Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Z perspektywy Kresów I RP » „Bóg, Honor, Ojczyzna!”. Chrześcijańsko-patriotyczne wychowanie współczesnej młodzieży na lekcjach języka polskiego jako obcego

„Bóg, Honor, Ojczyzna!”. Chrześcijańsko-patriotyczne wychowanie współczesnej młodzieży na lekcjach języka polskiego jako obcego

Źródło - gorlice.naszemiasto.plPolska podstawa programowa dla uczniów polskich, uczących się za granicą, przygotowana na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej w latach 2010-2012, wyraźnie wskazuje na to, iż celem kształcenia ucznia jest m.in. zdobywanie przez niego usystematyzowanej wiedzy na temat historii Polski, która pozwoli mu lepiej poznać historię najnowszą kraju jego pochodzenia lub pochodzenia jego przodków, a także zdobywanie usystematyzowanej wiedzy o kulturze, literaturze i społeczeństwie polskim. Dane wiadomości zaś pozwolą mu na najpełniejszą identyfikację z kulturą i tradycją polską oraz rozbudzą zainteresowanie krajem przodków.

Nauczanie języka ojczystego jest również czynnikiem kształtującym świadomość przynależności do narodu polskiego. Co więcej, właściwe przedstawienie faktów historycznych, literackich oraz kulturowych przez nauczyciela skłoni młodych odbiorców do budowania własnej hierarchii wartości, opartej na Prawdzie, a więc na Ewangelii. Wprawdzie wybitny polski Personalista, ks. prof. Czesław St. Bartnik, twierdzi, iż „polskości nie można utożsamiać z chrześcijańskością”, lecz równocześnie dodaje, iż „nie wolno też pominąć tego światła chrześcijańskiego, które świeciło przez tysiąc lat i rozżarza się coraz mocniej na przyszłość. Nie może zabraknąć tych żywych świateł chrześcijańskich, które bywają przez wielu z niesłusznym gniewem pomijane w nauce i odrzucane z życia publicznego. One także są ‘naukowe’, i one również zasługują na swoje miejsce na lekcjach nauczania języka polskiego jako obcego. Oczywiście powinno się to odbywać z głębokim duchowym wyczuciem i wyrozumiałością wobec uczniów, deklarujących swoją przynależność do innych religii lub wyraźnie akcentujących swoją – rzec można –  areligijność. Z drugiej zaś strony, należy wyraźnie powiedzieć, iż mówienie o polskiej tradycji i kulturze bez odniesienia do Biblii, byłoby fałszywe. W tym miejscu wspomnieć należy chociażby pierwszy hymn Polski „Bogurodzica”, powstały na przełomie XIII-XIV w., a wybrzmiewający jeszcze z ust bohaterów bitwy pod Grunwaldem (1410 r.). Należy również wspomnieć o bogatej literaturze i sztuce średniowiecznej, renesansowej, barokowej, romantycznej, a nawet pozytywistycznej, biorąc pod uwagę chociażby „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza.

Parafrazujac słynną homilię św. Jana Pawła II, wygłoszoną na Placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r., pokusić się można o stwierdzenie, że również Polski nie sposób pojąć i trudno byłoby ją pokochać bez zrozumienia podstawowych wartości chrześcijańskich, a tym samym wartości uniwersalnych, którym kraj Białego Orła od wieków pozostawał wierny. Jednak należy odnotować, iż uczniowie, pochodzący z krajów byłego ZSRR, prawie wogóle nie znają treści Świętej Księgi. Dlatego nauczyciel, w ramach lekcji języka polskiego, powinien zachwycić swoich wychowanków przesłaniem biblijnym, a także nauczyć ich czytać teksty Pisma Świętego ze zrozumieniem.

Zatem rozważania podjęte w niniejszym artykule dotyczyć będą głównych aspektów przepowiadania chrześcijańskiego oraz wychowania postaw patriotycznych wśród młodzieży, uczącej się języka polskiego jako obcego, jak również roli nauczyciela, postrzeganego jako mistrza, a nawet przyjaciela swoich wychowanków.

