Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Regiony » Żytomierski » Brawurowe wypady polskich kawalerzystów na bolszewickie tyły w okolicach Korostenia

Brawurowe wypady polskich kawalerzystów na bolszewickie tyły w okolicach Korostenia

Jerzy Kossak, Pogoń ułanów za bolszewikami, 1938

Rajdy na głębokie tyły wroga należą do najniebezpieczniejszych i najbardziej śmiałych przedsięwzięć wojennych w czasach wojny polsko-bolszewickiej. Jeden z najśmielszych w 1920 r. wypadów, który stał się ostatnim podobnym wyczynem, kończącym wojnę, był wypad, który dokonali polscy ułani na Korosteń (obecnie na terenie obwodu żytomierskiego).

Po bitwie warszawskiej bolszewicy cofali się na całym froncie. Pod koniec września front na południu stanął na linii rzeki Słuczy, 200 km od Kijowa. Na tym odcinku walczył Korpus Jazdy pod dowództwem pułkownika Juliusza Rommla oraz jego szefa sztabu rotmistrza Aleksandra Radwana-Pragłowskiego. Nadgorliwa jazda zagalopowała się w pościgu za bolszewikami.

Korpus jazdy w liczbie około 10 tys. żołnierzy miał doskonałe morale. Wojsko było doskonale zgrane i zaprawione w boju. Długa kampania z Budionnym wyselekcjonowała świetnych dowódców. Pragłowski pisał, że ścigając przeciwnika odwykły one od tego, aby go liczyć. Nacierały na każdego i zawsze zwyciężały. Analizując sytuację Rommel postanowił wykończyć i ostatecznie dobić przeciwnika śmiałym zagonem kawaleryjskim. Planował przerwać front, wyjść na tyły bolszewików i zniszczyć strategiczny węzeł komunikacyjny w Korosteniu.

Zagon miał wniknąć w ugrupowanie przeciwnika na głębokość 100 km. Pomyślna realizacja tego celu spowodowałaby rozbicie bolszewickiej 12 Armii. Przygotowania do rajdu rozpoczęto 3 października. Uzupełniano amunicję i wyposażenie ludzi i koni. Prowadzono akcje wypadowe i rozpoznawcze. Do rajdu Polacy wystawili doborowy oddział w sile 5 tys. ludzi (w tym 3, 5 tys. szabel) wspieranych ogniem 28 dział. Wydano rozkaz zabrania ze sobą ograniczonej ilości amunicji i taborów, żeby zwiększyć szybkość działania.

8 października z samego rana zagon ruszył do akcji. Po znalezieniu luki między oddziałami bolszewickimi, maszerował prosto na wschód. Kierunek ten miał zmylić przeciwnika i nie zdradzić docelowego punktu zagonu. W pierwszym dniu polscy ułani pokonali 50 km, uczestnicząc ciągle w walkach. W drugim dniu zagon nagle zmienił kierunek na północny-wschód, obierając za cel Korosteń. W tym czasie w mieście wyładowała się sowiecka brygada piechoty (ok. 5 tys. żołnierzy). Miasto i węzeł kolejowy ubezpieczało na liniach kolejowych 5 nowoczesnych pociągów pancernych. Polski zagon pod osłoną nocy podszedł pod miasto i je okrążył. O drugiej w nocy ciszę rozsadziły dwa wybuchy. Polacy wysadzili w powietrze dwa mosty kolejowe. Między nimi znajdowały się 3 pociągi pancerne, które zostały unieruchomione. Załogi uciekły do lasu, a broń i amunicja wpadły w ręce Polaków.

O 3 w nocy ułani zaatakowali miasto. Ogień otworzyły do Polaków dwa pozostałe pociągi, które zaraz wzięła na celownik polska artyleria. Pociągi wycofały się. Ułani wdarli się do miasta. Doszło do gwałtownych walk ulicznych. 10 października o 6 rano Polacy zajęli miasto, po pokonaniu wielokrotnie silniejszego wroga. Saperzy zniszczyli stację oraz most kolejowy w Korosteniu. Po tym

Polacy odskoczyli na południe od miasta. Tutaj musieli odpocząć do końca dnia.

Dowództwo sowieckie jeszcze tego samego dnia wydało rozkaz skierowania wszystkich sił na Korosteń, żeby zniszczyć polskich zagończyków. Polacy byli jednak szybsi. Po krótkim odpoczynku ruszyli w drogę powrotną. Po drodze zniszczyli kilka oddziałów sowieckich, uczestnicząc w ciężkich walkach. Jeden z oddziałów rozbił brygadę piechoty sowieckiej, biorąc więcej jeńców niż sam liczył żołnierzy. Podczas odwrotu do zagończyków dotarł rozkaz drogą lotniczą, żeby szybko kończyć zagon, bo zbliża się rozejm. Po 5 dniach zagonu polscy ułani zameldowali się 12 października na pozycjach wyjściowych. 2 dni później podpisano rozejm.

Zagon został świetnie przeprowadzony i zakończył się całkowitym sukcesem. Oddziały w ciągu 30 godzin od momentu uderzenia na Korosteń, przebyły od 90 do 150 km, cały czas biorąc udział w ciężkich walkach. Przeciętnie w ciągu 5 dni każdy koń przebył 230 kilometrów. Wysadzono w powietrze węzeł kolejowy w Korosteniu. Wzięto do niewoli łącznie 6-7 tys. jeńców. Zdobyto 20 armat,

80-100 karabinów maszynowych oraz duże ilości sprzętu wojskowego. Zniszczono 3 pociągi pancerne. Rozbito brygadę piechoty rosyjskiej i całkowicie zniszczono jeden pułk piechoty.

Straty Polaków wyniosły zaledwie kilkudziesięciu zabitych.

Słowo Polskie na podstawie tekstu Mateusza Staronia, 04.04.18 r.

lp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *