Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Chmielnicki » Drugiej szansy może już nie być. Rozmowa o Majdanie i Ukraińcach z Wojciechem Muchą

Drugiej szansy może już nie być. Rozmowa o Majdanie i Ukraińcach z Wojciechem Muchą

W trzeciej dekadzie lipca Winnicę odwiedził Wojciech Mucha – polski dziennikarz, pracujący na co dzień w Warszawie dla „Gazety Polskiej Codziennie”. Po zwiedzeniu miasta Wojciech zgodził się opowiedzieć czytelnikom „Słowa Polskiego” o celach swojego teraźniejszego pobytu na Ukrainie oraz o planach wydania książki o Majdanie.

Pan jest tutaj częstym gościem. Dużo czasu poświęciwszy wydarzeniom na kijowskim Majdanie, stał się Pan nieświadomie a może na odwrót świadomie jego uczestnikiem. Czy ten wyjazd też jest w jakimkolwiek stopniu związany z Rewolucją Godności, czy ma przed sobą inny cel?

Wojciech Mucha: – Jestem, można powiedzieć, na wyjeździe urlopowym ale przy okazji zbieram  materiały dla książki, która będzie opisywała różne aspekty, związane z przemianami na Ukrainie po Majdanie.

Jakie miejscowości zwiedza Pan po drodze?

– Pobywałem już w Kijowie, teraz jestem tu, w Winnicy, za chwilę wyjeżdżam do Baru, a potem do Kamieńca-Podolskiego, Czerniowiec, a jeśli uda mi się, to nawet na Zakarpacie, do Winogradowa. Potem wracam do Kijowa, i wyjeżdżam na wschód, do Słowiańska i Kramatorska. Pod koniec planuję wyjechać do Równego oraz Lwowa i potem wrócić do Polski.

Przez kilka dobrych tygodni Pan był świadkiem tego, co odbywało się na Majdanie, obserwując wszystko na własne oczy. Jak teraz to wszystko wygląda, czy wydarzenia rozwijają się zgodnie z Pańskimi prognozami?

– Przyjechałem na Majdan jeszcze na początku grudnia ubiegłego roku, wtedy jeszcze nikt w Polsce nie zdawał sobie sprawy co tutaj naprawdę się dzieje. Chociaż było odczucie tego, że to coś więcej niż lokalne protesty społeczne, i przez ten cały okres, a byłem tutaj prawie 2 miesiące, miałem świadomość że Ukraińcy chcą i będą walczyli o swój kraj. Ta walka, która najpierw była spowodowana chęcią podpisania Umowy stowarzyszeniowej z UE bardzo szybko zmieniła się w Rewolucję Godności, w wojnę przeciwko Janukowiczowi, a teraz de facto – w wojnę z Rosją. Nikt nie mógł przewidzieć, że zwykły protest studentów na Majdanie może doprowadzić do takich wydarzeń!

Czy Pan traktuje teraz Ukraińców tak samo, jak i przed Majdanem?

– Oczywiście że mój stosunek do Ukraińców zmienił się, ponieważ większość Polaków kojarzyła Ukraińców w jakiś nietypowy i niekonkretny sposób, czasami była to aluzja do „ruskich”, albo inne niechlubne porównania. Traktowaliśmy Ukraińców, jak i innych sąsiadów, którzy mieszkają obok, ale widujemy ich rzadko i rzadko się z nimi kontaktujemy. Nigdy nie byłem na Ukrainie wcześniej przed Majdanem. Może to i dobrze, bo nie miałem wtedy żadnych stereotypów, żadnych uprzedzeń. Udało mi się poznać tutaj wielu fantastycznych ludzi, zarówno Polaków, mieszkających na Ukrainie, jak i samych Ukraińców. Staram się zrozumieć ten kraj, nie jest to łatwe, ale próbuję.

Czy zaangażowanie w sytuację na Ukrainie pomogło Panu poszerzyć horyzonty swojej działalności dziennikarskiej, czy to „majdanowe” doświadczenie przydało się w pracy na co dzień?

– No pewnie, wydaje mi się, że Polacy wciąż mało wiedzą o Ukrainie. Na to co się teraz tutaj dzieje, reagują raczej emocjonalnie, część z nich jest dość agresywnie nastawiona na „zrewolucjonizowane” państwo ukraińskie, inna część jest bardziej optymistyczna, w jakiś sposób po prostu chcą wiedzieć, jak wydarzenia się rozwijają. My chcemy pokazać Ukrainę, taką jaką widzimy – bez dosypywania cukru, ale i bez przekłamywania. Oczywiście, że część stereotypów o Ukraińcach sprawdza się ale postrzeganie Ukrainy wyłącznie przez pryzmat ukraińskich nacjonalistów jest błędne, tak jak w tej bajce, mówiącej o pięknym rycerzu Witaliju Kliczce, który musiał obronić księżniczkę Julię Tymoszenko przed złym tyranem Janukowiczem… Często taką bajkę podawałem, jako przykład, chociaż piękna księżniczka istniała na prawdę, tak samo, jak i ten rycerz na białym koniu.

Czy Pan jest optymistą w pytaniu eurointegracji Ukrainy?

– Ta eurointegracja Ukrainy zasługuje na szczególną uwagę, bo mam odczucie, że Ukraińcy widzą Europę jak coś idealnego, tak jak to miało być w założeniu – czyli sojuszem niepodległych państw, które współpracują między sobą w ramach wolności gospodarczej, swobodnego obrotu towarów i usług, etc. Faktycznie UE staje się raczej molochem biurokratycznym, który nie jest już w stanie kontrolować samego siebie. Ale uważam, że bardzo dobrze, że Ukraińcy mają taką świadomość że należą do cywilizacji Zachodu, a nie do Azji. To nie może nie cieszyć. To także nauczka dla polityków europejskich, że gdzieś na mapie świata istnieje państwo, które raptem w grudniu ubiegłego roku obudziło się z letargu, ludzi wzięli do rąk flagę Unii Europejskiej i szli z nią pod strzał karabinów. Dotychczas czegoś takiego w najnowszej historii Europy jeszcze nie było. Wszyscy musimy być świadomi, że Ukraińcy zrobili pewien krok kulturowy i ewolucyjny do przodu. Muszą czuć się za to odpowiedzialni i rozumieć, że drugiej szansy może już nie być.

Z Wojciechem Muchą rozmawiał Jerzy Wójcicki, opracowanie Ania Szłapak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *