sukcesie z 2012 roku Donbas i Donieck mogą tylko pomarzyć.

Otrzeźwienie, które nastąpiło w ukraińskim społeczeństwie po upadku reżimu Janukowicza, dotyczy także sportu. Chociaż piłka to również na Ukrainie jest sportem wielkich pieniędzy, lecz po Majdanie zwykły Ukrainiec zaczął inaczej traktować hymn narodowy na stadionie we Francji i podnoszoną żółto-niebieską flagę. Zmieniło się także nastawienie i emocje samych piłkarzy. Częściej odpowiadają na pytania dziennikarzy w języku ukraińskim, a flaga, powiewająca na wietrze, jak magnes przyciąga wzrok wszystkich kibiców i telewidzów.

Emocje piłkarskie górą! Za każdym państwem, które wysłało własną drużynę narodową na igrzyska EURO-2016 do Francji chowa się ogromna historia, pełna bitew o tożsamość narodową, własną ziemię i możliwość rozmawiania w ojczystym języku. Polska i Ukraina chyba najgłębiej w Europie rozumieją sens tych słów. A zwycięży jak zawsze… najlepszy. W sporcie. A w polityce priorytety wciąż pozostaną za krajami „ropą i gazem płynącymi”, które są w stanie finansować długotrwałe kampanie wojenne i budować schematy korupcyjne w oparciu o urzędników każdego szczebla w krajach, znajdujących się w strefie ich interesów…

Jerzy Wójcicki, 17.06.16 r.