Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Stosunki polsko-ukraińskie » Bóg, Honor… a Ojczyzna?

Bóg, Honor… a Ojczyzna?

Źródło - GLINKA AGENCY / FORUM FILM POLANDBohaterska postawa duchowego przywódcy Konfederacji Barskiej księdza Marka Jandołowicza, ostatniego walczącego Powstańca Styczniowego, kapelana Stanisława Brzoski (kawalera Orderu Białego), kroczącego z krzyżem i stułą na czele atakujących podczas Bitwy Warszawskiej oddziałów ks. Ignacego Skorupki pokazuje nam wizerunek rzymskokatolickiego duszpasterza, który pozostaje ze swoimi wiernymi w chwili, gdy oni wstają do walki z okupantem broniąc umiłowanej Ojczyzny.

Katolicyzm na Ukrainie jest reprezentowany przez kościół rzymskokatolicki, greckokatolicki, bizantyjsko-rusiński oraz nieliczną wspólnotę należącą do obrządku ormiańskiego. Najaktywniej wspiera walkę obronną Ukraińców duchowieństwo greckokatolickie. – W niedawno opublikowanym Apelu naszego Patriarchy i episkopów do duchowieństwa podkreśla się, że państwo ma prawo na mobilizację i musi zabezpieczać mobilizowanych wszystkim, czego oni potrzebują. Księża nie mają prawa rezygnować z mobilizacji. Z wielkim podziwem odnoszę się do tych diakonów, księży i naszych parafian, którzy są na froncie – powiedział 20 lutego w wywiadzie dla ZIK o. Borys Gudziak, biskup UGKC, prezydent Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu.

– To nie jest żadna wojna domowa lecz wojna Rosji przeciwko narodowi ukraińskiemu – jeszcze bardziej stanowczo ocenił działania rosyjsko-terrorystycznych ugrupowań na wschodzie Patriarcha UGKC Swiatosław Szewczuk podczas konferencji prasowej, która odbyła się 24 lutego w Watykanie.

Dużo bardziej wstrzemięźliwi w swoich wypowiedziach są księża rzymskokatoliccy na Ukrainie. Próbując obalić stereotyp „kościoła wyłącznie dla Polaków”, jednocześnie nie udzielają w Homiliach wskazówek, jak działać i jak reagować na zbliżającą się linię frontu. Ograniczenie się do modlitwy jest coraz mniej przekonywujące, kiedy z mediów nadchodzą informacje o bestialstwach Czeczenów, obcinających uszy zabitym ukraińskim żołnierzom, lub pogrzebie dwóch medyków ze Lwowa, których zamordowali prorosyjscy terroryści podczas ewakuacji rannych karetką medyczną z pola boju.

18 lutego głos w tej sprawie zabrał ordynariusz diecezji kamieniecko-podolskiej Leon Dubrawski. W komentarzu dla Radia Watykanu powiedział zaapelował, by księża rzymskokatoliccy wsparli żołnierzy w strefie walk, a ukraińskich mężczyzn zachęcił do walki o prawdę i wolność: „Też służyłem w wojsku i wiem co znaczy dla matki oddać swego syna. Ale trzeba pamiętać, że to Bóg daje nam dzieci. Ci żołnierze walczą o prawdę, żebyśmy byli wolni, mogli swobodnie spowiadać swoją wiarę. Ich ofiara przyniesie dzisiaj wielką korzyść dla Ukrainy”.

Bardzo szczegółowo na temat wojny obronnej odnosi się polski jezuita Andrzej Lemiesz:

Miłość Ojczyzny to miłość ludzi, którzy w niej żyją. Jeśli tym ludziom grozi niebezpieczeństwo to moim obowiązkiem jest pomagać, bronić ich. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą, a naprzeciw Ciebie idzie kobieta z małymi dziećmi. Nagle nadbiega kilka młokosów z gimnazjum i dla zabawy, dla rozrywki chcą pociąć sobie dzieci na oczach ich matki. Czy staniesz w obronie tej matki i jej dzieci? Bo ja tak.

Obrona człowieka przed agresorem jest moim obowiązkiem bronienia życia, które dał nam Bóg. Agresor, który atakuje sprzeciwia się prawu Bożemu i odchodzi od niego. Jeśli więc ja broniąc tej kobiety i jej dzieci uderzę tak napastnika, że on utraci swoje życie to ja nie ponoszę odpowiedzialności z tytułu V Przykazania, gdyż on sam wykluczył się z przyjaźni z Bogiem i obrał drogę nieżycia, nieistnienia.

Podobnie jest z obroną Ojczyzny, czyli ludzi, których napadający chcą niszczyć i zabijać. Oni sami wykluczają się ze wspólnoty zbawienia, a napadając chcą odebrać mi to co należy do Boga. Życia muszę strzec i bronić. Jeśli napadający nie chcą rozmawiać, negocjować, to nie pozostawiają mi możliwości innego działania jak zbrojna odpowiedź i obrona niewinnych ludzi.

Kościół więc dopuszcza obronę swoich braci (wojna obronna). Jest natomiast przeciwny wojnie o coś, o jakieś terytoria, zasady, ogólnie wojny, gdzie ja jestem agresorem, atakuję czyjeś domy, niszczę tam ludzi.

Co do nastawienia drugiego policzka – tekst ten nie należy czytać literalnie, ale duchowo. Chrystusowi chodzi o to, abyśmy na zło nie odpłacali ludziom złem. Zasada stosowana w Izraelu „oko za oko, ząb za ząb” nie mieści się w kategorii miłości. Miłość przebacza, jest miłosierna, wyciąga rękę do zgody. Te zasady obowiązują wspólnotę wierzących, tych, którzy należą do tego samego Kościoła (Kościół rozumiany bardzo szeroko jako Kościół Chrystusowy, do którego też należy niewierzący, który postępuje zgodnie z własnym sumieniem). Jeśli masz coś przeciw bratu idź najpierw i pojednaj się ze swoim bratem, potem przyjdź do Mnie – mowa jest tu o bracie, a nie o kimś, kto nie chce być moim bratem i pragnie mnie zabić, zniszczyć.

O tym, że Chrystus tego fragmentu nie bierze dosłownie świadczy fragment o pobiciu i wyrzuceniu sprzedających, handlujących w świątyni Jego Ojca. Tu nie nastawił drugiego policzka, ale zło usunął siłą.

Bez wsparcia duszpasterskiego w pytaniu walki o podstawowe wartości chrześcijańskie wierni mogą poczuć się zagubieni, szczególnie w regionach, gdzie rosyjska propaganda zbiera potężne żniwo – wschód i południe Ukrainy. Przecież pierwszy negatywny przykład  już mamy – polityka Rosji wobec polskich duszpasterzy na okupowanym Krymie. Trudno ufać, że w innych regionach Ukrainy Putin postąpił by inaczej – kościół rzymskokatolicki tyko traci swoje pozycje po rosyjskiej okupacji. Może najwyższy czas o tym się zastanowić?

Jerzy Wójcicki, 26.02.15 r.