 

 

Kształtowanie ludzi sumienia na lekcjach języka polskiego

Każda lekcja, w tym też lekcja języka polskiego, winna spełniać cele wychowawcze, a mianowicie wpajać uczniom wartości moralne, pozwalające dokonywać wyborów w duchu sprawiedliwości, tolerancji, solidarności, demokracji i wolności, szacunku dla siebie i innych, czyli szeroko pojętych wartości humanistycznych, a więc również chrześcijańskich. Innymi słowy, na lekcjach szczególną rolą nauczyciela jest kształtowanie ludzi sumienia. W tym miejscu należy więc postawić sobie pytanie: czym jest owo sumienie? Gdzie jest jego wzorzec? Czy jest ono „peleryną subiektywizmu, pod którą młody człowiek może się skryć i zasłonić przed rzeczywistością? Albo czy sumienie jest oknem, które otwiera przed osobą ludzką widok na wspólną prawdę jako podstawę i oparcie?”.

Katechizm Kościoła Katolickiego w p. 1777 podaje jednoznaczną definicję sumienia: „Sumienie moralne (por. Rz 1, 32) obecne we wnętrzu osoby nakazuje jej w odpowiedniej chwili pełnić dobro, a unikać zła. Osądza ono również konkretne wybory, aprobując te, które są dobre i potępiając te, które są złe (por. Rz 1, 32). Świadczy ono o autorytecie prawdy, odnoszącej się do najwyższego Dobra, do którego osoba ludzka czuje się przyciągana i którego nakazy przyjmuje. W innym zaś miejscu ów dokument podaje, iż „sumienie moralne jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego czynu, który zamierza wykonać, którego właśnie dokonuje lub którego dokonała. Człowiek we wszystkim tym, co mówi i co czyni, powinien wiernie iść za tym, o czym wie, że jest słuszne i prawe. […] Sumienie pozwala wziąć odpowiedzialność za dokonane czyny. Jeżeli człowiek popełnia zło, słuszny sąd sumienia może być w nim świadkiem uniwersalnej prawdy o dobru, a zarazem o złu jego pojedynczego wyboru. Wyrok sądu sumienia stanowi rękojmię nadziei i miłosierdzia. Poświadczając zły czyn, przypomina o przebaczeniu, o które trzeba prosić, o dobru, które należy ciągle praktykować i o cnocie, którą bezustannie należy rozwijać” (KKK 1778-17779).

W związku z tym, ogromnie ważną rolę w wychowaniu sumienia u współczesnej młodzieży ma spełniać właśnie nauczyciel. Można zresztą posunąć się aż do stwierdzenia, iż nawet najlepiej zrealizowaną lekcję, która niczego nie wniosła do wewnętrznego świata ucznia, do jego serca, duszy i umysłu, należy uważać za zmarnowaną. Niestety kultura współczesna w wielu swoich przejawach tworzy ideologię, która zło ukazuje jako dobro, a także zniesławia, wyklucza i prześladuje tych, którzy pozwalają mówić sumieniu. Młody człowiek czuje się więc zagubiony, gdyż nie jest w stanie sam z siebie czerpać wartości, koniecznych do kształtowania jego osobowości. Wartości te musi przyjmować z zewnątrz, ze społeczności, w których żyje, a którymi z zasady są: rodzina, szkoła, państwo, Kościół, środki masowego przekazu oraz grupy rówieśnicze. Niestety dzisiejszy kryzys moralny jest w dużej mierze kryzysem większości tych instytucji. Natomiast „zakłócenie równowagi, na które cierpi świat współczesny, powiązane jest z owym bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które zakorzenione jest w sercu człowieka”. Dlatego lekcja winna być zbudowana w taki sposób, aby uczeń za każdym razem na nowo odkrywał, iż „dobrego samopoczucia, sukcesu, publicznego poważania i aprobaty ze strony panującej opinii nigdy nie wolno osiągać za cenę rezygnacji z prawdy”.

Jednak to jest dopiero początek. Młody człowiek, aby rozwijać się w sposób zdrowy i prawidłowy pod względem zarówno duchowym, jak też psychicznym i fizycznym, powinien dokonać wielkiego życiowego odkrycia, a mianowicie zrozumieć, iż jego wolność jest wolnością zawsze zwróconą ku Innemu…, ku Bogu, ku innym ludziom, ku otaczającemu go światu. Tylko wolność, która nie zamyka się na autentyczne relacje miłości i szacunku jest wolnością, nadającą prawdziwy sens ludzkiemu życiu. Wówczas taka wolność, pojmowana jako „doświadczenie miłości, staje się naprawdę odkryciem drugiego człowieka […], staje się troską człowieka i posługą dla drugiego. Nie szuka już samej siebie, zanurzenia w upojeniu szczęściem, lecz poszukuje dobra osoby ukochanej: staje się wyrzeczeniem, gotowym do poświęceń”. Wszak, „honor to promieniujące poświęcenie, nie samobójstwo” (A. de Saint-Exupery). Natomiast wolność pojmowana jako izolacja, ucieczka, zamknięcie się na innych, wyłączna autonomia, wcześniej lub później zaowocuje poczuciem lęku, zagrożenia, chaosu uczuć i nieokreślonych tęsknot, a co za tym idzie – autoagresją.

