Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Broniąc Ukrainy, myśli o Polsce – Polak w szeregach „Donbasu”

Broniąc Ukrainy, myśli o Polsce – Polak w szeregach „Donbasu”

Źródło - wyborcza.pl44-letni Wadym z Wałbrzycha od siedmiu miesięcy walczy w ukraińskim ochotniczym batalionie „Donbas”. Ze względów bezpieczeństwa nie podaje nazwiska. Zostawił biznes w Londynie, który założył po wyjeździe z Polski i pojechał na Ukrainę, by – jak mówi – bronić Europy przed rosyjską agresją. Spotkanie Wadyma z dziennikarzem Ihorem Tymotsem odbyło się we wsi Szyrokino pod Mariupolem – w jednym z najgorętszych punktów ukraińskiego frontu.

Jestem polskim patriotą, ale mój dziadek był Ukraińcem, więc naród ukraiński też jest mi bliski. Broniąc dziś Ukrainy, bronię jutrzejszej Polski – mówi pan Wadym o sobie, wspominając o nauce w szkole wojskowej, studiach na Uniwersytecie Warszawskim, pracy socjologa i psychoterapeuty. Przez 12 lat pracował w Warszawie z młodzieżą uzależnioną od narkotyków i alkoholu. Dużo podróżował, uczył młodych ludzi szukać nowego sensu i radości z życia. Od 2008 roku żołnierz mieszkał w Londynie, gdzie założył firmę.

Wadym bardzo uważnie obserwował wydarzenia na Majdanie. Kiedy po rosyjskiej wojskowej interwencji na Ukrainie w marcu 2014 r., gdy cały ciężar walki wzięły na siebie ochotnicze bataliony i wolontariusze, zdecydował się on jechać na Ukrainę.

– Moim zdaniem polska i ukraińska kultura są bardzo podobne, dlatego odczuwam wspólnotę z Ukraińcami. 400 lat żyłyśmy w jednym państwie, Rzeczypospolitej, wspólnie ją budowaliśmy i wspólnie broniliśmy… Rosja zawsze chciała poróżnić nasze narody. Przeciw Ukrainie nie walczą żadni „separatyści”, lecz zwykli bandyci i zdrajcy. Zdradzili swój kraj i poszli na służbę do okupantów. Ludzie stojący na czele tak zwanych republik ludowych w życiu nie przeczytali żadnej książki, a już zwłaszcza historycznej. Nigdy nie myśleli o żadnej „Noworosji”. Rosjanie przyszli i nagadali im bzdur, a oni, jak papugi, powtarzają te głupoty słowo w słowo. Interesuje ich tylko, jak zarobić na rabunkach i kontrabandzie… Naszym głównym celem jest to, żeby ta zaraza nie poszła dalej. Rosjanie od roku starają się podpalić Odessę, Charków… Na razie zatrzymaliśmy ich w obwodach Donieckim i Ługańskim – kontynuuje.

Żołnierz uważa, że Ukraina przegrała wojnę propagandową o umysły mieszkańców Donbasu. Według niego na Zachodzie ludzie też nie do końca rozumieją całe piekło tej wojny, poświęcają jej zbyt mało uwagi, a czasami poddają się wpływom rosyjskiej propagandy… Twierdzi, że trzeba pokazywać, co tu się dzieje. Wtedy może będzie tu mniej ofiar i zniszczeń.

– Chciałbym, żeby w UE ludzie zrozumieli, że jeśli Putin weźmie Ukrainę, to na tym się nie zatrzyma. Dalej pójdzie na kraje bałtyckie, Polskę, Czechy… Gdy ktoś uważa, że NATO czy umowy międzynarodowe obronią Polaków, to jest bardzo naiwny. Ukraińcom bezpieczeństwo miało zapewnić memorandum budapeszteńskie, w którym Rosja, Wielka Brytania i USA zagwarantowały w 1994 r. nienaruszalność granic Ukrainy w zamian za zrzeczenie się przez nią broni jądrowej. I co? Kto przyszedł Ukraińcom na pomoc rok temu? Nie rozumiem, co polska armia robi w Afganistanie czy Iraku. Jakie tam mamy interesy? A tymczasem nasz sąsiad walczy o niepodległość z naszym najsilniejszym wrogiem. Do dyspozycji ma karabiny AK z 1944 roku. Tu, na froncie, jesteśmy szczęśliwi, jeśli dostaniemy nowy transporter opancerzony. Ukraina potrzebuje współczesnej natowskiej broni, która mogłaby efektywnie hamować Rosjan. Polska i USA powinny się tym zająć…

Na podstawie tekstu Ihora Tymotsa w wyborcza.pl, 15.06.15 r., KZ