Z tego powodu, jedynym i niewątpliwie najlepszym drogowskazem dla młodego człowieka jest Ewangelia. Uczeń-chrześcijanin powinien mieć nieustanny kontakt z Ewangelią. Powinien tak czytać Pismo Święte, aby się z nim zrosnąć, aby się z nim utożsamić, aby uzdrawiające i przemieniające Słowo Boga stało się w nim głosem jego modlitwy i drogowskazem. Podobnie, jak stało się ono dla Romana Brandstattera, który opisując swoją miłość do Biblii, stwierdził, iż jest ona jego Ojczyzną, w której znajduje się wszystko, cokolwiek poeta przeżył i cokolwiek kochał…

Biblia nie bez powodu jest nazywana „towarzyszką ludzkości”. Powszechnie znany jest jej wpływ na życie i twórczość człowieka. Z tego też względu literatura niejednokrotnie na przestrzeni wieków odwoływała się do Pisma Świętego, gdyż właśnie w nim odnajdywała najbardziej nurtujące człowieka wydarzenia, tematy i wątki. Zatem w każdym czasie i w każdym narodzie szukano środków, aby człowiek poznał Ewangelię i w pewien sposób uczynił ją „swoją”. W owym przekazie ważną rolę odegrała literatura piękna. Nie chodzi tu oczywiście wyłącznie o literaturę o charakterze stricte religijnym. Każde dzieło, które odsłania prawdę, a także dotyka sedna ludzkich problemów i pragnień, spełnia swoją chrześcijańską misję – kształtuje sumienia i uwrażliwia je na Dobro Osobowe, które samo w sobie jest już odpowiedzią na pytania ludzkości. W związku z tym – w myśl Jerzego Szymika – można przyjąć, iż „literatura w ogóle”, (a część jej dorobku szczególnie), stwarza korzystną sytuację kulturową dla chrześcijańskiego przepowiadania”. Zdaniem Mariana Maciejewskiego, jest tu mowa nie o dokładnym „rozstrząsaniu” dogmatów religijnych, lecz o badaniu indywidualnego doświadczenia wiary, nadziei i miłości, ażeby rzeczywiście „ciało mogło powrócić w słowo”. Co więcej, nawet literatura, która ujawniając pewien „absurd istnienia”, ukazuje – rzec można – piekielne strony ludzkiej egzystencji, w ujęciu Maciejewskiego, nie przestaje być literaturą przepowiadającą podstawowe wartości chrześcijańskie, tyle że tym razem to czyni od strony negatywnej.

Wydaje się, iż chodzi tu o jakiś rodzaj drogi powrotnej (oczywiście w odczuciu odbiorcy, a nie w strukturze dzieła literackiego). Ukazanie „dna” przeklętego człowieka i zdegradowanej natury otwiera czytelnika na poszukiwanie wyjścia, które nieuchronnie prowadzi do odnalezienia kogoś, kto stoi ponad historią i czasem. Nawet jeśli „Bóg umarł” – jak twierdzą niektórzy pisarze – to musiał przecież wcześniej być. Ślady jego istnienia wciąż zmuszają do refleksji i nieustannych poszukiwań.

Z pewnością, na zajęciach języka polskiego można w taki sposób poprowadzić proces omawiania lektur, aby skłonić ucznia do stawiania głębokich egzystencjalnych pytań, aby uwrażliwić jego sumienie na rozróżnianie dobra i zła, piękna i brzydoty, miłości i perwersji, nadziei i rozpaczy. Można dobierać teksty ćwiczeń w taki sposób, aby kształtowały one nie tylko umiejętności językowe, lecz naprawdę dotykały serc… Hymn Miłości św. Pawła (por. 1Kor 13), poezja Kochanowskiego, Mickiewicza, Norwida czy nawet „Ania z Zielonego Wzgórza” – są to utwory bezdenne w swoim ewangelicznym przesłaniu…

Kolejną część artykułu „Bóg, Honor, Ojczyzna!”. Chrześcijańsko-patriotyczne wychowanie współczesnej młodzieży na lekcjach języka polskiego jako obcego autorstwa dr Ireny Saszko z Chmielnickiego opublikujemy niebawem…

Słowo Polskie, 20.10.14 r.

GK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code